„Wspólnicy”  w Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Tibor Hajas, z serii: Biczowanie obrazu, 1979, fot. János Vető Dzięki uprzejmości Jánosa Vető.

„Wspólnicy”
w Muzeum Sztuki Nowoczesnej

Karol Sienkiewicz

Gdzie kończy się fotograf, a zaczyna artysta? Ten problem powraca na wystawie „Wspólnicy”, choć nie jest to rzecz na temat autorstwa, lecz współpracy

Jeszcze 2 minuty czytania

Kilka lat temu Konrad Pustoła w pracy „Autor” (2006) przefotografował trzy razy to samo zdjęcie przedstawiające „Koncert morski” z „Panoramicznego happeningu morskiego” Tadeusza Kantora. To słynna scena, w której Edward Krasiński występuje w roli dyrygenta morskich fal, a roznegliżowana publiczność słucha, siedząc w plażowych leżakach. Trzy fotografie pochodzą z różnych publikacji i różnie są podpisane. Pod pierwszą jako autor widnieje Tadeusz Kantor, pod drugą – fotograf Eustachy Kossakowski, pod trzecią – Kossakowski i dyrygujący falami Krasiński. Bo gdzie kończy się fotograf, a zaczyna artysta?

Ten sam problem powraca na wystawie „Wspólnicy” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, choć nie jest to wystawa na temat autorstwa, lecz współpracy. Opowiada o relacjach między fotografami i artystami na przykładzie dziewięciu par – sześciu z Ameryki i trzech z Europy Środkowej. Krasiński i Kossakowski stanowią jedną z nich. Obu łączy nie tylko sztuka, lecz także nietuzinkowa kobieta – Anka Ptaszkowska. O tym się tu jednak nie wspomina i wystawa pozostawia niedosyt.

Artefakty, jak w projekcie „Pier 18”, nawet jeśli przy okazji dokumentują Manhattan z początku lat 70. z budującymi się dopiero wieżami World Trade Center, pozostają suche. I czarno-białe. MSN wypowiada się ostatnio tylko w tych dwóch kolorach. Odrobiny pieprzu dodają kampowo rozbuchane fotografie Jacka Smitha.

Od obserwacji do interpretacji

Wraz z pojawieniem się happeningów, performansów i sztuki konceptualnej, rosło znaczenie fotografii. Wszystkie ulotne wydarzenia należało przecież udokumentować. Zastanawia mnie, jak pamiętalibyśmy dziś „Happening morski”, gdyby nie Kossakowski, ale też jak bez jego fotografii widzielibyśmy prace Krasińskiego. Na jednej z nich Krasiński układa na podłodze w swoim mieszkaniu-pracowni rzeźbę-zygzak.

Kuratorki „Wspólników”, Marii Matuszkiewicz nie interesowała jednak czysta dokumentacja, lecz te momenty, gdy relacja między artystą a fotografem zacieśniała się, gdy wpływali na siebie nawzajem, gdy – nierzadko – wizja fotografa decydowała o percepcji działań artysty. Około 1970 roku, co podkreślono w podtytule wystawy, zmienia się bowiem nie tylko paradygmat sztuki (wraz z upadkiem sztywnych modernistycznych podziałów). W tle tych procesów następuje też emancypacja fotografii jako równorzędnej dziedziny sztuki.

Gwenn Thomas, Jack Smith „Fear Ritual of Shark Museum”,
Kolonia, 1974 Dzięki uprzejmości artystki i Exile Gallery, Berlin

Otwarciu wystawy towarzyszył wykład bohaterki „Wspólników”, Babette Mangolt, współpracującej z tancerzami, m.in. Yvonne Rainer i Trishią Brown, oraz twórcami teatru. Na przykładzie własnej twórczości mówiła o przejściu od obserwacji do interpretacji, pogłębionej analizą twórczości fotografowanego artysty. Kossakowski po wyjeździe z Polski do Paryża w 1970 roku tworzy konceptualne serie fotografii, np. dokumentacje wszystkich tablic informujących o wjeździe do miasta. Granica między „artystą” a „fotografem” zaciera się.

Piękni chłopcy i śmierć

O ile jednak „artyści” działają zawsze pod własnym nazwiskiem, o tyle „fotografowie” raz tworzą na własny rachunek, raz „we współpracy”, a bardzo często pozostają anonimowi. Znajduje to odbicie w podpisach do poszczególnych prac. Dziewięć par łączą różnorakie relacje – od jednorazowego profesjonalnego spotkania, przez wieloletnią przyjaźń, po intymny związek kochanków. Poza krótkimi opowieściami zamieszczonymi w przewodniku wystawy, uwaga skupia się jednak na relacji artystycznej. Reszty musimy domyślić się sami.

Amerykański rzeźbiarz, ostatnio odkrywany na nowo, Paul Thek i fotograf Peter Hujar przez kilka lat byli parą. Susan Sontag Thekowi zadedykowała esej „AIDS i jego metafory”, wydany w roku jego śmierci na tę chorobę (1988). Wcześniej, w 1964 przystojny Thek znalazł się wśród trzynastu protagonistów „The Thirteen Most Beautiful Boys” Andy’ego Warhola.

W tym czasie Hujar fotografował swego partnera przy pracy nad jednym z najbardziej znanych dzieł „The Tomb”, rodzajem nagrobka, w którym umieścił naturalnych rozmiarów kukłę, do złudzenia przypominającą artystę. Na fotografiach oglądamy więc dwóch Theków – żywego i martwego. Rzeźbę zainspirować miała wspólna podróż artystów do kapucyńskich katakumb pod Palermo, która odcisnęła też swe piętno na Hujarze. Stąd na wystawie znalazła się jego książka „Portraits in Life and Death”, w jednej trzeciej złożona ze zdjęć z katakumb.

Dialogi

Komentarzem do całej wystawy jest film „Nostalgia” (1971), najbardziej znane dzieło Holisa Framptona. Autor kładzie na elektrycznej kuchence własne fotografie i w ten sposób je unicestwia. Każdemu zdjęciu towarzyszy historia związana z jego powstaniem. Coś tu jednak nie gra. Dźwięk nie pokrywa się z obrazem – zdjęcie, o którym opowiada Frampton, widzimy dopiero, gdy mówi już o kolejnym, wprowadzając złożoną grę miedzy przeszłością i przyszłością w czasie filmowym. W narracji sztuka zostaje nierozerwalnie związana z życiem.

John Baldessari, Hands Framing New York Harbor,
z serii: Projects: Pier 18
, 1971, fot. Shunk-Kender.
Dzięki uprzejmości Roy Lichtenstein Foundation, New York

Frampton jeszcze w szkole średniej zaprzyjaźnił się z Carlem Andre. Jako początkujący fotograf dokumentował zdjęcia swego przyjaciela. W latach 1962-1963 prowadzili dialogi przy użyciu maszyny do pisania, głównie na temat konkretnych fotografii. Ich przykłady czytamy na wystawie.

Na drugim biegunie wobec par Andre-Frampton i Thek-Hujar znajduje się nowojorski projekt „Pier 18”, zainicjowany przez magazyn „Avalanche” w 1971 roku. To działania 29 artystów na przemysłowym molo na Manhattanie, wykonywane z zaangażowaniem duetu fotografów Shunk-Kender. Na przykład Richard Serra wycina w płycie trapezoid i prosi o takie ustawienie aparatu, by w kadrze zdjęcia powstała kwadratowa (a nie trapezoidalna) rama. „Ale to fajne!”, wykrzyknie jeden czy drugi w chwilowym olśnieniu. Tak, tak, fotografii ufać nie można. Zatem, co się tu wspólnie knuje?


„Wspólnicy. Fotograf i artysta około roku 1970”, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Warszawa, kurator Maria Matuszkiewicz, wystawa otwarta do 17 stycznia 2012.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.