Twórcza autodestrukcja?

Karol Sienkiewicz

Niewielkie pomieszczenia co jakiś czas rozsadza głośny, przeszywający dźwięk. Artysta Konrad Smoleński strzela z karabinu na własnej wystawie

Jeszcze 1 minuta czytania

Konrad Smoleński „Części / Chunks”. Galeria Leto, Warszawa, ul. Hoża 9c. Wystawa czynna do 20 lipca 2009.

Od jakiegoś czasu zrobiło się o nich głośno. Nie tworzą wspólnych prac, rzadko wystawiają razem i raczej trudno wskazać na wspólny rys ich artystycznych działań. Jedno ich łączy: wszyscy przyznają się do członkostwa w grupie o tajemniczo (przynajmniej poza Poznaniem) brzmiącej nazwie – Penerstwo. Nazwa odnosić się ma do tego co niskie, staromodne, być może nieco żenujące, „wysublimowanie chamskie”. Czy przekłada się to na sztukę? Trudno powiedzieć. Na pewno jest różniew przypadku poszczególnych artystów.

Wschodnim przyczółkiem Penerstwa stała się warszawska Galeria Leto. W ciągu ostatniego roku wystawiali tu Wojtek Bąkowski (nieformalny lider grupy) i Magda Starska. Ostatnio swoją wystawę zatytułowaną „Części / Chunks” otworzył kolejny Pener – Konrad Smoleński.

Konrad Smoleński „Części/Chunks” Galeria Leto,
Warszawa fot. Konrad Smoleński
Smoleński działa na pograniczu sztuk wizualnych i muzyki. Oczywiście nie jest konwencjonalnym muzykiem. Tworzy własne instrumenty, np. przypominający skrzypce instrument strunowy z czaszki psa. W Galerii Leto sfera audio też jest istotna. Niewielkie pomieszczenia co jakiś czas rozsadza głośny, przeszywający dźwięk – strzał z broni palnej. Niektórych może przyprawić o zawał (notabene „wybuchowość” jest stałym motywem prac Smoleńskiego). To artysta na jednej z projekcji wyłania się z zamazanego obrazu, by wystrzelić z karabinu. Do czego celuje? Do samego siebie, a dokładnie – swojego portretu wiszącego na przeciwnej ścianie. Przez portret przeszła kula.

W drugiej sali spalona perkusja oraz czarna rachityczna figura – alter ego artysty – skonfrontowane zostały z wideo, na którym prężą mięśnie dwaj półnadzy kulturyści w czapkach-kominiarkach. Czapki budzą jednoznaczne skojarzenie z terrorystami czy włamywaczami. Rozbudowana muskulatura została więc skojarzona z tym, co wyjęte spod prawa, co musi się ukrywać pod maską, co wstydzi się odsłonić twarz. To potencjalne zagrożenie.

Wystawa nie ma jasno określonego przesłania. Ale też łatwo ją zaszufladkować za pomocą kategorii zmagania z męską tożsamością. Być może to jedynie moja przypadłość, ale na ten slogan-wytrych dostaję nerwowych dreszczy. (A jestem ostatnio dosyć wysportowany). Bo z czym niby mają się zmagać ci niespełnieni mężczyźni? Co tej tożsamości zagraża? A przede wszystkim: czy jest czego żałować?

Pozostałbym więc przy stwierdzeniu, że artysta zmaga się z samym sobą. Natomiast pytanie, co go uwiera, pozostaje otwarte: zamieszkująca go „zła persona”, ukryta natura podpalacza czy niewykrzyczane pokłady agresji.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.