Ewa Kuryluk, „Obrysować cień. Instalacje – Autofotografie – Malarstwo”. Galeria Design, BWA Wrocław, 25 marca 2011 – 23 kwietnia 2011.
Metaforycznie można rzec, że wystawa „Obrysować cień” we wrocławskiej galerii Design jest skrótową charakterystyką twórczości Ewy Kuryluk, obejmującej malarstwo, instalacje i fotografię.
Fotografia, która od czasu, kiedy Ewa Kuryluk jako nastolatka zaczęła robić zdjęcia, stała się dla niej medium najważniejszym. Zarazem jest fotografia lejtmotywem tej wystawy, ale i całej jej twórczości jako: dokumentacja, inscenizacja, autokreacja. Zdjęcia artystki prowadzą grę z widzem, stawiając go nieraz w roli co najmniej dwuznacznej.
Instalacja Tryptyk / fot. Galeria DesignMalarstwo stanowi obecnie dawno zamknięty rozdział artystycznego życia Kuryluk. Wczesne obrazy, jeszcze bardzo barwne, jakby ową naskórkowością chciały zrekompensować swoje mroczne jądro, z czasem uspokoiły formę i powściągnęły kolor, ujawniając, jak ważną rolę odgrywa w nich fotografia, stając się aluzją, iluzją, inspiracją i transformacją.
Pod koniec lat 70. XX wieku zaczęły powstawać jeszcze instalacje drapowane z materiałów, na których Kuryluk rysowała opowieści o sobie, swoich bliskich, o świecie, snach i marzeniach. Płachty i chusty, pokryte realistycznymi rysunkami, odwoływały się do archetypu veraikonu, ale również do fotografii.
Tematem sztuki Ewy Kuryluk jest – mówiąc oględnie – wątek biograficzny, rodzinny; także Holokaust, problem tożsamości, przypadku i wynikających z niego następstw, teatr miłości pokazujący, jak blisko mu do teatru okrucieństwa i śmierci, meandry pamięci zaplątane w sen. Kuryluk swobodnie zmienia media, przenosząc się również z wielką brawurą w przestrzeń literatury, gdzie opisuje to, czego namalować czy narysować się nie da – albo nie chce, albo nie powinno – by potem znowu ze świata słów wrócić do świata obrazów.
„Obrysować cień” to tytuł wystawy i towarzyszącej jej książki poświęconej malarstwu Ewy Kuryluk, wzięty z jej opowieści o tym, jak śniła, by malować oczami, ale można go rozumieć również jako symboliczny wymiar kreacji, która możliwym czyni nieosiągalne.