Alicja Żebrowska zapisała się w polskiej historii sztuki głównie jako autorka prac wideo z lat 90. Jej filmy i instalacje wielu oburzały i stawały się przedmiotem sporów. Nie bez przyczyny. Łatwo je było sprowadzić do krótkich bulwersujących opisów. Jeden z filmów przedstawiał zbliżenie „narodzin” lalki Barbie – rodziła ją sama artystka. Inny pokazywał, jak defekowała na wizerunek własnej matki. Trudno się dziwić, że Żebrowska stała się łatwą ofiarą konserwatywnej nagonki. Wymieniano ją w jednej litanii obok innych artystów sztuki krytycznej: Jacka Markiewicza (autora „Adoracji Chrystusa”), Katarzyny Kozyry („Piramida zwierząt”, „Łaźnia”) czy Zbigniewa Libery („Lego. Obóz koncentracyjny”).
Sama Żebrowska swoimi wypowiedziami często komplikuje sprawy. Nie odżegnując się od swych najbardziej problematycznych prac, deklaruje się jednocześnie jako obrończyni patriotyzmu i przeciwniczka dominacji „lewactwa” w polskim polu sztuki.
Ruchy ezoteryczne
Tajemnica patrzy. Prace z czasu transformacji
artystka: Alicja Żebrowska, kurator: Jakub Banasiak, Gdańska Galeria Miejska, Gdańsk, do 9 czerwca 2024
Na wystawie „Tajemnica patrzy” w Gdańskiej Galerii Miejskiej nie spotkamy jednak ani Żebrowskiej antylewackiej, ani Żebrowskiej artystki krytycznej. Jakub Banasiak postanowił wyrwać ją z objęć sztuki krytycznej i przypomniał jej wczesną twórczość, która w większości nie zdążyła się zapisać trwale w polskiej historii sztuki. Prace pokazane w Gdańsku pochodzą z lat 80. i pierwszej połowy lat 90. i według kuratora mieszczą się w szeroko rozumianej sferze duchowości i ezoteryki.
Wystawę „Tajemnica patrzy” można potraktować jako echo większej ekspozycji – „Ruchów tektonicznych”, które Banasiak przygotował rok temu w Muzeum Sztuki w Łodzi. Projekt dotyczył polskiej transformacji, opowiedzianej przez przemiany społeczne, znajdujące swe odbicie w sztuce. Banasiak dążył do przepisania polskiej historii sztuki tego okresu. Spora część wystawy dotyczyła sfery pozamaterialnej, typowych dla czasu transformacji rozmaitych poszukiwań duchowych, czerpiących raz z gnozy, raz z buddyzmu. W tym kontekście w Łodzi pojawiała się też Alicja Żebrowska.
Gdańska wystawa również ma w podtytule transformację. Banasiak pisze, że „transformacja jest tu traktowana jako czas wielkiej niewiadomej, stan pomiędzy, interregnum – moment, w którym stary porządek już nie istnieje, a nowy jeszcze nie nastał”. Symptomem tej niepewności była popularność różnych ruchów ezoterycznych, New Age’u, pisemko „Trzecie Oko” czy liczący do dziesięciu Kaszpirowski w telewizji. To właśnie poprzez wiedzę ezoteryczną Banasiak odczytuje wczesne prace Żebrowskiej.
Zjawiska nie tylko fizyczne
Pierwsze kilkanaście lat twórczości Żebrowskiej charakteryzuje duża różnorodność. Na wystawie obok grafik i rysunków pojawiają się rzeźby, dokumentacje działań landartowych w Tatrach, instalacja z neonami, wreszcie – fotografie i film. W najgłośniejszych realizacjach artystka nagrywała i fotografowała własne ciało. Na wybranych pracach z połowy lat 90. wystawa się kończy.
Centralne miejsce w Gdańskiej Galerii Miejskiej zajmuje cykl czarnych rzeźb z 1992 roku. „Konstrukcja popędu”, „Portyk” i „Światowid” powstały z połączenia kamienia i żywicy epoksydowej. To cielesno-architektoniczne nowotwory; kolumny przechodzą w szkielety, belkowania w żebra, ciało rozpływa się, by za chwilę zesztywnieć. Artystka zgłębiała temat w studiach rysunkowych, również obecnych na wystawie. Ich powstanie miała inspirować fascynacja wolnomularstwem. Na wczesnych grafikach z lat 80. przewijają się zaś motywy kosmiczne (ówczesny mąż artystki, naukowiec, badał czarne dziury).
Przypomniano też instalację artystki z wystawy „Zjawisko fizyczne” w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku z 1992 roku. Rekonstrukcja obejmuje realizację z różnokolorowych neonów umieszczonych w piasku. Światło ma symbolizować energię. Wiele z pokazanych w Gdańsku prac opiera się na łączeniu dwóch pierwiastków: elementu ludzkiego i zwierzęcego, ciała z architekturą, cielesności i duchowości, materii i światła. Pojawia się też wymyślona przez artystkę postać „żwacza” – ni to zwierza, ni to obficie owłosionego mędrca.
Tajemnica
W osobnej salce wyświetlany jest film „Tajemnica patrzy” (1995), jedna z ikonicznych prac polskiej sztuki krytycznej. Banasiak proponuje odczytać ją w sposób bliższy intencjom autorki. Wideo przedstawia zbliżenie jej waginy, w którą włożyła sztuczną gałkę oczną i którą ozdobiła prostym makijażem, przez co rzeczywiście do złudzenia przypomina oko. Algorytmy Instagrama dają się nabrać.
Krótkie nagranie jednych będzie bawić, innych szokować. Można w nim też oczywiście widzieć owo „trzecie oko”, bramę do innych rzeczywistości, moment transcendentalnego przebudzenia, zjednoczenia z wszechświatem. Ale oko to narząd wzroku. Nic dziwnego, że feministki widziały w tej pracy odwrócenie dominującego męskiego spojrzenia w sztuce. W 1998 roku wyszło zresztą polskie tłumaczenie książki Lyndy Nead „Akt kobiecy” na ten temat (przeł. Ewa Franus).
Banasiak wybrał też na wystawę jedno zdjęcie z cyklu „Onone”, w którym artystka snuła futurystyczne wizje człowieka przyszłości jako postaci androgynicznej, posiadającej męskie i kobiece cechy płciowe (projekt miał w zamierzeniu artystki przybrać formę filmu science fiction). Przy okazji „Onone” kurator przywołuje zainteresowania artystki transmutacją, symboliką kolorów i ciał niebieskich. Ta praca Żebrowskiej nie zestarzała się dobrze, pod przykrywką futurystycznej fantazji sprowadza bowiem problem niebinarności i transpłciowości do kwestii anatomicznych. Tak czy owak Żebrowska przecierała szlaki. W jej późniejszym, nieobecnym w Gdańsku cyklu fotografii „Kiedy inny staje się swoim” pojawiała się trans kobieta Sara. Oczywiście w tym czasie transpłciowość była wrzucana do worka skandalu.
Alicja Żebrowska, z cyklu „Onone”, GGM, fot. Alina Żemojdzin
Krytyczna czy nie
Jeśli ktoś do tej pory o Żebrowskiej pamiętał, to raczej kojarząc ją ze sztuką krytyczną, głównie za sprawą książki Izabeli Kowalczyk „Ciało i władza” z 2002 roku. Jej prace znalazły się też na głośnej wystawie „Antyciała” w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie (1995), którą przygotował artysta Robert Rumas. Pokazaniu filmu „Narodziny Barbie” próbował zapobiec wtedy sam dyrektor CSW Wojciech Krukowski, przez co zrobiło się o Żebrowskiej głośno.
Banasiak pisze, że z dorobku artystki wybrano „zaledwie kilka filmów, które zinterpretowano zgodnie z hegemonicznymi dyskursami transformacyjnej historii sztuki – jako «feministyczne» i «krytyczne»”. Można się spierać, czy akurat te dyskursy były wówczas w mainstreamie, z pewnością jednak naturalne jest, że proces uhistorycznienia rządzi się swoimi prawami. Zapamiętano prace, które były w tym czasie najgłośniejsze, pojawiały się na przełomowych wystawach („Antyciała”), wpisywały się w mody intelektualne (Kowalczyk). Na pewno prace Żebrowskiej uczestniczyły w naszej małej polskiej wojnie kulturowej. Zgodnie z wolą artystki czy wbrew niej świetnie się w te konflikty wpisywały, więcej – grały w nich często główne role.
Sama Żebrowska w polu sztuki krytycznej chyba nigdy nie czuła się dobrze. Tłumaczy, że każda dobra sztuka powinna być krytyczna, więc ten termin jest uzurpacją. Termin jaki jest taki jest, dziś już opisuje zjawisko historyczne. Wypowiedzi Żebrowskiej bywają niespójne. Bo jak zrozumieć fakt, że autorka jednej z pierwszych prac o transpłciowości w polskiej sztuce straszy, że gdy opozycja wróci do władzy, zastąpi flagę biało-czerwoną tęczową? I jednocześnie wcale nie odrzuca feministycznych interpretacji swoich prac.
Alicja Żebrowska, „Tajemnica patrzy” (1995), GGM, fot. Alina Żemojdzin
Banasiak proponuje pewne wyjście z tego galimatiasu. Wczesną twórczość Żebrowskiej interpretuje za pomocą różnorodnych duchowych inspiracji właściwych epoce. W wywiadzie na łamach „Szumu” (nr 32, 2021) artystka określa się jednak jako agnostyczka. Pytana o New Age, kosmologię, alchemię czy astrologię, odpowiada: „Wszystkie te wątki interesowały mnie jako część ogólnoludzkiego dorobku kulturowego”. Do tej pory lubi je „infiltrować”. Takim poszukiwaniom poświęcony był artystyczno-życiowy projekt „Infiltron”, który od 1997 roku realizowała z Jackiem Lichoniem. Para przechodziła kolejne śluby i rozwody w różnych obrządkach religijnych. Podobnie wcześniej, jeśli Żebrowska sięgała po elementy właściwe wolnomularstwu czy astrologii, wykorzystywała je, jak sama mówi, „z dystansem z jednej strony i zaangażowaniem z drugiej”.
Transformacja
Rzeczywistość czasu przełomu, peerelowsko-biednego, ale już mamiącego kapitalistycznym blichtrem, Żebrowska utrwaliła na filmie „Koniec mojego wieku” z 1992 roku, przypomnianym przez Banasiaka i nietypowym w jej dorobku. Przechadzając się z kamerką VHS po Krakowie, artystka skupiała się na momentach międzyludzkiej czułości, jednocześnie dokumentując rysujące się rozwarstwienia społeczne. Z kawiarnianym luksusem kontrastowała bieda dworcowych żebraków. Może więc w tych duchowych poszukiwaniach trzeba też widzieć rodzaj eskapizmu?
Alicja Żebrowska, „Koniec mojego wieku”, 1992, fot. Alina Żemojdzin
Mam wrażenie jednak, że Żebrowska była i jest o wiele bardziej skomplikowaną postacią niż wynikałoby z jej obrazu, który wyłania się z wystawy w Gdańskiej Galerii Miejskiej. Ta skupia się, jak wspomniałem, wyłącznie na jednym z rozdziałów jej twórczości, celowo pomijając część dorobku. Wybór prac z lat 90. jest jednostronny. Nie obejmuje kilku ważnych dzieł z tego okresu, na przykład głośnej wideoinstalacji „Grzech pierworodny” (1994), w której artystka reinterpretowała historię z Księgi Rodzaju. To w niej pojawiały się sceny masturbacji sztucznym członkiem, wypluwania guzika przez waginę, no i „narodziny Barbie”. Za pomocą duchowych poszukiwań nie dałoby się też z pewnością zinterpretować filmu „Z matką” (z cyklu „Załatwianie się”) z 1993 roku czy filmu „Czy możesz to wziąć do ręki?” z 1997 roku, rodzaju sondy ulicznej, w której artystka konfrontowała przechodniów z zabawkami z sex shopu.
Wizerunek artystki został wyczyszczony. Szkoda, bo ciekawiej byłoby się skonfrontować z różnorodnymi aspektami jej twórczości, także tymi, które wydają nam się dziś wzajemnie wykluczające. To, co w sztuce Żebrowskiej najciekawsze, to właśnie kontradykcje i transformacja z artystki ezoterycznej w artystkę wsadzającą gumowe penisy w dłonie przechodniów, z artystki krytycznej w artystkę deklaratywnie patriotyczną.