Jeszcze 2 minuty czytania

Łukasz Gorczyca

DOBRY WIECZÓR: Tajemnica granitu

Łukasz Gorczyca

Łukasz Gorczyca

Sezon wakacyjny tradycyjnie spędzamy na badaniach terenowych. To okazja do lepszego zrozumienia naszej historii i wynikających z niej bolączek dnia dzisiejszego. Wystarczy trochę pogrzebać w ziemi. Poniżej pozwalam więc sobie zamieścić dwa niedługie wyimki z tegorocznego dziennika badań archeologicznych w dorzeczu górnej Wisły.

5 sierpnia
Zespół docenta Lewaka odsłonił dziś szeroki trakt komunikacyjny wyłożony rustykalną kostką granitową. Badanie chemiczne potwierdziło nasze pierwsze intuicje i datowanie tego obiektu na pierwszą ćwierć XXI wieku. Rejon, w którym dokonano odkrycia, był w owym czasie uczęszczanym ośrodkiem miejskim i popularnym centrum turystycznym. Wiadomo, że ruch kołowy i pieszy musiał być tu intensywny. Odkryty trakt nie był jednak podzielony na chodnik i jezdnię, może pełnił więc funkcję reprezentacyjnego placu? To wyjaśniałoby użycie tak specyficznego materiału jak granitowa kostka. Znano już wówczas szereg innych nawierzchni wygodniejszych dla pieszych, rowerów czy dziecięcych wózków i bardziej ergonomicznych dla ruchu samochodowego, emitujących znacznie mniej hałasu przy zetknięciu ogumionych kół z nierówną powierzchnią niewielkich, grubo ciosanych kamiennych klocków. Można zarazem domniemywać, że lita granitowa kostka nie należała do najtańszych materiałów. Jakimi więc względami kierowali się ówcześni projektanci i budowlańcy? Zapewne chodziło o jakieś symboliczne właściwości granitu, popularne skojarzenie tego kamienia z długowiecznością (na tych terenach, w drugiej połowie XX wieku, granitu używano często do wykonywania płyt nagrobnych). Jednak naszą uwagę przykuł w szczególności specyficzny sposób obróbki tego kamienia. Niewielkie sześciany miały standardowy rozmiar, jednak każdy element zachowywał swój indywidualny kształt nieregularnych powierzchni ścian. Tak jakby szło tu o mechaniczną imitację odręcznej obróbki kamienia. W jakim celu? Jaki głębszy sens ideowy skrywa w sobie ten zadziwiający, granitowy trakt? Dlaczego jego twórcom w początkach XXI stulecia zależało na oddaniu efektu prymitywnej kamiennej roboty nawiązującej do XIX-wiecznej inżynierii drogowej?

11 sierpnia
Przez ostatnie dni odsłanialiśmy kolejne dziesiątki metrów chodników i jezdni z granitowej kostki. Wreszcie dziś nastąpił przełom, kiedy zespół dr Prawicy odkrył nieznacznie starszą warstwę – fragment chodnika i podjazdu ułożony z tzw. kostki bauma. Do tej pory znaliśmy ten materiał z przekazów pisanych. Już na pierwszy rzut oka widać, że kostka ta, o różnych, ale regularnych kształtach, wykonana z utwardzanej chemicznie mieszanki surowców, była materiałem, którego produkcja wymagała znacznie bardziej zaawansowanej technologii niż surowa, granitowa kostka. Zarazem jednak musiała być znacznie tańsza w produkcji, wymagała jedynie prostych, dostępnych niemal wszędzie materiałów, podczas gdy wydobycie granitu odbywało się w kamieniołomach zlokalizowanych tylko w specyficznych geologicznie rejonach.

W obozie naszym na nowo rozgorzała więc dyskusja o faktycznej funkcji kostki granitowej w pierwszej ćwierci XXI wieku. Z jakichś powodów po roku 2000 nastąpił na badanym przez nas terytorium istotny przełom. Tanią i wygodną kostkę bauma zaczęła wypierać drobno ciosana granitowa kostka. Czy to po prostu niezwykle rzadki w historii cywilizacji przypadek wypierania pospolitych i tanich materiałów przez bardziej szlachetne? Zdaniem docenta Lewaka zmiana ta miała oczywiste podstawy ekonomiczne. W 2004 roku całe dorzecze Wisły zostało włączone w granice królestwa Unii Europejskiej i pojawiły się tu wówczas nowe inwestycje, wartkim strumieniem płynęły pieniądze z zachodu Europy. Być może – dedukował Lewak – Wiślanie nie do końca potrafili jeszcze gospodarować niespodziewanymi nadwyżkami budżetowymi i stąd zaskakujące z dzisiejszego punktu widzenia rozrzutne pomysły wykładania granitem dróg i chodników.

Dr Prawica widzi ten problem nieco inaczej, podkreśla antropologiczny aspekt tej ewolucji i przypisuje Wiślanom rozbudowaną świadomość własnej tożsamości kulturowej. Oto sięgając po technologię z pozoru archaiczną – wywodziła Prawica – mieszkańcy tych ziem podkreślali swoje do niej przywiązanie: jesteśmy stąd, z krainy granitu, na kamieniu zrodzeni. Zwróciła zarazem uwagę, że w tym samym czasie, zwłaszcza na terenach górzystych, niezwykle popularne stały się domy, zajazdy, a nawet hotele wznoszone z grubych, drewnianych bali. Z kolei w tekstach źródłowych natrafić można na wzmianki o szczególnym upodobaniu ludności do prostych, mało przetworzonych produktów spożywczych. Pieczone ziemniaki i grillowana wieprzowina, tak zwane żeberka, ewentualnie pieczone golonko, uznawane były za żelazną klasykę w dobrym stylu. Menu dopełniały piwo i chleb. Mielibyśmy tu więc logiczny, kulturowy ciąg „naturalnych” surowców: mięso, drewno, kamień. Prostota czy wręcz prymitywny sposób ich obróbki byłyby zamierzonym działaniem obliczonym na wywołanie specjalnego efektu. Oto kulturalny lud, który hołduje tradycji, ceni to, co naturalne, a nad wyrafinowanie i wygody przedkłada tężyznę fizyczną, bo wszak siły trzeba do łupania kamieni i twardych stóp do chodzenia po wyłożonych granitową kostką chodnikach. Czy była to więc świadoma kreacja obliczona na zastraszenie ewentualnych najeźdźców?

Być może dalsze badania archeologiczne i ewentualne nowe odkrycia pomogą zrozumieć lepiej mentalność dawnych Wiślan, tej oryginalnej społeczności, która w swym rozwoju przyjęła zaskakującą, preposteryjną perspektywę: to, co bardziej prymitywne, wypierało tu wcześniejsze zdobycze cywilizacyjne, synonimem postępu było zaś cofanie się w głąb historii. A może wyjaśnienie tajemnicy granitowej kostki jest prostsze, niż nam się dziś wydaje? Może wykładano nią ulice miast i miasteczek po to tylko, aby z większym weryzmem oddać realia historyczne podczas sławnych rekonstrukcji bitew i pogromów, które w tamtych czasach stały się nad Wisłą najbardziej popularną formą spędzania czasu wolnego, obchodzenia świąt religijnych i państwowych?