Jeszcze 2 minuty czytania

Michał Książek

SEZONY: Maj

Michał Książek

Michał Książek

Pszczoły, podobnie jak niektóre ptaki, zdają się uciekać ze wsi do miast. Tu łatwiej dziś o spokojne siedlisko, na terenie porzuconej fabryki albo na skraju parku. Oczywiście do czasu. Do czasu aż nadejdzie rewitalizacja

Malutka pszczoła wycina arkusz z płatka maku. Jest lekka, ale płatek ugina się pod jej ciężarem. Siada z nim na ziemi, gniecie w kulkę. Bierze zwitek między nogi i odlatuje kilka metrów dalej. Ląduje z ładunkiem obok małej norki i wpycha do środka. Rzut oka do wewnątrz za pomocą otoskopu (może być inny rodzaj lupy) uświadamia, że cały korytarzyk wyściełany jest płatkami maku. Owad tapetuje norkę! Są też inne kolory, przyniesione z innych gatunków roślin: niebieski i żółty. Lada dzień samo wejście zostanie zwieńczone czerwonym zazwyczaj mankietem, a jakże, z płatka maku. W takim korytarzu, na samym końcu, w zupełnej ciemności i na kulce pyłku, składa swoje jajo murarka makowa. Pszczoła samotnica.

Jej samotność jest podwójna: sama buduje gniazdo (nie ma robotnic). Sama jest też dlatego, że ludzie zazwyczaj nie wiedzą o jej istnieniu. Podobnie jak o pozostałych 490 gatunkach naszych samotnic. To one zapylają, czyli przenoszą pyłek z pręcików na znamię słupka, nie tylko pszczoły miodne. I to one są narażone na wymarcie, nie pszczoły miodne. Miodne, czyli te powszechnie znane, wszędobylskie, wspierane przez pszczelarzy i instytucje, które chcą mieć na dachu ule i litry miodu. Samotnice nie dają miodu, ale zapylają. Nie są bowiem takimi czyściochami jak pszczoły hodowlane: tu im sterczy jakaś szczecinka, tam inna kępka włosów. Zawsze oprószone kolorowym pyłkiem, niczym jacyś młynarze kwiatów roznoszą go po całej łące. Korzyść materialna, tak ważna dla ludzi, nie jest tu bezpośrednio widoczna, ale bez nich będziemy głodni.

fot. Michał KsiążekTrzemiel rudy, fot. Michał Książek

Nie mniej ważne jest dziwowisko, w które zamieniają łąki, niekoszone trawniki i miejskie dzikaria. Dają majową odsłonę spektaklu, jakim jest przyroda codzienna, nazywana nieco mechanicystycznie „czwartą”. Tak dużo zdziwienia można znaleźć w tym theatrum insectorum, że nie trzeba nigdzie jeździć, by się solidnie estetycznie zdziwić. Nie wydaje mi się bowiem, żeby zdziwienie z powodu na przykład warana na Komodo było dużo lepsze niż zdziwienie na widok kornutki koniczynowej. Albo zbierki pospolitej. Albo spójnicy, makatki czy też którejś nożycówki. Tudzież wrzałki płaskozębnej i koczowwnicy rudowłosej. Ścieski, brzęczki, mamrzycy i szmeroni. Podsobki, ogrotka czy też zwężnicy.

Ich kształty i kolory są często ochronne, rzadziej odstraszające, ale w konstelacjach z odwiedzanymi kwiatami i kolorami noszonego na ciele pyłku mogą rywalizować o powszechny aplauz z motylami. Zadrzechnia fioletowa i bez kwiatów wygląda jak opalizująca fioletem ciemna broszka wielkości blisko 3 cm. Pod słońce wydaje się, że wykonano ją z obsydianu. Obrostka, choć odwłok znaczą tylko wąskie żółtawe prążki, z ładunkiem złotego pyłku na tle fioletowej cykorii prezentuje się wręcz równikowo. Natomiast ciemny smuklik zasypiający wieczorem w kwiatku niebiesko-różowego dzwonka łąkowego zmiękczy serce największych zwolenników koszenia trawników. Okej, przesadziłem, serca złych ludzi nie miękną.

Architektura pszczół samotnic, jakże odmienna od topornych konstrukcji uli, zadziwia najtęższe umysły i budzi najbardziej zmęczone percepcje (jeśli nie straciły resztki wrażliwości w harówce dla światowych korporacji). Przeczy utartym wizjom, idzie na wskroś przyzwyczajeniom, za nic ma ludzkie zakazy i projekty. Oto pszczoły kopią norki, jak ssaki. Wygryzają mikrodziuple, niczym jakieś entomologiczne dzięcioły. Wygrzebują korytarze w ścianach budynków. Zamieszkują muszle ślimaków, a nawet wnętrza chodników owadzich w martwym drewnie, które dzięki nim ożywa. Zasiedlają puste łodygi roślin zielnych. Potrafią osiedlić się nawet w dziurce po gwoździu albo dziurce od klucza. Czasem są bardzo blisko nas, niczym Pożyczalscy z książek Mary Norton. Są tym, czego nie wiemy o przyrodzie. 

Koczownica, fot. M. LaszczkowskiKoczownica, fot. M. Laszczkowski

Pszczoły, podobnie jak niektóre ptaki, zdają się uciekać ze wsi do miast. Wsie coraz częściej pozbawione są drzew dziuplastych, bezcennych miedz, starych sadów i wielokwietnych łąk. Na około 490 gatunków pszczół samotnic żyjących w Polsce, w samej Bydgoszczy stwierdzono ostatnio circa 320 gatunków. W miastach łatwiej dziś o spokojne siedlisko, na terenie porzuconej fabryki albo na skraju parku. Czasem na torowisku tramwajowym, boisku szkolnym, a nawet niekoszonym trawniku. Oczywiście do czasu. Do czasu aż nadejdzie rewitalizacja. Czyli sankcjonowane przez urzędników niszczenie gatunków chronionych i ich siedlisk. Robią to według projektów za miliony złotych i uważają za powód do dumy.

W Warszawie samotność zapylaczy można podziwiać choćby w centrum miasta, na późno koszonych trawnikach przy Dworcu Śródmieście. W Krakowie na Wawelu i nad Wisłą. We Wrocławiu w parku Krzyckim. W Gdańsku dobrą miejscówką był park Opływu Motławy, ale jest regularnie niszczony przez dojmujące rewitalizacje. W Warszawie spotkamy samotnice choćby na zieleńcach wokół Pałacu Kultury i Nauki, mimo że zarządcy koszą tam tak łąki, jak i drzewa. Na niewielkich ocalałych skrawkach dzikariów można zobaczyć pod Pałacem smukliki i murarki. W stolicy dużo zapylaczy spotkamy na pewno na Górce na Skraju, zaledwie 5 minut pieszo od metra Imielin (dzielnica Ursynów).

Właśnie teraz, w maju, kopią tam norki, zajmują puste łodygi, murują gniazda (z błotka). Jest tam chroniona porobnica włochatka, ale i pszczolinki: ruda i zielonkawa. Jest murarka ogrodowa, są też miesierki: ziemna, dwuzębna i długowłosa. Są smukliki i pseudosmukliki. A także, no bo jak inaczej, nęczyny i koczownice. Te dwa ostatnie rodzaje nazywane są pszczelimi „kukułkami”. Podrzucają swoje jaja do gniazd innych pszczół.

Skąd tyle pszczół na Górce? Ponieważ okolicznym mieszkańcom udało się obronić ją przed zabudową, przed koszeniem i wycinką sędziwych drzew. Tu i ówdzie Górka żółci się (czy też brązowi?) łysinkami ciepłego suchego piasku, odkrytej żywej gleby. Jest gdzie kopać norki, taszczyć płatki maku i składać jajka. 

Korzystałem ze stron:
https://www.facebook.com/wobroniegorkinaskraju
https://zolnanalowach.wordpress.com/
https://dzicyzapylacze.pl/