Jeszcze 2 minuty czytania

Joanna Krakowska

KONFORMY:
Entartete Kunst

Joanna Krakowska

Joanna Krakowska

Działanie algorytmu SHAME zdołano jak dotąd przebadać najdokładniej na przykładzie europejskich totalitaryzmów, gdzie powiązania terroru, polityki i retoryki wymierzonej w sztukę nowoczesną wydają się wręcz wzorcowe

Uczeni – nie wiadomo, czy byli to pracownicy zachodniego uniwersytetu, który otworzył właśnie filię w jednej z petrodolarowych monarchii, czy badacze totalitaryzmów z peryferyjnej uczelni w dawnym bloku socjalistycznym, czy też uczestnicy tajnej grupy seminaryjnej w którejś z  protofaszystowskich republik Eurazji – odkryli ciekawy algorytm. Badając zależność między poziomem demokratyzacji państwa a stosunkiem jego władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej do sztuki nowoczesnej, doszli do wniosku, że zakres partycypacji społecznej oraz wolności obywatelskich jest funkcją decyzji podejmowanych w polu polityki kulturalnej w odniesieniu do nowoczesnych dzieł artystycznych. Inaczej mówiąc, że sztuka ma się tak do nowoczesności jak władza do demokracji. Czy jeszcze inaczej: im większy zamordyzm, tym mniej sztuki współczesnej, a im jest ona bogatsza i bardziej różnorodna, tym więcej demokracji i partycypacji w państwie. Uczeni wszystko to zapisali formułami matematycznymi, ale że mój edytor takich rzeczy nie łapie, więc poprzestanę na eksplikacji słownej, zapewne nie tak przejrzystej jak ciągi symboli w nawiasach i ilorazach ułożone w równania i nierówności. Potrzebna tu więc będzie egzemplifikacja.

Jeszcze tylko wspomnę, że algorytm ten nazwany został przez swoich odkrywców SHAME, co badacze uniwersytetu w Lyonie interpretują jako akronim, którego dwie pierwsze litery pochodzą od nazwisk najskuteczniejszych implementatorów algorytmu – Stalina i Hitlera, a kolejne mają charakter opisowy, odpowiadają bowiem słowom: art, moderne, évaluation. Ta interpretacja lyońskich uczonych przyjęła się zwyczajowo w świecie akademickim. Jest chyba też całkiem jasne, że w systemie państwowym algorytm implementowany jest w postaci ciągów decyzji, struktur władzy oraz narzędzi retorycznych, czyli propagandowych, co summa summarum zwie się polityką wewnętrzną. Inspiracja do podjęcia podań nad algorytmem nie wyszła bynajmniej – jak to sugerują dziś media publiczne – z kręgów współczesnych zdegenerowanych artystów odciętych od funduszy federalnych, ale ze statecznego środowiska badaczy dziewiętnastego wieku, którym umiarkowanie polityczne pozwoliło docenić liberalizacyjne wysiłki Napoleona III, prowadzone równolegle w polu sztuki i systemu rządzenia.

Dość powiedzieć, że po raz pierwszy działanie algorytmu zostało sprawdzone właśnie na przykładzie II Cesarstwa w jego schyłkowym okresie, kiedy to Napoleon III zdecydował się przyznać robotnikom prawo do tworzenia związków zawodowych (1864), a parlamentowi prawo do interpelacji i inicjatyw ustawodawczych (1867–1869). W tym samym czasie zaś, a nawet ciut wcześniej, bo w 1863 roku, wydał polecenie zorganizowania wystawy dzieł odrzuconych przez konserwatywne jury paryskiego salonu. Protesty artystów przedłożone Cesarzowi trafiły mu do przekonania – zdecydował, że publiczność ma prawo wyrobić sobie na temat dyskryminowanych dzieł własne zdanie. Na wystawie zaprezentowano więc między innymi „Śniadanie na trawie” Maneta, obraz – wedle ówczesnych konserwatystów – źle namalowany, drastyczny, wulgarny, bezwstydny, wyzywający i stanowiący wykwit złego smaku. W taki oto sposób wystawa zwana Salonem Odrzuconych przeszła do historii jako początek sztuki nowoczesnej.

Działanie algorytmu zdołano jak dotąd przebadać najdokładniej na przykładzie europejskich totalitaryzmów, gdzie powiązania terroru, polityki i retoryki wymierzonej w sztukę nowoczesną wydają się wręcz wzorcowe. Stosunek Hitlera i Stalina do sztuki, zwanej przez nich zdegenerowaną, zwyrodniałą, wynaturzoną i plugawą, był – jak powszechnie wiadomo – skorelowany z ich działaniami na polu daleko szerszym niż krytyka artystyczna. Ta w ich wykonaniu miała zresztą charakter konstruktywny i proponowała alternatywne wzorce. W przypadku hitlerowskich Niemiec miał  to być romantyczny realizm, głoszący chwałę i potęgę narodu niemieckiego, a w przypadku stalinowskiej Rosji – socrealizm, zrozumiały dla milionów ludzi pracy, walczący o pokój i szczęśliwe jutro świata.

Szczególnie ciekawym przypadkiem, a zarazem wyzwaniem dla zwolenników opisywania systemów politycznych algorytmem SHAME, pozostaje ujawnienie w latach dziewięćdziesiątych faktu finansowania przez CIA w okresie zimnej wojny twórczości amerykańskich artystów awangardowych. CIA, jak się wydaje, stosunkowo wcześnie wpadła na trop algorytmu SHAME i próbowała zaprząc jego mechanizm do własnych celów. Agencja przeznaczała więc potężne środki finansowe na pomoc i promocję amerykańskiej awangardy, by wykazywać wyższość wolności i twórczych mocy systemu amerykańskiego nad sowieckim, zdominowanym estetycznie przez socrealizm. Co ciekawe, musiała przy tym działać bez wsparcia i wiedzy Kongresu, wbrew amerykańskiemu konserwatywnemu establishmentowi, a zwłaszcza w tajemnicy przed szalejącymi maccartystami, których poglądy na temat sztuki awangardowej stały w drastycznej sprzeczności z wizją wyrafinowanej i zróżnicowanej kulturowo amerykańskiej demokracji. Tymczasem w przekonaniu funkcjonariuszy CIA to właśnie sztuka nowoczesna miała być najlepszym dowodem, że w Ameryce panuje wolność i demokracja. W propagandowej wojnie ze Związkiem Radzieckim obrazy abstrakcyjnych ekspresjonistów były traktowane niczym broń wysokiego rażenia...

Systemy totalitarne w swoim rozkwicie sprowadziły de facto algorytm do wykładni „im mniej sztuki nowoczesnej, tym więcej ofiar terroru”, co skłoniło do podjęcia bardziej szczegółowych badań metodą diachroniczną. W środowisku uczonych warszawskich pojawiła się propozycja, by prześledzić ewolucję systemu komunistycznego w Polsce w kontekście działania algorytmu SHAME, gdyż korelacja między naprzemiennymi okresami liberalizacji i zaostrzania kursu politycznego a rozkwitaniem i więdnięciem sztuki współczesnej już od dawna zwracała uwagę badaczy dziejów PRL.

Nie wydaje się jednak, by podobny projekt badawczy znalazł uznanie odpowiednich komisji ministerialnych i został zakwalifikowany do finansowania. Wręcz przeciwnie, możemy spodziewać się, że na liście metod defaworyzowanych obok gender i queer znajdzie się też SHAME. Można to wnosić na podstawie decyzji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które nie przyznało w 2016 roku pieniędzy na rozwój kolekcji sztuki nowoczesnej żadnemu muzeum o statusie narodowym i niemal żadnemu muzeum o statusie regionalnym. Co oznacza, że sztuka nowoczesna nie będzie przez państwo finansowana. Jeśli więc algorytm SHAME faktycznie odkryto i jeśli jest prawdziwy, to oznacza, że można już zacząć się bać.

Jest jednak pewna nadzieja. Otóż ministerstwo, podejmując tę drastyczną decyzję, samo wyprodukowało dzieło graficzne, które z pewnością będzie w przyszłości wystawiane w galeriach sztuki współczesnej i znajdzie miejsce w podręcznikach historii sztuki. Już teraz funkcjonuje w charakterze ilustracji.  Jest to, jak się wydaje, doskonały przykład sztuki zdegenerowanej, która jak wiadomo prędzej czy później stanie się klasyką.

..


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.