Jeszcze 1 minuta czytania

Joanna Tokarska-Bakir

PÓŁ STRONY:
Legia przeprasza za Jedwabne; Ostatni raz o guilty bystander

Joanna Tokarska-Bakir

Joanna Tokarska-Bakir

Legia przeprasza za Jedwabne 31 sierpnia nieznani sprawcy zdewastowali pomnik w Jedwabnem. Napisali na nim m.in. „Nie przepraszam za Jedwabne”. 6 września rano na ulicach Warszawy pojawiły się banery „Przepraszamy za Jedwabne. Kibice Legii”, „Przepraszamy za Jedwabne. Kibice Jagiellonii Białystok” i „Kibice Polonii przepraszają za Jedwabne”. Po kilku godzinach już ich nie było.

fot. Monika Kłosowska

Ostatni raz o guilty bystanderPo moim felietonie o guilty bystander dostałam sporo listów. Korespondowałam także z redakcją „Tygodnika Powszechnego”. Dyskusja ta wydaje mi się istotna, więc raz jeszcze powtórzę to, co z mojego punktu widzenia było w niej najważniejsze.

1.
Osoba zaraz po studiach, przedstawiająca się jako „etnolożka i psychotraumatolożka”, skrytykowała czyjeś poglądy z pozycji autorytetu, którym nie jest. Nie mam nic przeciwko temu, by nie tylko reporterów, ale i profesorów krytykowali nie tylko studenci, ale nawet uczniowie szkoły podstawowej. Muszą mieć jednak coś rozsądnego do powiedzenia. Małgorzata Wosińska posługuje się teorią traumy w sposób, który świadczy o tym, że ani jej nie rozumie, ani nie potrafi zastosować do sytuacji antropologicznej. Gdyby znała ją lepiej, wiedziałaby, że wszystkie osoby uwikłane w zbrodnię są straumatyzowane, także sprawcy. Wystarczy sięgnąć po tzw. poznańską mowę Himmlera (1943), żeby zobaczyć, jak bardzo.

2.
W badaniu naukowym ocena związana z elementarną moralną waloryzacją jest nieunikniona. Musimy wiedzieć, kto jest sprawcą, kto ofiarą, kto świadkiem. Pallotyni byli świadkami. Nazywanie ich ocalałymi to czysty relatywizm. Jestem zdumiona, że Redakcja TP poparła relatywizm w tak jawnej postaci. Prowadzi on do dewaluacji mocy krytycznej teorii traumy. Gdzie wszyscy są ofiarami, nikt nie jest ofiarą. Gdzie wszyscy są sprawcami, nikt nie jest za nic odpowiedzialny.

3.
Ideę guilty bystander Tomasza Mertona przywołałam, bo znajduje się w niej wezwanie do podjęcia odpowiedzialności od wewnątrz, nie pod wpływem nakazu, ani cudzego potępienia, ale z własnej i nieprzymuszonej woli, lub, jeśli ktoś tak chce to nazwać, aby pomóc Panu Bogu. Sądząc ze sformułowań w liście Redaktorów, redakcja TP raczej mnie w tym punkcie nie zrozumiała.

4.
Byłam zszokowana, że w rozmowie z TP Małgorzata Wosińska przechwala się kradzieżą złotego zęba z miejsca ekshumacji, że ani słowem tego nie wyjaśnia, mówi tylko, że ząb następnie zwróciła i że „nauka bywa przewrotna”. Do dziś trwam w osłupieniu, dlaczego redakcja nie poprosiła o wyjaśnienia, czego dotyczył referat o etyce, jaki na tej podstawie napisała.

5.
Ciężko komentować poglądy osoby, która kształcąc się na traumatologa, wychwala „piękno, jakie można znaleźć w ciszy”. Trzeba być albo człowiekiem pozbawionym wyobraźni, albo wrażliwości, aby podobną terapię proponować zgwałconym, których cisza zabija.

6.
Uzurpowanie sobie wyższości nad kimkolwiek tylko z tego tytułu, że jest się etnologiem, to tani chwyt i źle świadczy o tym, czego etnologa nauczono. Mówię to jako etnolożka i wychowawczyni. Tępię podobną arogancję u moich uczniów, bo znam reporterów w terenie znacznie sprawniejszych, bardziej odpornych ode mnie.

7.
Redakcja TP ma oczywiście prawo wybierać listy, które drukuje. Miała też prawo nie wydrukować listu ks. Filipka. Ja jednak mam prawo sądzić, że jest to ostrożność niebezinteresowna, bowiem na podstawie tego właśnie listu moglibyśmy poznać charakter refleksji intelektualnej i duchowej aktorów zdarzenia w Kigali.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.