Jeszcze 1 minuta czytania

Tomasz Cyz

NASŁUCH:
Szaleństwo Ofelii

Tomasz Cyz

Tomasz Cyz

Ta pieśń Ofelii wciąż za mną chodzi. Jak to na scenie dokładnie było? Nie pamiętam, choć Ofelię-Cielecką w ciemnym burgundzie, z akordeonem, mam przed oczami i dziś. Na płycie „Mykietyn. Muzyka. Teatr” zaczyna się tak. Stojący akord na organach Hammonda, puls akordeonu; dwa akordy, pierwszy mollowy, toniczny, drugi kąśliwy, niepokojący, quasi subdominantowy. I słowa. I głos, który tu, na płycie, jest może zbyt rozpaczliwy, podczas gdy tam, na scenie, był czysty jak łza.

Ostatnia seria spektakli „Hamleta” w TR Warszawa. 16 stycznia 2004, piątek, siedzimy z Kaliną na widowni (w części ustawionej na scenie). I już ma się zaczynać, kiedy wychodzi jakaś dziewczyna z obsługi z informacją, że jesteśmy proszeni o cierpliwość, i po paru minutach kolejny komunikat, że z powodu nagłej choroby aktorki spektakl musi zostać odwołany.
Na korytarzu słychać, że Magdalena Cielecka zatruła się rybą, którą zjadła na obiad, i nie jest w stanie wyjść na scenę. Ktoś dziwi się, jak można jeść w Warszawie rybę w piątek, kiedy świeża dostawa jest w poniedziałek, ktoś inny mówi, że Andrzejowi Chyrze nic się nie stało (aktor pojawił się w tym spektaklu długo po premierze w roli Horacego, w zastępstwie Omara Sangare).
W finale „Iwony, księżniczki Burgunda” w reż. Horsta Leszczuka (vel Grzegorza Jarzyny) w Starym Teatrze w Krakowie, Cielecka zadławiła się karaskami; u Warlikowskiego bez jedzenia ryby wyglądała, jakby miała miłosne torsje i szukała śmierci.

Chodzi za mną wciąż ta muzyka teatralna Mykietyna; jakby przykleiła się do skóry jak niezłośliwy guz. Jest w niej jakaś piekielna prawda, którą wolelibyśmy trzymać w ukryciu głęboko na dnie duszy, ale która obnaża się niewstydliwie i pięknie; jakaś pierwotna radość, która przecinana falami smutku studzi depresję. Jest w niej wreszcie to przecinanie się teatru i życia, które wywołuje drżenie. Choćby nr 9, fragment ścieżki z „Dybuka” (2003), który chwilę wcześniej był warstwą taśmy w „Kartce z albumu” (2002) na wiolonczelę i komputer, w której – w pierwszej wersji – słychać było wstrząsający monolog rozpaczy Fedry w wykonaniu Sary Bernhardt. Pojawiał się w spektaklu „W poszukiwaniu straconego czasu” wg Prousta, zrealizowanym przez Warlikowskiego z muzyką Mykietyna w Bonn (2002).

Co jest tylko muzyką? Co jest tylko teatrem? Reszta jest milczeniem akordeonu.

Magdalena Cielecka jako Ofelia w „Hamlecie” w reż. K. Warlikowskiego / fot. Stefan Okołowicz [arch. TR Warszawa]


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.