Anna Pabiś,
„a rose has no teeth”

Anna Jastrzębska

Może ta fotograficzna „róża nie ma zębów”, ale za to ma korzenie. Długie i poskręcane – sięgają do czasów wiktoriańskich i Oscara Wilde’a, zaplątują się w surrealizmie, a na koniec biorą w objęcia sztukę konceptualną lat 60. i  twórczość Bruce'a Naumana

Jeszcze 1 minuta czytania


Anna Pabiś, „a rose has no teeth”.
Galeria Milano, Warszawa, do 26 lutego 2011

Anna Pabiś to artystka młoda (rocznik 1984) i inteligentna. Z wykształcenia etnolingwistka, co ma znaczenie dla jej prac – swoimi fotografiami wciąga nas do zabawy, w którą dała się kiedyś wciągnąć sama. Zasady gry nie są skomplikowane: potrzebujemy trzech osób, z których jedna będzie narratorem, dwie pozostałe zasłaniają oczy, słuchają opowiadanej przez narratora historii i wyobrażają sobie obrazy, które ją ilustrują. Następnie, po odsłonięciu oczu, odtwarzają obrazy. Chyba nie może być lepszej integracji dla słowa i sztuki niż prace, które powstały jako efekt gry w skojarzenia i wyobrażanie sobie posłyszanych historii. A jaką historię usłyszała artystka?

Bajka „Słowik i róża” Oscara Wilde'a to zatopiona w smutku historia słowiczego poświęcenia. Wzruszony niedolą wypłakującego oczy zakochanego studenta (aby zatańczyć na balu ze swą wybranką, młodzieniec musi zdobyć czerwona różę – oczywiście w całym ogrodzie takowej nie ma), nocny śpiewak decyduje się poświęcić życie, by krwią swego serca zabarwić płatki rodzącej się z jego pieśni róży. Życie za kwiat? To duża stawka, ale czymże jest życie ptaka wobec szczęścia człowieka? – snuje rozważania ptaszyna i decyduje się dokonać czynu. Inna sprawa, że wspomniany człowiek jest typem wyjątkowo tępym – nie dość, że smutną pieśń słowiczą kwituje ignoranckim westchnieniem nad brakiem rozumu świergocącej ptaszyny, to w finale dowiadujemy się, że jego oblubienica jest istotą pustą i nad drogocenny kwiat przedkłada klejnoty, które sprezentował jej inny absztyfikant.

Historia – w tym streszczeniu znacznie zwulgaryzowana – została napisana przez Wilde'a, wyznawcę religii piękna i wiktoriańskiego estetyzmu. Smutek przenikający z każdego wiersza tej opowieści przypomina o tym, co esteci głosili wszem i wobec: znikomość bytu, boleść istnienia, subiektywizm prawdy (biedny studencik, gdyby tylko nie był tak bardzo zapatrzony w siebie, może w pięknej pieśni ptaszyny dostrzegłby ukryty sens, a nie tylko głupie szczebiotanie).

Wizualizacja słów Wilde'a w wykonaniu Anny Pabiś przyjmuje niezwykłe formy. Prace artystki nasączone są ideami głoszonymi przez wiktoriańskich myślicieli, którzy najwyższy sens dostrzegali w intensywnym poszukiwaniu piękna. Tytuł serii fotografii odsyła jednak do dzieł artysty tworzącego w innej epoce, wyznającego zdecydowanie odmienne poglądy na temat sztuki. To prace Bruce'a Naumana – amerykańskiego konceptualisty, który czerpie inspiracje z czynności codziennych i mowy – zebrane i pokazane na wystawie „A Rose Has No Teeth: Bruce Nauman in the 1960s” (2007, Berkeley Art Museum). A to nie jedyny trop prowadzący do tego twórcy.

Pabiś na jednej z fotografii umieszcza neon – nimi właśnie zasłynął Nauman. Jedna z jego neonowych prac głosi: „Prawdziwy artysta pomaga światu odsłaniając mistyczne prawdy” („The True Artist Helps the World by Revealing Mystic Truths”). Nie można zaprzeczyć, że za sprawą swoich dzieł Nauman w jakiś sposób pomaga odbiorcy dotykać sedna spraw. Nie poprzez przeżycia estetyczne (które są raczej pochodną jego twórczości) czy gotowe rozwiązania, tylko przez zwracanie uwagi na proces dochodzenia do prawd.
Obsesja poszukiwania rządzi umysłem artysty, który poza sztuką studiował również matematykę i fizykę – i podkreśla, że podobne mechanizmy kierują mózgiem przy rozwiązywaniu równań matematycznych, co przy tworzeniu sztuki. Jego recepta jest prosta: „Jeżeli byłem artystą i byłem w pracowni, to cokolwiek w niej robiłem, musiało być sztuką”.

Zabawa Pabiś w skojarzenia podyktowana jest tym samym, co u Naumana – badaniem. Ma wiele z ulubionego przez surrealistów środka wyrazu – écriture automatique – pisania automatycznego, niekontrolowanego strumienia skojarzeń, sugerującego istnienie tajemnicy bytu. Prace z cyklu „róża nie ma zębów” są w podobnym stopniu dotykaniem tajemnicy i zaglądaniem pod podszewkę świata, co surrealistyczne gry skojarzeń czy Naumanowski proces tworzenia. A że efekty wyrażania (nie)wy(ob)rażonego są naprawdę miłe dla oka, pracom Anny Pabiś warto poświęcić chwilę.

A tymczasem... upewniamy się, że mamy (przy sobie i licząc siebie) komplet trzech osób, zamykamy oczy, wsłuchujemy się w słowa i wyobrażamy sobie obrazy niestworzone...


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.