Pankowski. Przygody
archiwum MBP w Sanoku

Pankowski. Przygody

Joanna Ostrowska

W książce „Nam wieczna w polszczyźnie rozróba! Marian Pankowski mówi” Marecki punkt po punkcie próbuje przeanalizować życiorys Pankowskiego od wczesnych lat dzieciństwa do współczesności. Uporczywie próbuje wyciągnąć z pisarza jak najwięcej

Jeszcze 3 minuty czytania

O Marianie Pankowskim tradycyjnie powinno się pisać jako o pisarzu emigracyjnym – w końcu po II wojnie światowej nigdy nie wrócił do Polski. Wykształcony na Wolnym Uniwersytecie Brukselskim, profesor slawistyki, został z czasem odsunięty od kręgów paryskiej „Kultury”. Uznawany przez wielu za pornografa i skandalistę, kilkakrotnie wydawał swoją twórczość własnym sumptem.

Piotr Marecki, „Nam wieczna w 
polszczyźnie rozróba! Marian
Pankowski mówi”
. Ha!art, Kraków, 320
stron + audiobook, w księgarniach
od grudnia 2011
Po śmierci Pankowskiego w kwietniu 2011 roku większość polskich mediów używała jednak frazy „najmłodszy polski pisarz”. Przełamanie między okresem powszechnej negacji – który objawiał się m.in. przestrogami polskich wydawców drukowanymi na okładkach książek („Jest to powieść nowatorska pod względem językowo-narracyjnym, zwłaszcza zaś obyczajowym – co może być powodem kontrowersyjnych opinii o tym utworze jako całości” – okładka „Rudolfa” w wydaniu Czytelnika) – a czasem afirmacji i odkrycia nastąpiło na przełomie wieków. W 2001 roku „Panko” był nominowany do Literackiej Nagrody Nike za „Z Auszwicu do Belsen”, rok później ponownie – za „W stronę miłości”, a w 2006 roku krakowskie wydawnictwo Ha!art opublikowało „Rudolfa”. Odtąd co roku ukazywała się jedna książka autora, a on sam komentował to tak: „Bez wątpienia zaszła w mojej twórczości pewna zmiana – to jest już muzyka solo, już nie ma ze mną orkiestry”.

Pisarz tradycyjnie raz w roku, w drugiej połowie grudnia wyjeżdżał do Ostendy: do jednego i tego samego hotelu, gdzie spędzał świąteczny czas i pracował nad nową książką. W lutym zawsze przesyłał tekst swojemu wydawcy, a fragment przyszłej książki publikował w „Twórczości”. W grudniu 2010 roku Pankowski redagował tylko wywiad, którego udzielił Piotrowi Mareckiemu w połowie 2009 roku. Już po śmierci pisarza jego tłumaczka i przyjaciółka Yolande Lamy nazwała ten materiał „istnym testamentem”.

Marian Pankowski w Brukseli, 1972
/ archiwum MBP w Sanoku
Podobną podróż przez „przygody” Maniusia i Mariana Pankowskiego odbyła w 2000 roku Krystyna Ruta-Rutkowska. Wtedy to Instytut Badań Literackich PAN wydał „Polaka w dwuznacznych sytuacjach” – pierwszy dłuższy wywiad z pisarzem. Autorka wywiadu, podobnie jak Marecki, przepytywała Pankowskiego chronologicznie, zahaczając zarówno o artystyczne inspiracje, twórczość dramatyczną, jak i tragiczne momenty w biografii. Posłowie autorstwa Anny Nasiłowskiej nosiło tytuł: „Marian Pankowski – pisarz do odkrycia”, a sam Panko w swojej ostatniej wypowiedzi wspominał: „Już wtedy [w latach pięćdziesiątych] dobijali się do mej wyobraźni ludzie, domagając się głosu”.

Odkrywanie, przepisywanie i oswajanie z „Innym” to cechy twórczości samego Pankowskiego. W książce „Nam wieczna w polszczyźnie rozróba! Marian Pankowski mówi” Marecki zachowuje się podobnie. Punkt po punkcie próbuje przeanalizować życiorys Pankowskiego od wczesnych lat dzieciństwa do współczesności. Jednocześnie uporczywie próbuje wyciągnąć z pisarza jak najwięcej á propos inspiracji, analogii, wpływów. Stąd rozdziały dotyczące kobiet, papieża Jana Pawła II, czy postsekularyzmu. Dla wiernych fanów Panko ten wywiad-rzeka może stanowić rodzaj podsumowania, kolekcji motywów i anegdot. Z drugiej strony „Nam wieczna w polszczyźnie rozróba...” to wyjątkowo „inna” biografia Polaka XX wieku, który twórczo i na każdym froncie przekraczał tabu, łamał stereotypy i proponował inną wersję emigarcyjno-narodowego losu.

1241

Głębokie oddanie ojczyźnie, wspominanie dzieciństwa na przedmieściach Sanoka, pielęgnowanie, ćwiczenie, przypominanie języka w jego najbardziej ekstremalnych, odchylonych formach. „Słowa nieokrzesane” spisywane na kartkach, łapane zawsze w trakcie pobytów w Polsce, archiwum listów do matki pielęgnowane i wykorzystywane w twórczej codzienności przez całe życie. To „uniwersytet przed uniwersytetem”. A mamine „rajdanie” staje się z jednej strony punktem wyjścia do cielesności w literaturze, z drugiej do pielęgnowania plebejskiego pochodzenia, socjalistycznych (PPS-owskich) poglądów, które były powodem szykan jeszcze przed II Wojną Światową (rozdział książki: „Z Jarosławia do Auschwitzu”).
Wyjątkowo inna literatura pamiętania, w której doświadczenie obozowe zostaje utrwalone z perspektywy obserwatora, który nie weryfikuje faktów, nie hierarchizuje ofiar i sprawców, nie boi się obozowo-holocaustowej codzienności. Panko „wadzi się” z pamięcią („Była Żydówka, nie ma Żydówki”), szturcha tradycję „sakralizacji” więźnia politycznego („Teatrowanie nad świętym barszczem”), demitologizuje sprawców i ofiary („Moja SS Rothenführer Johanna”) i nawołuje do zapisywania obozowej codzienności, bez cenzury pokazując figurę więźnia obozu („Matuga idzie”).


1242

Pankowski nie obawia się wspomnień o swoich doświadczeniach z Giedroyciem i paryską „Kulturą”, o wizytach w Polsce lat 50. i późniejszych:
„To mi zarzucano, panie Piotrze. Że nie słyszę jęku katowanych w więzieniu na Mokotowie. Na pewno nie słyszę i są tego różne powody. Po pierwsze moja natura optymisty, która gdzie bądź szuka szczęścia, radości, cieszy go wszystko, a po drugie ja przyjeżdżałem do Polski i tam były drogi utarte: rodzina i dom rodzinny […] Konsekwencja moich wyjazdów do Polski była taka, że w «Kulturze» paryskiej myślano, że skoro jeżdżę do Polski, to znaczy, że jestem z nimi”.

Pankowski z matką, 1958 / archiwum MBP w Sanoku

Wspomina kontakty z Karolem Wojtyłą w trakcie studiów i pontyfikatu, kiedy kilkakrotnie doszło do wymiany listów, oraz publikację w „Nouvele Observateur” opowiadania „Upadek papieża”, w którym zestawił zamach z 1981 roku i damski wypadek w łazience.

Bez skrępowania wraca do swoich pierwszych kontaktów z kobietami, prostytutkami. Jednocześnie przybliża postać prawdziwego Rudolfa, z którym latami korespondował i który obdarzył go serią listów i seksualnych, momentami perwersyjnych, nigdy niepublikowanych rysunków. Jednocześnie cały czas powtarza, że jego twórczość wynika ze specyficznego kolekcjonowania – tworzenia własnej „mowy” w „języku” polskim: „W ten właśnie sposób działa moja pamięć, odkąd żyję: zapamiętuję, nie wiem dlaczego, rozmaite sytuacje, one tkwią w mojej głowie. I kiedy piszę, same mi się narzucają”.


1243

„Rozróba” Pankowskiego polega na przekraczaniu tabu. Oprócz doświadczeń obozowych, wojennych i okresu dzieciństwa pisarz mierzył się m. in. z kwestiami feministycznym (np. dramaty „Śmierć białej pończochy”, „Ksiądz Helena”); czy sprawą pedofilii („Putto”). W „Balu wdów i wdowców” wydobył na światło dzienne starość, nie rezygnując z aspektów cielesnych i seksualnych. W „Pątnikach z Macierzyzny” rozprawiał się z polskim katolicyzmem pielgrzymkowym, a w biograficznej „Matudze”, uszczypnął m.in. środowiska emigracyjne. „Rozróba” to również podręcznik języka-mowy, który stał się w przypadku Panko jego znakiem rozpoznawczym. Za wszelką cenę bowiem starał się być w ciągłym kontakcie z „żywą mową polską”, negując tak zwany „warszawski akcent”, polską mowę jednolitą, jednocześnie pilnował rozdziału między poetą i profesorem: „zdałem sobie sprawę, że w tym momencie [po odebraniu listu informującego, że został profesorem zwyczajnym] poeta gotów jest pośliznąć się i wpaść między profesorów, tych brodatych, sepleniących naukowo słowa i żyjących w zawieszeniu bibliotecznym. […] «Matuga» stała się dla mnie twierdzą literatury marginesowej. I choć umiałem pracować na uniwersytecie i wypełniałem mój zawód lojalnie, sercem byłem przy marginesie – jako poeta”.

Pankowski z córką / archiwum MBP
w Sanoku
Z inspiracji brukselskich i flandryjskich Pankowskiego warto wspomnieć postać Michela de Ghelderode, którego dramat „Hop Signor” Panko tłumaczył na polski. „Jego teksty mnie onieśmieliły, bo i te zmysły, i śmiałość, i ten erotyzm, to wszystko tam było i przypominało mi, że jestem posiadaczem podobnych sytuacji, znałem podobnych ludzi – mogę więc starać się pisać podobnie” – pisał.

„Rozróbę” Mariana Pankowskiego można zgodnie z intencją wydawcy i autora rozmowy traktować jako „ostatnie dzieło pisarza”. Z drugiej strony książka stanowi wnikliwy podręcznik Pankowskich odniesień, tematów i natchnień dla tych, którzy nie znają „Szekspira z Sanoka”. Niestety, brakuje spisu wszystkich utworów pisarza, oraz tekstów przekładów. Pankowski, doceniony za granicą, był tłumaczony m.in. na język francuski i niemiecki. W Polsce wystawiano jego dramaty: „Nasz Julo Czerwony”, „Trzej królowie”, czy „Pod gołym niebem”. Brakuje też listy opracowań, tekstów, które ukazały się w Polsce i analizowały twórczość Pankowskiego, jak choćby monograficzny numer Ha!artu, poświęcony w całości pisarzowi, w którym publikowali, m.in.: Przemysław Pilarski („Anarchia (z) ciała. Homoseksualność jako figura kontestacji w Rudolfie Mariana Pankowskiego”), Jakub Momro („Wierność ciału niespokojnemu. Wokół Księdza Heleny Mariana Pankowskiego”), czy Marcin Chruściel („Pankowski pornograf?”).

W książce Piotra Mareckiego, oprócz wywiadu, znajduje się również audiobook z nagranymi w trakcie pobytu Mariana Pankowskiego w Polsce fragmentami utworów, które pisarz czyta osobiście. Utrwalenie głosu Pankowskiego i jego osobistej interpretacji własnego materiału literackiego – m.in. niepublikowanego nigdy w Polsce „Kozaka”, czy też przedwojennych, pierwszych wierszy – to nie tylko dodatek do książki, ale przede wszystkim ślad niebywałej osobowości artystycznej, która mimo usilnych prób nigdy „nie dała się przerysować liniami prostymi”. Nawet swojemu „zaufanemu wydawcy”.



Dziękujemy wydawnictwu Ha!art za zgodę na udostępnienie fragmentów nagrań.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.