Netart: reinkarnacje
źródło: nnk.art.pl

Netart: reinkarnacje

Piotr Cichocki

To, czy netart przetrwał, nie jest kwestią pierwszoplanową. Istotne jest to, że idea netartu znalazła nieczekiwane i  przerastające wyobrażenia jego uczestników rozwinięcie

Jeszcze 4 minuty czytania

Dwadzieścia jeden lat coraz bardziej ekstensywnego użycia internetu w Polsce to czas zmian nie tylko technologicznych, ale również politycznych, kulturowych i ekonomicznych. W tym kontekście nie dziwi profetyczny, czasem eschatologiczny ton niezwykle często stosowany do charakteryzacji tej dynamicznej rzeczywistości. Dziennikarze, socjologowie, artyści, korporacyjni autorzy marketingowych not lubują się w opisywaniu „epoki internetu” jako końca dotychczasowego świata i narodzin nowej rzeczywistości. Mamy więc erę web 2.0 (w przeciwieństwie do web 1.0 czy nawet web 3.0), iPada, Microsoftu czy Apple’a, dot.comów, CMS’ów, Javy i tak dalej. Rolę tych „znaczników” łatwo uzasadnić. Mają na przykład redefiniujący wpływ na relacje społeczne. Z drugiej strony niemal wszystkie nowości technologiczne opisuje się jako kreujące nową epokę wyłącznie na mocy marketingowej inwencji.

Jak w tym wszystkim ma się netart?

Gra „pasterz”, źródło: nnk.art.pl

Czym jest „sztuka sieci”? I w jaki sposób wpisuje się w całościową rewolucję związaną ze zmianą społecznych, symbolicznych relacji, wiążących się z nowego rodzaju technologiami? Błędem byłoby rozumienie pojęcia „netart” jako jednolitej stylistyki i problematyki. Można jednak wykazać pewne wspólne cechy, związane przede wszystkim z postawą ideologiczną, a także, co słusznie wydaje się oczywiste, stosunkiem do technicznych innowacji.

Netart z założenia nie pretenduje do formalnej i medialnej homogeniczności. Jak podkreślają Marta van der Haagen i Urszula Śniegowska w tekście towarzyszącym wystawie z okazji dziesięciolecia netartu w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej, ów nurt (podobnie jak szeroko pojęty internet) „łączy w sobie różne dyscypliny – żeby wspomnieć tylko: projektowanie graficzne, mail art, animację, film, sztukę dźwięku i muzykę. Wynikają z tego jego pierwszoplanowe cechy: multimedialność i hipertekstualność, odnosząca się zarówno do technologicznej charakterystyki jak i otwartych sposobów tworzenia i odczytywania.

nnk.art.pl

W latach 1997-2005 strona skupiająca większość ówczesnego polskiego netartu. Prowadzona przez Dominika Zacharskiego, znanego jako „enenek”. Początkowo funkcjonowała w domenie http://polbox.com/e/enenka, następnie na http://nnk.art.pl na serwerze Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego, które udostępniało domeny art.pl. W dużej mierze strona była hostem (gospodarzem) dla innych stając się galerią próbek i eksperymentów. Obecnie na stronie można obejrzeć pozostałości netartowej twórczości. Strona oznaczona jest hasłem „muzeum” (netartu) i nie jest rozwijana.

Netart jest więc radykalnym i świadomym zwrotem ku nowym społecznym przestrzeniom, wytworzonym dzięki technologicznej infrastrukturze. Wynika z tego niezwykle istotna przesłanka, ideologiczna łącząca net-artystów pod hasłem wytworzenia nowego, bardziej demokratycznego kontekstu produkowania, doświadczania i przeżywania sztuki „poza układem rynkowym określanym przez system galeryjny” (Kluszczyński 2001). 

Tym samym, celem nowej sztuki jest przedefiniowanie relacji z odbiorcą, zbudowanie platformy dla twórczego współdziałania, w ramach którego zaciera się jednoznaczna granica pomiędzy autorstwem a odczytywaniem. Netart nie jest zatem domeną artefaktu, a komunikacji. Kierunkiem, w jakim zmierza sztuka sieci jest zdefiniowanie siebie jako nowej praktyki komunikacyjnej, pozwalającej na kontakt z odbiorcą, pobudzającej tworzenie więzi i nowych sytuacji społecznych, awangardowych form wspólnotowości.

„Znaki” (jeśli nic nie widzisz naciśnij „nie rozumiesz?”), źródło: nnk.art.pl
 

Eksplozja netartu, jaka przypadła na ostatnią dekadę XX wieku i kilka pierwszych lat wieku XXI, poprzedziła późniejszą ewolucję globalnie pojętego internetu, którą najprościej można opisać jako przejście od stron administrowanych centralnie (web 1.0) do tych związanych z pojęciem user-generated content (web 2.0). W pewnym sensie sama idea stron internetowych opartych na informacjach wprowadzanych przez równych statusem użytkowników wywodzi się w prostej linii z netartu, który za cel stawiał sobie wyrwanie z izolacji komputerowego odbiorcy, potencjalnie rzuconego w wir powstających, niezależnie od administracyjnych i komercyjnych centrów, wspólnot. Projekt, określony przez firmę O'Reilly Media zgrabnym i chwytliwym terminem web 2.0 (2005), mógł więc być oceniany według podobnych kryteriów jak duża część www art (Kluszczyński).

Jednakże w przypadku tej niesłychanie szybko rozszerzającej się idei-technologii, konsekwencje okazały się wykraczające poza zasięg jednorazowych projektów artystycznych.

W węższej skali, na web 2.0 opierają się wszelkie serwisy pozwalające na upowszechnianie wyników twórczej ekspresji nieprofesjonalnych użytkowników internetu. W szczególności przodują w tym portale dla muzyków oraz fotografów-amatorów i półprofesjonalistów, w ramach których umożliwia się stworzenie własnego profilu oraz zaprezentowanie twórczości. Analogiczne, chociaż mniejsze pod względem zasięgu i popularności, są serwisy dla parających się literaturą, grafiką, malarstwem czy wszelkimi innymi formami artystycznej ekspresji. Przodują w tym takie serwisy jak bandcamp, devianart, myspace, flickr. Jednak w przeciwieństwie do działań z pola netartu, większość z „pro-artystycznych” portali odwołuje się do tradycyjnego rozumienia sztuki, jako artefaktu oraz do roli twórcy jako sprawnego fachowca (o czym świadczą komentarze oceniające często techniczny poziom wykonania danego obiektu), a nie redefinicji relacji społecznej. Czy więc można określić kierunek ewolucji internetu jako wykluczający możliwość rozwoju sztuki, tępiący jej awangardowe ostrze?

To trudne pytanie. Odpowiadając jednak na nie trzeba pamiętać o postulatach netartu związanych ze społeczną rekonfiguracją, które zostały poniekąd zrealizowane poprzez samą formę nowych społecznościowych mediów.

„Profile”, źródło: nnk.art.pl

Takie serwisy jak facebook, wikipedia, g+, a na polskim lokalnym gruncie grono.net, n-k.pl, fotka.pl, stworzyły środowisko do nowych form socjalizacji i co równie ważne pozwoliły milionom jednostek na produkcję i dystrybucję informacji o nich samych. Proces ten jest bezprecedensowy w całej historii ludzkiej kultury, stanowi radykalne zaprzeczenie hierarchii aktywnego dostępu do mediów i możliwości wypowiedzi. Antropologowie i medioznawcy zwracają uwagę, że w związku z tym przewrotem nastąpiła zmiana kierunku nauk społecznych. Wcześniej snuły one wizje postępującej izolacji, a tymczasem internet pozwolił nam na powrót stać się istotami społecznymi (Miller 2011). Nie zapominajmy też o nowych demokratycznych sposobach aktywnego uczestnictwa w kulturze poprzez tworzenie różnorodnych treści (Jenkins 2007).

Ogromny potencjał, dorównujący wywrotowym działaniom z nurtu netart, ujawnia się w sposobach tworzenia indywidualnych profili w ramach serwisów społecznościowych. Większość portali zawiera kombinacje różnego rodzaju treści, wyrażane za pomocą multimedialnej formy. Składają się na nie galerie zdjęć, tekstowe opisy, linki, a niekiedy również fragmenty ASCII art, graficzne personalizacje tła, różnorodne modyfikacje kodu, pozwalające na sterowanie wyglądem własnej podstrony. Wszelkie te działania wyrażają niesłychane bogactwo estetyk zróżnicowanych lokalnie, technologicznie, klasowo, genderowo, etnicznie, do których odwołują się twórcy. Jeśli możemy mówić o ogólnym, wspólnym celu takiej twórczości, zdaje się nim być wypowiedzenie siebie w komunikacyjnym interakcyjnym kontekście. Działanie na wypadkowej niepowtarzalnej jednostkowości i zapośredniczonej przez media wspólnotowości.

„Nic wam nie powiem...”, źródło: grono.netPortal grono.net w dużym stopniu ukształtował sposoby korzystania z serwisów społecznościowych w Polsce. W związku z badaniami prowadzonymi przeze mnie w ramach portalu, rozmawiałem z użytkownikami, którzy tworzenie profilu pojmowali jednocześnie jako swego rodzaju zabawę, pisanie pamiętnika, trening w wywoływaniu u oglądających określonych emocji, zawadiactwo („Nic wam nie powiem...”), jak i sztukę. Sztuka ta, niewiele mająca wspólnego z tradycyjnym duchem, królującym w muzeach czy portalach pozwalających na ukazanie manualnych zdolności, objawiała się w przerabianiu zdjęć i grafik („Explain this bullshit”), zestawianiu ich w galeriach, dowcipnych komentarzach, zbitkach słownych, brawurze przedstawiania się jako niezależne, nierzadko buntownicze indywiduum.

Kilka przykładów na podobne działania: oto użytkowniczka grono.net, jak wynikało z jej krótkiego opisu w ramach profilu, wściekła po miłosnym zawodzie, umieściła w tle szybko zmieniające się na podobieństwo stroboskopowych lamp czarną i białą planszę. Po nawet krótkim wpatrywaniu się w ten wirtualny wizerunek, obserwator odczuwał ból równie silny jak jego twórczyni.

„Explain this bullshit”, źródło: grono.netGrupa młodych użytkowników portalu przygotowała wspólnie absurdalną fotografię, wykonaną w celu zebrania jak największej ilości „lajków”, o czym wprost informował napis na kartonie trzymany przez modela na zdjęciu. W dalszej kolejności zmobilizowali znajomych poprzez komentarze, pocztę elektroniczną, a nawet telefony komórkowe do wysokiej oceny zdjęcia, co pozwoliło mu w końcu znaleźć się wśród najczęściej „lajkowanych” fotografii na głównej stronie grono.net.

Profile użytkowników zawierały ogromną ilość kolaży, linków, zdjęć, opisów, nieoczekiwane zlepki znaczeń pochodzących z różnych źródeł. Wielu gronowiczów opisywało siebie poprzez pocięte fragmenty tekstów piosenek, inni w galeriach zdjęć prezentowali różnorodne znaleziska z internetu. Praktyki te nie ograniczają się do grono.net, przeżyły portal i są powszechną metodą prezentowania siebie i komunikowania z innymi wśród użytkowników między innymi Facebooka. Są one kolejnym wyzwaniem dla wcześniejszych definicji twórczości, jako że prezentują umiejętności kreatywnego przeszukiwania, kopiowania, porozumiewania się cytatami.

Deklaracje anarchicznej i niezależnej od zastałych struktur sztuki internetu
sprzed kilkunastu lat okazują się funkcjonować w nowym, szerszym, niezależnym od pola sztuki kontekście, które jako takie zawsze nacechowane jest wysokim kapitałem kulturowym. W tym świetle działalność takich artystów jak Alexiei Shulgin, Antonio Muntadas, czy twórców projektu TechnoSphere stanowi zapowiedź indywidualnych, nieartystycznych realizacji na gruncie codziennego życia milionów internautów.

TechnoSphere

TechnoSphere to projekt grupy artystów umieszczony na stronie www, w ramach którego użytkownicy mogli tworzyć fantastyczne stworzenia, egzystujące później w wykreowanej wirtualnej rzeczywistości. O wydarzeniach z życia stworów ich twórców informowały automatyczne mailingowe powiadomienia. Zarchiwizowany projekt dostępny jest na stronie http://web.archive.org.

Czy jednak jest to wciąż sztuka? W świetle podnoszonych przez netartystów postulatów, nie wydaje się to szczególnie istotną kwestią. Postulaty pokoleń współczesnych artystów, począwszy od ruchu Fluxus, przez sytuacjonistów, po tych związanych z www art doczekały się szerokiej społecznej realizacji. Nie wydaje mi się więc pierwszoplanową kwestią, czy netart jako taki (rozumiany jako grupa profesjonalnych artystów identyfikująca się z tym pojęciem) przetrwał. Istotniejsze jest to, iż idea netartu znalazła nieoczekiwane, i zapewne przerastające wyobrażenia jego uczestników, rozwinięcie.

Brzmi to wszystko jak hymn tryumfu wolnej twórczości? Nie należy ignorować ciemnych stron współczesnej sytuacji.
Jeśli net artyści formułowali tezy swego działania wobec instytucjonalnych uwarunkowań galeryjnego rynku i represjonujących wolną wypowiedź, profesjonalnych praktyk, to masowy hyde-park nieskrępowanego wypowiadania się i oddolnego organizowania w ramach sieci web 2.0 zazwyczaj nie odbywa się w pozaekonomicznej próżni znajdującej się poza rynkiem.

FACE TO FACEBOOK

W ramach projektu „Face to Facebook” Paolo Cirio i Alessandro Ludovico żonglowali danymi z miliona profilów największego serwisu społecznościowego, wpisując je w zupełnie nowy kontekst portalu randkowego. Cirio i Ludovico kontynuowali tym samym pomysłu artystów z nurtu hackingu, poruszającego się na granicy legalności.

Większość serwisów funkcjonuje na zasadzie wymiany „przestrzeń za dane” –  pozwala na swobodną samoekspresję na niewielkim wycinku przestrzeni, w zamian czerpiąc zyski z różnorodnego przetwarzania i udostępniania danych. Czy więc indywidualna twórcza działalność nie jest przypadkiem tylko fasadą maskującą ekonomiczną grę? Pytanie to budzi wątpliwości nowego pokolenia internetowych artystów takich jak Paolo CirioAlessandro Ludovico, dopatrujących się źródeł represji w kulcie fałszywej jednostkowości i korporacyjnej dominacji.

Jedno jest pewne – internet i sztuka internetu (jakbyśmy jej nie definiowali) nie osiągnęła zamkniętej formy i jej kolejne wcielenia oscylują – i oscylować będą – pomiędzy anarchicznymi dążeniami i komercyjnymi udogodnieniami. Wydaje się, że po szerokich zmianach społecznych, zainspirowanych przez wczesne prace nurtu, nadszedł czas „nowego netartu”, o nie mniejszym potencjale krytycznym. Jeśli wczesny netart okazał się być prefiguracją masowych aktywności spod znaku web 2.0, czego prototypem będzie „nowy netart”?

Okładka katalogu wystawy „Natarcie netartu” w warszawskiej Zachęcie (2003), http://nnk.art.pl/kgsp/natarcie/


Bibliografia:

Manuel Castells „Społeczeństwo sieci”, Warszawa 2007.
Thomas H. Eriksen „Tyrania chwili”, Warszawa 2004.
Henry Jenkins „Kultura konwergencji. Zderzenie starych i nowych mediów”, Warszawa 2007.
Robert W. Kluszczyński „Społeczeństwo informacyjne. Cyberkultura. Sztuka multimediów”, Kraków 2002.
Daniel Miller „Tales on Facebook”, Cambridge 2011.
Timothy O'Reilly „What is Web 2.0? Design Patterns and Business Models for the Next Generation of Software”, 2005.
Robert D. Putnam „Bowling Alone: the Collapse and Revival of American Community”, New York 2001.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).