"Mikołaj Smoczyński retrospektywnie"
w Lublinie

Karol Sienkiewicz

Dwa lata temu zmarł Mikołaj Smoczyński. W Lublinie, gdzie mieszkał i tworzył, zorganizowano trzy dopełniające się wystawy, które składają się na retrospektywę tego nieco zapomnianego artysty

Jeszcze 2 minuty czytania

„Mikołaj Smoczyński retrospektywnie – Na granicy widzialnego”, Galeria Lipowa 13, Lublin, wystawa czynna do 23 października 2011.
„Mikołaj Smoczyński retrospektywnie – Wobec obiektu”, Galeria Labirynt, Lublin, wystawa czynna do 2 października 2011.
„Mikołaj Smoczyński retrospektywnie – W stronę przestrzeni”, wystawa z udziałem Roberta Kuśmirowskiego, Warsztaty Kultury, Lublin, wystawa czynna do 25 września 2011.



Próba ugryzienia dorobku Mikołaja Smoczyńskiego (ur. 1955) przez machinę artystycznego uhistorycznienia ma na razie skalę lokalną. Archiwum po artyście trafiło wprawdzie do krakowskiego MOCAK-u, ale jego dużą wystawę dyrektorka Maria Anna Potocka zaplanowała dopiero na rok 2013. Zanim więc okaże się, czy artysta działający w ostatnich latach życia nieco na uboczu jest brakującym ogniwem polskiej historii sztuki, mamy w Lublinie rzadką możliwość zapoznania się z jego różnorodną twórczością: od fotografii, przez dokumentację, obiekty i obrazy, po echo jego działań w instalacji młodszego twórcy Roberta Kuśmirowskiego. Projekt ma swoje lepsze i gorsze momenty.

 

„Akcja równoległa”, Galeria Stara BWA,
Lublin 1992 / dzięki uprzejmości Muzeum Sztuki
Współczesnej w Krakowie MOCAK

Od połowy lat 80. Smoczyński tworzył instalacje, interweniując w zastaną architekturę. Zdzierał tynk ze ścian, pokrywał podłogę warstwą pękającego ekspresyjnie kleju zwierzęcego czy błota, a płyty podłogowe przenosił na ściany. Jego ulotne, chociaż nierzadko drastyczne działania wpisywały się w tradycję minimal artu, ale też nurtów egzystencjalnych. Od lat 90. chętnie operował monumentalną skalą i środkami architektonicznymi. Używał przy tym takich materiałów jak suprema, miękka płyta z drewnianych wiórów wiązanych cementem, wykorzystywana do ocieplania budynków.

Swe realizacje Smoczyński fotografował, a fotografie te uznawał za autonomiczne dzieła sztuki. Wobec nietrwałości powstających dla konkretnych miejsc instalacji to one właśnie stanowią gros jego dorobku. Część działań, jak „Secret Performance”, odbywała się w intymności pracowni artysty, bez publiczności, wyłącznie z myślą o utrwaleniu na kliszy. Maria Anna Potocka, bliska przyjaciółka Smoczyńskiego, która wielokrotnie obserwowała go przy pracy, a nawet mu w niej asystowała, stawia tezę, że było to jego podstawowe medium. Fotografia, jak pisze Potocka w katalogu, „była narzędziem obserwacji i równocześnie wskazywała miejsca czy emocje z jakichś powodów najważniejsze. Fotografia porządkowała sytuacje i momenty uznawane za własne”. Artysta miał twierdzić z kolei, że wystawa jest wtedy dobra, gdy dobrze wygląda na fotografii. Wskazuje to również na jego świadomość procesów artystyczno-historycznych.

 

„Piramida”, fragment realizacji z Centrum Sztuki
Współczesnej Zamek Ujazdowski, 1993 / dzięki uprzejmości
Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK

Jak fotogeniczne były wystawy i działania Smoczyńskiego świadczą zarówno autorskie odbitki zebrane w galerii Lipowa 13 na ekspozycji „Na granicy widzialnego”, jak i dokumentacja wystaw na wydrukach cyfrowych, wykonanych z archiwum negatywów po artyście, prezentowana na ekspozycji „W stronę przestrzeni” w Warsztatach Kultury, mieszczących się w postindustrialnej, przepełnionej światłem hali.

Na trzecią wystawę, „Wobec obiektu” w Galerii Labirynt na lubelskiej Starówce, składają się szkice w formie gablot – asamblaże budowane z subtelnych krzywizn wieszaków na ubrania, rysunkowe analizy zdjęć gazetowych, czasem delikatne rysunki na drewnianych płaszczyznach. To jakby wstęp do tego, co dzieje się w Warsztatach Kultury, gdzie dokumentacja zderzona została z „materią”. Zaledwie kilka ciężkich w swej strukturze obrazów, powstałych „metodą drapania zbyt uładzonej rzeczywistości”.

 

„Secret Performance”, fotografia, pocz. lat 90.
/ dzięki uprzejmości galerii Labirynt w Lublinie

Element duchowy i metafizyczny dominuje na fotografiach Smoczyńskiego. Za pomocą tego medium artysta interpretował sam siebie, podkreślając niektóre aspekty swych prac, nadając im tajemniczej czy religijnej aury. Ale na retrospektywie są też bezpośrednie nawiązania do religii, na przykład tryptyk ułożony z abstrakcyjnych, niemal monochromatycznych obrazów („Biały obraz”, „Obraz o treści religijnej [dwuelementowy]”) zestawiony z niewielką ikoną, prezentowaną przez Smoczyńskiego na jednej z jego ostatnich wystaw w 2004 roku.

 

Rober Kuśmirowski, „Zmiana właściwości miejsca”,
Warsztaty Kultury, Lublin, 2011, fot. Marcin Szurgot

Zwłaszcza w katalogu są momenty, w których od tej trudnej do uchwycenia metafizyki robi się aż nieznośnie duszno. Na szczęście uwalnia nas od niej instalacja Roberta Kuśmirowskiego „Zmiana właściwości miejsca”, która zajmuje sporą część hali Warsztatów. Stanowi ona rodzaj ramy dla całego projektu, nadaje mu oddechu i pozwala spojrzeć na dzieło Smoczyńskiego z należytego dystansu. Spektakularne działanie Kuśmirowskiego świetnie wpisuje się w to, co sam robi, jego barokową iluzoryczność, a jednocześnie staje się hołdem dla nauczyciela. Pokryta suchym, spękanym błotem nieco chaotyczna przestrzeń przywołuje skojarzenia z fotograficznymi zapisami pracowni Smoczyńskiego. Kuśmirowski uzmysłowił nam tym samym to, co dzisiaj w spuściźnie po Smoczyńskim jest najtrudniej dostępne – materialne zakorzenienie jego twórczości.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.