Jeszcze 2 minuty czytania

Michał Książek

SEZONY: Marzec

Michał Książek

Michał Książek

W marcu biofonia w Centrum Warszawy to śpiew sikor, ćwierkania wróbli, mazurków i eklektyczne występy szpaka. Śpiewają już także kosy, pełzacze, kowaliki i rudziki

Wycięto lipę z moją ukochaną dziuplą. Tą, w której mieszkały sikory modre z „Atlasu dziur i szczelin”. Lipa rosła w grupce drzew za przystankiem autobusowym Świętokrzyska 03 w Warszawie. Nieopodal zejścia do stacji metra. Jeszcze półtora roku temu, w grudniu 2022, chodziłem tam oglądać wracającą na noc modraszkę, albowiem sikory nocują w dziuplach, tym bardziej w tych, które znają. Zapisywałem godziny, o których wracała z zaułków Śródmieścia, z satysfakcją odnotowując, że jest już w domu. Warszawa to naprawdę wielkie miasto jak na tak małego ptaka. Łatwo się zgubić, uderzyć w szybę, czymś zatruć. Najwcześniej wróciła 20 grudnia 2022, była godzina 15.15. W grudniu sikory modre w Warszawie chodzą spać między 15.15 a 15.50.

Jakiś czas później, w marcu 2023, zabrałem pod lipę pana ogrodnika z Zarządu Pałacu Kultury i Nauki, żeby pokazać mu tę dziuplę. Widział modraszki, gdy sprzątały dziuplę pod nowe gniazdo. Wynosiły jakieś mikrobrudki w przedziwnych, frenetycznych lotach szybowcowych. Zdradzając przy tym dziką radość, a na pewno zadowolenie z wykonywanej pracy, i jak mi się wydawało, z życia. W tych egzaltowanych, nieco mechanicznych lotach modraszki przypominają spasione, ale wciąż zgrabne motyle. Ogrodnik patrzył zdumiony, że w drzewach mieszkają ptaki. Chyba mu się spodobało. Jednak teraz po lipie, jak i po kilku innych drzewach, które tej wiosny zniknęły spod Pekinu, nie został nawet pniak.

Modraszka, fot. Koper KoperzastyModraszka, fot. Koper Koperzasty

Już od lutego, a pewnie i wcześniej, modraszki parami oblatują dziuple w wybranej okolicy. W centrum Warszawy mają ich naprawdę niedużo. Gdzieś w marcu zapada decyzja o wyborze miejsca na gniazdo (dlatego budki czyścimy do końca lutego). Decyduje samiczka. W kwietniu zaczyna składać jajka. Codziennie jedno. Znosi i przykrywa puchem. Nie wysiaduje ich, a nocuje wówczas w innej dziupli. Składanie jaj trwa nawet 14 dni, czyli rodzinka może mieć nawet 14 jajeczek. Wszystkie wielkości tabletki. Wtedy zaczyna wysiadywanie. Wielkość zniesienia zależy m.in. od bazy pokarmowej, którą ptaki badały w okolicy dziupli już od dawna, więc nagłe jej zmniejszenie, poprzez wiosenne cięcia drzew i krzewów, jest haniebnym modraszkobójstwem (modraszkocydem).

W marcu podstawowe głosy ptaków (biofonia) w Centrum Warszawy (Puszczy Warszawskiej) to śpiew sikor, ćwierkania wróbli, mazurków i eklektyczne występy szpaka. W parku Świętokrzyskim usłyszymy teraz nieco elektroniczny sygnał, jak ze starej gry komputerowej: tiiii titititititi. Takie delikatne rytmiczne staccato tititititi po ujmującym legato w postaci tiiiiii serwuje nam właśnie modraszka. Potrafi się w tym tak zapamiętać, że czasem śpiewa, jeszcze wlatując do dziupli! Głos ptaka z głębi drzewa sugeruje, że to wielka drzewiasta roślina posiadła umiejętność komunikowania się czy śpiewu. Inny głos, tije tije tije tiije do złudzenia przypominające pracę pilnikiem albo piłą, to pieśń bogatki. Sikory śpiewają, by oznaczać terytoria lęgowe i podtrzymywać wzajemną więź. Pewnie też po prostu się cieszą. Od niedawna wiemy, że śpiewają również samiczki.

Śpiewają już także kosy, pełzacze, kowaliki i rudziki. Przedziwne głosy, terkoczące i twarde, wydają wrony. Krzyczą sokoły wędrowne na Pekinie i pustułki za ogrodem Krasińskich. W marcu właśnie dołączają do nich drozdy śpiewaki. Możemy ich posłuchać w bardziej dzikich miejscach, jak praski brzeg Wisły czy Zakole Wawerskie, Olszynka Grochowska, ale też większych parkach, laskach i na cmentarzach. To jeden z najłatwiejszych do zapamiętania głosów: ptak powtarza po kilka razy tę samą sylabę w kolejnych różnych od siebie strofkach. Nie robi tak żaden inny gatunek.

Dzięcioły nie komponują skomplikowanej pieśni, przede wszystkim bębnią. Najczęściej rano, tuż po wschodzie słońca, rzadziej w ciągu dnia. Te krótkie i dłuższe – zależnie od gatunku – werble to zachowanie godowe, uważane za terytorialne (choć przecież bębnią też daleko od gniazda). Prawdopodobnie dla lepszego efektu potrafią także tarabanić w latarnie uliczne i ściany budynków. W ciągu dnia mają mniej czasu, bo zaczynają kuć dziuple. Dzięcioł duży potrafi wykuć dziuplę nawet w twardym zdrowym drzewie; to jedna z przyczyn jego sukcesu ewolucyjnego: jest najpospolitszym dzięciołem Europy. Dzięcioł zielony kuje rzadziej, jeśli już, to w miękkim drewnie wierzby (na Zakolu Wawerskim polecam spacer wzdłuż kanału Nowej Ulgi). Zielony zajmuje też stare dziuple, a nawet budki lęgowe dla szpaków.

Wiosenną dziuplę lęgową dzięcioła znaleźć dość łatwo, tylko trzeba jej szukać… na ziemi: wystarczy zwracać uwagę na świeże białe wióry pod drzewem. W marcu widoczne są z daleka. Jeżeli wióry osiągają wielkość palca, oznacza to, że dziuplę kuł dzięcioł czarny, największy dzięcioł Europy. Jeżeli wielkość dwóch palców, oznacza to, że w pobliżu pracował bóbr.

Marzec (podobnie jak kwiecień) to czas oglądania geofitów! Czyli roślin, które kwitną przed pojawieniem się liści, by wykorzystać światło, póki nie zasłonią (zabiorą) go drzewa. Jako pierwsze pojawiają się podbiał, śledziennica i przylaszczka, po nich zawilce gajowe i miodunka. Geofity wnoszą dużo kolorów w szary marcowy las. Można je oglądać w lasach Młocińskim, Kabackim, Bielańskim (śledziennicę zazwyczaj tam, gdzie wilgotno, na olsach). No i oczywiście nad Wisłą, choćby na wysokości Józefowa bądź w Międzymościu (między mostem Gdańskim a Curie-Skłodowskiej). Wieczorami można zrozumieć, skąd pochodzi nazwa zawilec: kiedy słońce zachodzi, kwiaty i liście zawijają się, jakby kurczą.

Wraz z kwitnącą miodunką i podbiałem w marcu budzą się trzmiele! Można je spotkać tuż po wschodzie słońca na pniach drzew, jak wędrują zziębnięte do ciepłych plam słonecznych albo czekają, aż sięgną je poranne promienie. Pierwszy budzi się zazwyczaj trzmiel ziemny. Samiczka, która przezimowała w wykopanej przez siebie dziurce, nazywanej hibernakulum. Czasem jest to po prostu mysia norka. Psychologia opisuje trypofobię jako fobię przed dziurami. Jeśli jest trypofobia, musi być też trypofilia.

Chętnie witam wszelkie dziury na mojej drodze, oczywiście o ile nie zajmują zbyt wielkiej przestrzeni. Dziupla traci sens, kiedy stanowi więcej niż 50 procent pnia albo konaru drzewa. Podobnie most nad rzeką jest ontologicznie podejrzany, kiedy większość jego powierzchni to dziura. Ale dziury w rozsądnych rozmiarach wydają się bardzo pożądane. Świadome prowokowanie, ewokowanie dziur w starych murkach, ścianach, a nawet w drogach jest źródłem jakiejś ewolucyjnie starej przyjemności. Podobnie jak układanie stosów kamieni ze świadomością, że zamieszka je trzmiel kamiennik albo jaszczurka.

PS Zaczynają się wędrówki płazów! Migrują z miejsc zimowania do zbiorników wodnych, warto wówczas patrzeć pod koła i nogi. Jak migrują traszki i żaby zobaczyć można na przykład na Kępie Potockiej. Wzdłuż chodników tego parku powinno ustawiać się ostrzeżenia sezonowe o przechodzących w poprzek ścieżek maleństwach. Podobnie w wielu innych miejscach. Można takie znaki inicjować, dogadując się z zarządcą terenu.