Jeszcze 1 minuta czytania

Jakub Socha

SAM NIE WIEM:
Z kim piją nasi?

Jakub Socha

Jakub Socha

Po meczu między Polską a ZSRR na Mundialu w Hiszpanii, w którym osiągnęliśmy zwycięski remis, krążył po kraju dowcip. Miał brzmieć mniej więcej tak: „Breżniew posłał Jaruzelskiemu depeszę gratulacyjną: «Gratuluję awansu do półfinału. STOP. Ropa naftowa. STOP. Gaz. STOP»”. Nie pamiętam tych czasów, podaję za książką „Nieczysta gra. Tajne służby a piłka nożna”, która niedawno na fali Euro pojawiła się w księgarniach. Dziwna to książka, bo praktycznie w całości oparta na materiałach z archiwów IPN. Sporo w niej kwiatków, banałów i świętego oburzenia, które wywołuje co najwyżej politowanie (Gdańsk opisywany jako prastary gród; dygresja, w której jeden z autorów odkrywa przed czytelnikiem, że anglojęzyczny zwrot the best ma sporo wspólnego z nazwiskiem George'a Besta; jak gdyby nigdy nic określanie Jaruzelskiego tyranem etc.). Autorzy dokopali się jednak do kilku ciekawych rzeczy, które skłaniają do prostego wniosku: wszystko się powtarza. No może nie wszystko: nic nie wiadomo o tym, żeby Komorowski coś od Putina dostał, kuchenka w moim mieszkaniu ciągle działa, no i tamten remis dał Polakom awans, ten sprzed kilku dni – tylko nadzieję.

Wszystko się powtarza, ale nie jest tak, że wszystko jest tak samo. Są zaburzenia, zdarzenia powracają w formie parafrazy. Dwadzieścia pięć lat temu Józef Glemp zobaczył w Romanie Koseckim – wtedy napastniku Legii Warszawa, który domagał się kapelana dla swojej drużyny – „apostoła chrześcijaństwa”; dzisiaj kardynał Dziwisz mówi, że Tytoń obronił karnego dzięki pomocy polskiego papieża. Po Mundialu w Meksyku kłócono się o podział premii dewizowych, po ostatnim meczu Polaków na tegorocznych mistrzostwach Europy doszło do scysji o wejściówki na mecze, których PZPN ponoć skąpiło naszym piłkarzom. Liczmy dalej: bojkotowanie mistrzostw z 1982 roku, w tym także polskich piłkarzy, którzy mimo stanu wojennego postanowili zagrać w turnieju; organizowanie w obozach dla internowanych własnych mistrzostw; rozgrywanie meczów w celach – zamiast śledzenia tego, co na ekranie w świetlicy – powracające obecnie w formie ataku na palmę i innych apelów antyfutbolowych; niedawny występ Sławomira Peszki w Izbie Wytrzeźwień w Kolonii; wcześniej picie Żewłakowa i Boruca na pokładzie samolotu jako wariant skandalu alkoholowego z 1980 roku, nazywanego „aferą na Okęciu”, która wykluczyła z mistrzostw świata w Hiszpanii Stanisława Terleckiego – za to, że wstawił się za upitym kolegą, bramkarzem Józefem Młynarczykiem.

Co nam to mówi? Zupełnie nic. Kto wie jednak, czy wynajdywanie kuriozów z przeszłości i czekanie, aż wypłyną one pod taką czy inną postacią, nie jest najlepszym planem dla tych, którzy postanowią trwać przy polskiej piłce. Jeszcze dużo może się wydarzyć, niejedno powrócić, niejedno wybuchnąć. W „Nieczystej grze” pojawia się na przykład sugestia, że polscy piłkarze na dzień przed „aferą na Okęciu” pili z samym pułkownikiem Kadafim i jego synem. Z kim piją nasi obecni reprezentanci?

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).