INFOHOLIK:
Porozmawiajmy jak terrorysta z pedofilem
Najłatwiej testować poziom naszych norm cywilizacyjnych, jakości ochrony
praw człowieka i w ogóle naszej zdolności do życia w rozwiniętej
demokracji, na wykluczonych. Obecnie wykluczonych mamy dwóch: są to
terrorysta i pedofil. W zasadzie zgadzamy się, że wszyscy są równi i
równie godni poszanowania ich praw. Oczywiście, oprócz terrorystów i
pedofilów. Dlatego ktokolwiek, kto jest podejrzany o terroryzm bądź
pedofilię, może pożegnać się ze swoim prawem do uczciwego procesu czy
uznania winnym dopiero po wyroku sądu. Terrorystów i pedofilów osądza
sam akt oskarżenia, jak u Kafki. Podejrzanych o terroryzm można
bezkarnie katować w tajnych więzieniach, strzelać do nich z samolotów
bezzałogowych, nawet gdy rzucają broń i się poddają, trzymać latami bez
sądu w pomarańczowych drelichach. Tych podejrzanych o pedofilię można
bezkarnie piętnować na portalu policyjnym. Przecież i tak nikt się nie
ujmie za pedofilem.
Krzysztof Kuszej nie jest malarzem, którego prace wieszają w
mieszkaniach straszni mieszczanie. Jego prace od lat balansują na
granicy prowokacji, dobrego smaku i głębokiej refleksji nad kondycją
społeczeństwa. Ostatnia seria obrazów Kuszeja to ostry atak na kościół i
jego politykę radzenia sobie z pedofilskimi skandalami.
Z płótna „Cudowny Obraz Matki Boskiej z Jeleniej Góry, gdzie grasował
pedofil katolicki ksiądz Ryszard Ś.” uśmiecha się do nas dziewczynka
podpisana, jak dzieci na przedszkolnych rysunkach, jako „Magda, 4 lata”.
Magda jest prawie naga, ubrana tylko w kabaretki. Z lewej strony z brązowego płótna wyłania się bezgłowa postać nagiego gwałciciela, z zawieszonym nad pustą szyją krzyżem. Męskość zwisa nad mszalnym kielichem.
Symbolika tego obrazu nie budzi żadnych wątpliwości. Trudno na niego patrzeć, bo wyzwala emocje: odrazę, niechęć, oburzenie. Być może u
niektórych także do malarza, który delikatny i mocno polityczny temat
traktuje z całą brutalnością artysty. Bo artysta nie jest politykiem.
Nie musi być wyważony w swoich ocenach. Ma do tego prawo. Konstytucyjne. I z całą śmiałością z tego prawa korzysta, malując obrazy kolejnych świętych – ofiar pedofilów.
Dwa lata temu wprowadziliśmy do naszego kodeksu karnego nowy przepis.
Obecnie art. 202 KK § 4b brzmi tak: „Kto produkuje, rozpowszechnia,
prezentuje, przechowuje lub posiada treści pornograficzne
przedstawiające wytworzone albo przetworzone wizerunki małoletnich
uczestniczących w czynnościach seksualnych, podlega grzywnie, karze
ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”. Enigmatyczne? To bardzo proste. Wcześniej zakazane było tylko posiadanie „treści pornograficznych z udziałem małoletniego”. Czyli zakazane było tylko posiadanie i rozpowszechnianie treści, które powstały, czyniąc krzywdę dzieciom. Obecnie zaś zakazane jest także posiadanie treści, które takie dzieci po prostu przedstawiają.
Kiedy ten przepis powstawał, organizacje praw człowieka zwracały uwagę,
że jest on nieprecyzyjny, niejasny i może być wykorzystywany jako
narzędzie ograniczania wolności słowa. Niedługo czekaliśmy. Pierwszą
ofiarą tego przepisu jest malarz, któremu grożą 2 lata więzienia.
Ale na przykład taka policja nie czekała na wyrok sądu. Na swojej
stronie wywaliła wielki artykuł pod bijącym w oczy tytułem „Wpadł malarz
– lubieżnik” i poinformowała, że łódzki artysta został objęty policyjnym
dozorem, obrazy skonfiskowano, a prokuratura sformułowała zarzuty.
Policja nie musi przecież znać się na sztuce i wnikać, „co autor miał na
myśli”, prawda? Nie trzeba było długo czekać, by temat podchwyciły
tabloidy. „Artysta-pedofil malował dziecięcą pornografię” alarmuje Super
Express. Nikt nie sprawdził, że w tym co maluje Kuszej, nie ma ani krzty
pornografii, i w ogóle nie o to chodzi. Przecież wiadomo: są nagie
dzieci, to artysta jest pedofil. Zresztą kodeks karny nie mówi nic o
pornografii. Mówi o wizerunkach małoletnich.
W ten sposób dorobiliśmy się piętrowego pasztetu. Artystyczna krytyka
pedofilii została wzięta za pornografię, malarz antyklerykał został
obwołany pedofilem, a policja wyręczyła sąd w wydaniu wyroku. A wszystko
z powodu złego przepisu, który nie ochroni żadnego dziecka – bo przecież
Kuszej żadnego dziecka nie skrzywdził, wręcz przeciwnie, wystąpił w ich
obronie.
W całej tej sprawie nie chodzi tylko o Kuszeja. Tu chodzi o nasze
podstawowe wolności. Straszaki takie jak pedofilia czy terroryzm służą
do wprowadzania dowolnie restrykcyjnych praw ograniczających naszą
wolność i zwiększających kontrolę nad naszymi poczynaniami. Gdyby dwie
dekady temu ktoś zaproponował zainstalowanie na lotniskach specjalnych
kamer umożliwiających obejrzenie sobie każdego z nas nago,
zareagowalibyśmy oburzeniem. Dziś na całym świecie miliony ludzi dają
się oglądać w strojach Adama i Ewy urzędnikom wyposażonym w pałki i
kajdanki, w imię walki z terroryzmem oczywiście. Gdyby dwie dekady temu
ktoś zaproponował, by cała nasza korespondencja podlegała prewencyjnej
cenzurze, a listy zawierające pornografię i inne treści zakazane nie
docierały do adresatów, wyszlibyśmy na ulice. W zeszłym roku z taką
propozycją wyszedł nasz własny rząd, i tylko z trudem zmontowana koalicja
organizacji pozarządowych odwiodła go od tego pomysłu.
Co się z nami stało w tzw. międzyczasie?
Galeria obrazów Kuszeja.
Tekst polskiej policji o Kuszeju.
Tekst w kronice kryminalnej.
br /