Jeszcze 2 minuty czytania

Maria Poprzęcka

NA OKO: Biel

Maria Poprzęcka

Maria Poprzęcka

„Lubię biel…” – tymi słowy reklamy proszku do prania żegnała się z telewidzami wieloletnia spikerka TVP, Edyta Wojtczak. We wczesnych latach dziewięćdziesiątych, epoce raczkującej reklamy telewizyjnej, popularna Edytka nie była jedyną, która wyrażała swe upodobanie do bieli. Były jakieś matki zatroskane o los bluzeczek na rozpoczęcie roku szkolnego, restauratorzy ostentacyjnie lekceważący plamy na zalanych barszczem obrusach, białowłosi eksperci w białych kitlach w białych laboratoriach prezentujący naukowe dokonania, dzięki którym „biel staje się jeszcze bielsza”. Tak to na naszych oczach, w reklamach słusznie uznanych za najgłupsze, dogorywał jeden z wielkich kultów modernizmu – kult bieli.

„BIEL jest duchowym kolorem naszej epoki, jasnością, która kieruje wszystkimi naszymi działaniami. To nie biel szarawa, ani biel kości słoniowej, to biel czysta.
BIEL jest kolorem epoki nowoczesnej, kolorem, który obalił całą erę; nasza era jest czasem doskonałości, czystości i pewności.
BIEL zawiera w sobie wszystko.
Za jednym zamachem wykorzeniliśmy „kasztan” dekadencji i klasycyzmu, „błękit” dywizjonizmu, kult niebieskiego nieba, bogów o zielonych brodach i widma słonecznego.
BIEL, czysta biel”
– pisał Theo van Doesburg, holenderski teoretyk, malarz i projektant, współtwórca ugrupowania De Stijl. Najbliższy jego poglądom Piet Mondrian redukował malarstwo do czystych barw podstawowych: czerwieni, błękitu, żółcieni i „nie kolorów”: bieli i czerni. W swym hymnie na cześć bieli van Doesburg okazuje się przede wszystkim wyznawcą Le Corbusiera, który jak nikt przyczynił się do wybielenia dwudziestowiecznego otoczenia człowieka.

„Zwyciężyliśmy ornament, pozbyliśmy się go. Oto nadchodzi nowy wiek, w którym urzeczywistnią się najpiękniejsze obietnice. Niebawem ulice miast rozbłysną niczym wielkie białe ściany. Miasto XX wieku będzie olśniewające i nagie, jak Syjon, miasto święte, stolica nieba” – w takim ewangeliczno-profetycznym tonie Le Corbusier rysował wizję nowej architektury w powstałym po I wojnie manifeście „Rappel à l’ordre”. Raj jest biały. Wszystko, co zbliża do Boga – Partenon, Idea, Czystość, Ład – jest bez koloru. Biel jest czysta, wyrazista, zdrowa, moralna, racjonalna… Bielenie wapnem znane jest od zarania ludzkości. Trzeba wybielić swój dom. Każdy obywatel powinien pokryć warstwą czystej bieli obicia, tapety, malarskie szablony. Zaprowadzić czystość – żadnych ciemnych, brudnych kątów. Od podniosłego tonu Le Corbusier przechodzi do psychologizującej perswazji: „gdy otaczają cię mroki i ciemne zakamarki, jesteś u siebie tylko do kłopotliwych granic tych ciemnych stref, których twój wzrok nie przenika; nie jesteś panem we własnym domu”.     
Sam Le Corbusier nie był w swym radykalnym puryzmie konsekwentny. Wbrew uduchowionej „retoryce bieli” żaden z jego budynków nie był pozbawiony koloru. Nawet programowy pawilon L’Esprit nouveau na wystawie sztuk dekoracyjnych w 1925 roku był pomalowany. Poza bielą, czernią i szarościami, użyto kilku odcieni ochry, ziemi sieneńskiej, wreszcie jasnego błękitu. Nie był biały surowy beton, który stał się jednym z wyznaczników corbusierowskiej architektury. W późnej realizacji Le Corbusiera, jaką jest dominikański klasztor La Tourette, betonowe, noszące odciski szalunków ściany kaplicy pokrywa warstwa intensywnych barw: szkarłatnej czerwieni, szafiru, nawet – o zgrozo – „nieczystego” brązu. Nieskalana, oślepiająca biel okazuje się bardziej etycznym i estetycznym fantazmatem niż architektoniczną rzeczywistością.

Lecz fantazmatem o ogromnej sile oddziaływania. Nieporównywalny wpływ idei Le Corbusiera na dwudziestowieczną architekturę niósł ze sobą kult bieli, która była niezbywalnym warunkiem purystycznej, racjonalnej architektury; najsilniej wizualnie działającym elementem urzekającej wizji „olśniewających, nagich miast”. Nawet pozbawiona duchowych i symbolicznych konotacji, była kolorem nowoczesności.

W latach dziewięćdziesiątych decyzją artysty – burmistrza Tirany, Ediego Ramy substandardowe, zeslamsowane blokowiska albańskiej stolicy pomalowano w żywe kolory. Sypiące się betonowe ściany okraszono wiśniowo, brzoskwiniowo, morelowo. W 2005 roku Rama za swoje działania na rzecz zmiany wyglądu miasta otrzymał tytuł European Hero. Jurorzy chyba oglądali tylko prezentacje świeżo pomalowanych domów. Nie widzieli tego, co po kilku latach stało się z tandetnie położonym kolorem. Bloki Tirany są karykaturą karykatury. Najpierw były karykaturą architektury modernistycznej. Potem stały się karykaturą postmodernistycznej rewitalizacji.

Biel wszakże jest trudna. Jak każdy ideał – nie znosi kompromisów. Jest wymagająca. Bielenie domów mlekiem wapiennym, do czego nawiązywał Le Corbusier, powtarzano na każdą Wielkanoc. Ale wielopiętrowej „jednostki mieszkalnej” co roku się nie pobieli (notabene ten sztandarowy model corbusierowskiej architektury stosunkowo niedawno został wydobyty z głębokiej degradacji). Blokowiska – nieprawe, bękarcie dziedzictwo corbusieryzmu, szybko traciły dziewiczą biel, pokrywając się brudnym „kolorem odkopanego grobu” – jak w namiętnym paszkwilu na architekturę modernistyczną pisał Josif Brodski.

Dzisiaj na wielką skalę dokonuje się rewitalizacja blokowisk. Dość pojechać na warszawski Targówek, krakowską Krowodrzę, lubelską LSM. Wszędzie widzimy wielki odwet na modernistycznej bieli. W Polsce, gdzie wszystko, nawet kolor tynku, jest spolityzowane, zbrudzona wszystkimi możliwymi zanieczyszczeniami niegdysiejsza biel stała się symbolem „peerelowskiej szarzyzny”.

– „Żeby chociaż krem!” – ubolewała pani prezes spółdzielni mieszkaniowej, gdy projektantka osiedla Sady Żoliborskie wywalczyła autorską biel dla termomodernizowanych elewacji. Wywalczyła wbrew mieszkańcom. Lecz niewielu architektów wykazuje podobną determinację, jak Halina Skibniewska. A może nie chce jej wykazywać? Wierzy, że ludziom w malinowym mrówkowcu będzie żyło się lepiej?

– „Więc chodź pomaluj mój świat / na żółto i na niebiesko / Niech na niebie stanie tęcza / malowany Twoją kredką…” – dawna piosenka zespołu 2+1 ziszcza się na Chomiczówce, na Bródnie, na Bałutach…


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.