PÓŁ STRONY:
O profanacji; O słabości
O profanacji
Po raz trzeci zniszczono na Powązkach grób rodziny Michników. Niszcząc groby, chce się wypędzić ludzi. Tak wypędzono z Niemiec w roku 1999 Ignatza Bubisa, który wyjechał po tym, gdy na berlińskim cmentarzu sprofanowano grób jego poprzednika w Radzie Żydów Niemieckich, Heinza Galińskiego. Wszystko na nic: gdy umarł, jego grób w Izraelu też sprofanowano.
Co jest krzepiącego w tej sprawie? To, że o niej mówimy. W roku 2006 informacja o profanacji pojawiła się na 17 stronie „Rzeczpospolitej” (28-29/10/2006). „Gazeta Wyborcza” zamieściła wstydliwą notkę w „Stołecznej”, albo w ogóle jej nie odnotowała. Wcale nie lepiej było w roku 2009.
W roku 2012 informacja pojawiła się w „Gazecie” na stronie pierwszej. Jarosław Kurski napisał, trochę paradoksalnie: „Nie znam drugiego takiego kraju, w którym mogiły otaczano by podobną troską i szacunkiem jak w Polsce”. Z jego poglądem nie zgodził się rzecznik metropolity warszawskiego, ks.prałat Rafał Markowski: „Pamięć o zmarłych należy nie tylko do chrześcijaństwa. Przynależy do każdego systemu religijnego i jest przejawem osobistej kultury ogólnoludzkiej”.
Kościół Katolicki, zwykle tak zazdrosny o wyjątkowość chrześcijaństwa, chętnie podzieli się pracą do wykonania.
O słabości
Amerykańska dyskusja o pogromie kieleckim. Poważna, spokojna i zdumiewająca. Najpierw kolega Yair przywołuje doktrynę syjonistyczną, głoszącą konieczność emigracji Żydów do Palestyny. Potem odrywa się od pogromu i zaczyna współczuć Polakom, których szlachtowali i Niemcy, i Rosjanie.
Powoli dociera do mnie, co powiedział. To, co wydawało się gestem współczucia, w istocie było rewanżem za upokarzające obrazy słabości Żydów. W prawdziwym świecie nie ma nic chwalebnego w byciu ofiarą. Ofiarę otacza pogarda.
Nagle zaczynam rozumieć, do czego służy narodowa martyrologia. Martyrologia to pospiesznie dorobiony całun, w który spowija się trupa.