Jeszcze 1 minuta czytania

Joanna Tokarska-Bakir

PÓŁ STRONY:
Pseudoepigrafy; Heraklit

Joanna Tokarska-Bakir

Joanna Tokarska-Bakir

Pseudoepigrafy
(naśladowanie Czuang Tsy)
Jeżeli ludzie nie zapominają o czymś, o czym powinni byli zapomnieć, i pamiętają o czymś, o czym nie powinni byli pamiętać, to jest dopiero prawdziwe pamiętanie.

Prawdziwa dobroć nie jest dobrotliwa. Prawdziwa skromność nie upokarza. Prawdziwa moralność drwi sobie z moralności. Prawdziwa filozofia drwi sobie z filozofii. Co z prawdziwą nauką?

Skąd wiadomo, że zmarli nie żałują, iż wymodlili sobie nieśmiertelność?

Płytka wiedza rodzi wrogość.

Komplikowanie prowadzi do nadmiaru, nadmiar wywołuje zamęt, zamęt rodzi rozpacz, a  rozpacz jest jałowa jak muł.

Łatwo ukryć się w chórze.

Można zmylić ludzi, ale przyrody nikt nie oszuka.

Jak mówi ktoś, kto wstydził się uciekać z pola bitwy: „nie znaczy to, bym był ostatni, tylko mój koń nie nadąża”.

Co czyni moje życie dobrym, czyni też moją śmierć dobrą. W spokoju zasnąć, nagle z radością się obudzić.


HeraklitTak niewiele pozostało z Heraklita, że zawsze wydaje się nowy, pisze Elias Canetti, i ta myśl stanowi asekurację dla  czytelnika, który otwiera książkę Wojciecha Wrotkowskiego  „Jeden wieloimienny. Bóg Heraklita z Efezu” (Wydawnictwo Rolewski, Nowa Wieś k. Torunia 2008). Szybko jednak przekonuje się, że autor, człowiek o oszałamiającej erudycji, czyta filozofa tak zajmująco, że nie potrzeba już żadnej asekuracji. Nie potrafię ocenić, czy tworząc swoją koncepcję synoptyczną, Wrotkowski interpretuje Heraklita  słusznie, nie przekonuje mnie zresztą samo pojęcie słuszności w tym zakresie. Jest to książka „młoda i mocna” w podobny sposób jak mocne bywa wino, a jej autor mógłby zostać przywódcą sekty. Dlatego trzeba go czytać z pewną dozą ostrożności.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.