Być może w Berlinie czy Nowym Jorku perfekcyjne technicznie instalacje wideo nie robią na nikim większego wrażenia. U nas ciągle tak. Pod tym względem instalacja Isaaca Juliena „Western Union: small boats” (2007), prezentowana na wystawie w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej, może naprawdę zachwycić. Nie tak dawno studenci ASP i mniej wyrobieni miłośnicy sztuki stali w kolejce na wystawę Billa Violi w Zachęcie. Viola jednak poza technicznymi sztuczkami i zaawansowanym sprzętem niewiele miał do zaproponowania. Wideoinstalacje Juliena, brytyjskiego artysty, mającego na swym koncie liczne sukcesy (m.in. nominację do Nagrody Turnera, najbardziej prestiżowej na Wyspach), są nie tylko popisem możliwości technicznych. Ich skrajna estetyzacja jest elementem znaczącym. Zwłaszcza instalacja „Small boats” opiera się na napięciu między tematem, a silnie estetycznym obrazem, którego krytycy nie wahają się nazywać pięknym. „Niesamowita uroda filmów Isaaca Juliena może kojarzyć się tylko z rajem. Ale ten raj podszyty jest czymś okropnym” – pisała na łamach „Gazety Wyborczej” Dorota Jarecka.
W CSW pięciokanałowa instalacja wideo została rozbita na szereg pomieszczeń. W dwóch skrajnych prezentowane są pojedyncze ekrany, w środkowym – sekwencja trzech zsynchronizowanych filmów. Amfiladowy układ sal pozwala na jednoczesne obserwowanie poszczególnych części instalacji.
Izaac Julien, „WESTERN UNION: small boats”
Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, 27 kwietnia - 14 czerwca 2009
Na pierwszym z filmów Julien za pomocą jednego długiego ujęcia nakręcił cmentarzysko łodzi na wyspie Lampedusa. To łodzie afrykańskich nielegalnych imigrantów, którzy próbują drogą morską dostać się do Europy. Na niewielką wyspę przybywa ich rocznie więcej niż ta liczy mieszkańców. Julien nie podaje tej informacji, nie przyjmuje roli publicysty. Tworzy przejmujący, niesłychanie harmonijny obraz wraków oglądanych zza metalowej siatki. Oko kamery płynnym ruchem wędruje po rzuconych jedna na drugą łodziach. Na drugim skrajnym ekranie tancerze tarzają się wśród kredowych skał, przez co ich ciała pokrywają się białym proszkiem. Najwięcej dzieje się jednak na centralnym tryptyku. Tutaj Julien wykorzystał grupę tancerzy i choreografię autorstwa Russella Maliphanta. Pojawiają się również elementy narracyjne. Na nadmorskiej plaży zauważamy ciała przykryte srebrną folią. W innej sekwencji tancerze wykonują taniec w wodzie, przywodzący na myśl ruchy topielca. Potem film przenosi się jednak do wnętrz barokowego pałacu na Sycylii, w którym Luchino Visconti kręcił „Lamparta” na podstawie powieści Tomasiego di Lampedusy. Zbieżność nazwiska pisarza i nazwy wyspy z cmentarzyskiem łodzi jest nieprzypadkowa– rodzina Lampedusy była kiedyś jej właścicielem. To skojarzenie, które przydaje instalacji nowe, literackie i filmowe odniesienia. W przepychu dekoracji oglądamy popisową choreografię, czasem wspomaganą prostymi zabiegami filmowymi.
Isaac Julien,
„WESTERN UNION: small boats”, 2007 /
dzięki uprzejmości artysty
i Galerii Victoria Miro, LondynKadry w filmach Juliena wyglądają jak fotosy z wymarzonej podróży – rajskie plaże, kredowe skały w pobliżu Agrigento, błękitne morze. Ale to podróż rozumiana na wiele sposobów– także jako wyprawa w nieznane z nadzieją na ocalenie. Przez moment na filmie pojawia się przepływająca łódź z Afrykanami. Julien, w czasach globalizacji i wszechobecności środków masowego przekazu, dotyka problemu ich dostępności. Pokazuje, jak definiowana jest przestrzeń, zwłaszcza w kontekście antagonizmów Zachodu i Wschodu czy, jak w tym przypadku, Północy i Południa. Nieobcy jest mu też problem rasy. Także na tym tle przebiega przecież linia podziału, którą przekraczają imigranci. To stały wątek prac artysty. Jeden ze swych wczesnych filmów poświęcił Franzowi Fanonowi („Franz Fanon, Black Skin White Masks”, 1996), pisarzowi i antykolonialiście, uczestnikowi walk o wyzwolenie Algierii. Granice, o których mowa, nie są jednak do końca sprecyzowane, raczej rozmywają się. „Gdzie kończy się Afryka (bądź czarna rasa) a zaczyna Europa (bądź biała rasa)?” – pytała na Łamach „New York Timesa” Martha Schwendener po nowojorskiej premierze instalacji „Small boats”, dodając: „To interesujące pytanie teoretyczne, jednak jego konsekwencje w świecie rzeczywistym mogą być tragiczne”.
Pozostaje jeszcze kwestia skrajnej estetyzacji pracy Juliena i – co za tym idzie – estetyzacji dramatu i cierpienia. Tragedia zostaje tu bowiem przełożona na język tańca i wysublimowanych obrazów. Czy ten zabieg w większym stopniu zwraca naszą uwagę na istniejący problem, czy też pozwala na jego akceptację na drodze sublimacji?