Galerie do odstrzału
Marcin Maciejowski, Dezerterzy grasują, 2002 / dzięki uprzejmości artysty i galerii Raster

Galerie do odstrzału

Karol Sienkiewicz

Mówi poeta: śpieszmy do galerii, bo zaraz nam je zamkną. I bynajmniej nie ma na myśli galerii handlowych. Po powrocie z wakacji czekać nas mogą niemiłe niespodzianki

Jeszcze 3 minuty czytania

Lato z temperaturami przemieniającymi zegary w ciągnący się camembert rozleniwia. Każdy galerzysta najchętniej zamknąłby swą galerię na cztery spusty i udał się pod gruszę, o ile nie pod palmę. Co innego jednak, gdy zaprasza się go na przymusowy urlop bezpłatny, rozmyślnie wykorzystując rozluźnioną atmosferę sezonu ogórkowego. Pod osłoną upałów i w słonecznym zaślepieniu straciła pracę ekipa Galerii Studio w Warszawie, przestała istnieć galeria Manhattan w Łodzi, a Kielce pozbyły się Marka Cecuły ze stanowiska dyrektora artystycznego Design Centrum. Gdy niemal codziennie nadchodzą podobne informacje, krew się gotuje w żyłach, nie tylko przez spiekotę.

Szczęście w nieszczęściu, że praca w instytucjach kultury, a zwłaszcza publicznych muzeach i galeriach, jest finansowo na tyle nieatrakcyjna, że nie kwapią się do niej członkowie rodzin ani znajomi znajomych królika z partyjnymi koneksjami. Galerie to nie spółki z udziałem skarbu państwa ani agencje rozwoju rolnictwa. Nikt tu w zarządach nie zasiada. Ale i publiczne instytucje kultury są traktowane jak własność prywatna, czy – gorzej – jak prywatny biznes.

A skoro galerie w kategoriach budżetowych generują same straty, zawsze znajdzie się jakiś powód, by się ich pozbyć – bo zbędne, nierentowne. A mało tego – domagają się autonomii i zazwyczaj nie poddają się zakusom polityków, by nimi ręcznie sterować.

Pod dyktando


O otwarciu Centrum Designu Kielce pisała niedawno Klara Czerniewska, kończąc swój tekst: „
Na realne efekty działań DCK trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, ale samo miejsce już dziś warte jest dwugodzinnej przejażdżki po szerokiej i równej E77”. Półtora miesiąca później przyszłość DCK stoi pod dużym znakiem zapytania. Dyrektor Wzgórza Zamkowego w Kielcach Janusz Knapp zwolnił bowiem światowej sławy projektanta Marka Cecułę, który przez ostatnie cztery lata pracował nad uruchomieniem Centrum.

Marek Cecuła przemawia na otwarciu Design Centrum Kielce, czerwiec 2012

Pretekstem stał się formalny brak wykształcenia Cecuły, który nie przeszkadza mu jednak wykładać w Royal College of Art w Londynie. Obecną sytuację opisuje następująco: „Wszystko ma zmierzać jednak do tego, aby teraz wybrano nowego szefa, który stworzy zespół w stu procentach podporządkowany panu Knappowi i który będzie działać pod jego dyktando” (za portalem designalive.pl). Pozostaje E77.

Wcześniej gospodarza straciła wyjątkowa w skali kraju Kolekcja Sztuki Współczesnej w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu. Marek Meschnik tworzył ją po przełomie 1989 roku, głównie na fali własnego entuzjazmu i osobistego zaangażowania. Znaczącą większość dzieł podarowali sami artyści. I to właśnie ta wyjątkowa kolekcja stała się wizytówką Muzeum, mimo jego „encyklopedycznego” charakteru. Nie doceniła jej jednak nowa dyrekcja placówki, obcinając budżet Działu Sztuki, którym kierował Meschnik. Dociśnięty do muru, złożył wypowiedzenie i odszedł z pracy 1 czerwca 2012 roku.

Akcja na otwarciu Design Centrum Kielce: mieszkańcy projektują swoje masto

Bez znieczulenia

W Warszawie lato rozpoczęło się od serii wstrząsów w warszawskich teatrach, z których zwycięsko wyszedł Tadeusz Słobodzianek. W powszechnej opinii zmianami ukarano ekipy Teatru Dramatycznego oraz Instytutu Teatralnego, który za akcję „Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem”stracił organizację Warszawskich Spotkań Teatralnych. Przetasowania te rykoszetem uderzyły w Galerię Studio, działającą przy Teatrze Studio. Agnieszka Glińska, nowa dyrektor artystyczna teatru, wykazała się nie tylko małą znajomością tradycji galerii w tym miejscu (założył ją w latach 70. Józef Szajna), ale też twardą ręką. Prowadzącemu galerię Krzysztofowi Żwirblisowi bez uprzedzenia nie przedłużono kontraktu, niemal z dnia na dzień musiał opuścić miejsce pracy. Formalnie wszystko w porządku, ale pozostał niesmak.

Ryszard Winiarski, „Warsztat – wspólne działania artystyczne”, 1976, wystawa w Galerii Studio
fot. dzięki uprzejmości Krzysztofa Żwirblisa
 

Glińska w wywiadzie dla stołecznej „Gazety Wyborczej” krytykuje galerię, że „dziwnym trafem nie było tam dotąd wystawy Jerzego Grzegorzewskiego”. Odpowiadam jej: nie dziwnym trafem, bo w Studio mieściła się niezależna galeria sztuki, pozostająca z teatrem w dialogu. Żwirblisowi udało się natomiast w krótkim czasie przywrócić zapomnianą placówkę do stołecznego obiegu artystycznego, wyborami wcale nie oczywistymi, dzięki którym miejsce to zyskało własny charakter i wyróżniało się na tle innych instytucji. Nieprzemyślaną decyzją nowa dyrektor może zrazić do swego teatru nie tylko środowisko sztuk wizualnych. „Moja drużyna wymiata”, napisała na Facebooku Glińska. Dosłownie.

Żwirblis stawia sprawę jasno w wywiadzie dla „Obiegu”: „Ta sytuacja jest świadectwem […] lekceważenia środowiska związanego ze sztuką współczesną. Wyraża się to nie tylko w sposobie potraktowania prowadzących, ale także ludzi, którzy zainwestowali swój czas, energię i pieniądze w przygotowanie wystaw, które teraz trzeba było odwołać”. Niejasny pozostaje też los gromadzonej przez lata w Studiu cennej kolekcji dzieł sztuki, gdyż praktycznie galeria przestała istnieć.

Robert Wałęka, ostatnia wystawa w Galerii Studio (artysta i Krzysztof Żwirblis w sali ekspozycyjnej)
fot. dzięki uprzejmości Krzysztofa Żwirblisa

Baba z wozu, koniom lżej

Po wakacjach wyparuje też łódzka Galeria Manhattan, miejsce legendarne, od 20 lat prowadzone na betonowym osiedlu przez Krystynę Potocką-Suwalską. Galerii jako zbędnego balastu pozbył się prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Śródmieście”, która utrzymywała pomieszczenia i płaciła za etaty. Nie skonsultował jednak tej decyzji z miastem, które finansuje jej program (tegoroczna dotacja wynosi 56 tys. złotych). Miasto z kolei umywa ręce. O zlikwidowaniu galerii zdecydowano zaledwie z miesięcznym wyprzedzeniem.

Łódzcy artyści w petycji w obronie Manhattanu ironizują z polityki promocyjnej miasta, za kontekst zamknięcia galerii przyjmując hasło medialnej kampanii prowadzonej przez Urząd Miasta Łodzi: „Kobiety kreują – Łódź 2012”.

Wernisaż w Galerii Szarej, wystawa Is(not), październik 2011 (w centrum po lewej: Joanna Rzepka-Dziedzic i Michał Łuczak)

Smutne wieści nadeszły też z Cieszyna, gdzie jesienią po 10 latach działalności zamknie się Galeria Szara. Prowadzący ją Joanna Rzepka-Dziedzic i Łukasz Dziedzic piszą:nie zamykamy, bo nam się nie udało, zamykamy bo nie widzimy żadnych szans zachowania poziomu galerii i prowadzenie jej w tak rozbudowanej formie jedynie przy pomocy dostępnych dotacji i naszych prywatnych środków”. Dotacja od miasta wynosiła 9 tys. złotych rocznie.

Kto następny?

Woda czy sztuka


Tymczasowa siedziba Muzeum Współczesnego
Wrocław w poniemieckim bunkrze / MNW
Serię zwycięstw władzy nad sztuką rozpoczęło wiosną zerwanie kontraktu z Christianem Kerezem na zaprojektowanie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Mimo ciągłego przesuwania daty rozpoczęcia budowy, nie mówiąc o jej zakończeniu, część środowiska sztuk wizualnych wierzyła, że Muzeum jednak powstanie. Straciliśmy złudzenia.

Zapowiedzi pozwania Kereza do sądu i pośpiesznego ogłoszenia nowego konkursu architektonicznego nie wróżą dobrze Muzeum i zwiastują przeciąganie sprawy w nieskończoność. Władze Warszawy nie chcą kompromisu z Kerezem. Jak wynika z opinii architektów, by kolejny konkurs miał sens, najpierw musi nastąpić próba rozwiązania sporu ze Szwajcarem, a warunki konkursu i skład jury powinny być poddane kontroli społecznej. W regulaminie musi się też znaleźć informacja o trybie postępowania z projektem zwycięskim.

Podobny los zamknięcia w tymczasowej siedzibie czeka Muzeum Współczesne Wrocław, które niecały rok temu rozpoczęło działalność w bunkrze z czasu II wojny światowej. Bo o ile o budowie nowej siedziby według wyłonionego w konkursie projektu było dużo mowy przed wyborem Wrocławia na Europejską Stolicę Kultury 2016, o tyle po zwycięstwie władze miasta mówią o nim coraz rzadziej. Mniejszym nakładem środków zamierzają natomiast uruchomić Muzeum Wody (nie żartuję!) i Muzeum Pana Tadeusza. To one mają ściągnąć na Dolny Śląsk rzesze zagranicznych turystów...

Nieustające wakacje


I Warszawa, i Wrocław, i – jak słyszałem – powiększająca się liczba innych polskich miast, mogą się natomiast pochwalić multimedialnymi fontannami: światło – dźwięk – woda (czy to już muzeum wody?). Warszawski plac Defilad, na którym miało stanąć Muzeum Sztuki Nowoczesnej, świetnie sprawdził się w roli „strefy kibica”. Zamiast muzeum mieliśmy McDonald's.

Bo po co muzeum, sztuka, kultura? Politycy świetnie zdają sobie sprawę, że kultura, a zwłaszcza muzeum sztuki współczesnej w swej krytycznej odsłonie, jak to prowadzone przez ekipę Joanny Mytkowskiej, nie tylko gromadzi i pokazuje zbiory, ale też kształtuje postawy społeczne. I uczy nie tego, by głosować na określoną partię, ale by myśleć samodzielnie, oceniać i patrzeć na ręce rządzącym. Nasze miasta wolą, byśmy z kubkiem piwa w ręce oglądali grające fontanny.

A kogo obchodzi mała galeria na łódzkim blokowisku? Jedna z kilku galerii w Warszawie? Kolekcja na Śląsku? Jak pokazał strajk artystów, sztuka to nie tylko duże centra kultury. Wracając z wakacji do naszego grajdołka, w którym niedługo pozostaną nam już tylko działy promocji i fragmenty autostrad, najpierw sprawdźmy, czy zastaliśmy nasze galerie na swoim miejscu.


***
List od Teatru Studio, który otrzymaliśmy 6 sierpnia:

W numerze 88/2012 Dwutygodnika.com w tekście „Galerie do odstrzału“ autorstwa Karola Sienkiewicza znalazły się stronnicze i nierzetelne informacje dotyczące zmian w Galerii Studio. Ponieważ autor nie skontaktował się z Teatrem i nie mieliśmy możliwości przedstawienia swojego stanowiska, czynimy to niniejszym.

 I tak:

 Zespół Galerii Studio nie stracił pracy „pod osłoną upałów i w słonecznym zaślepieniu“, jak insynuuje autor. Zmiany personalne dotyczące Galerii, jakkolwiek przykre dla osób zwolnionych, podyktowane były przesłankami natury programowej.  Trudno także mówić tu o zaskoczeniu, skoro kontrakt kuratora dobiegał końca. Autor imputuje również, że powyższa decyzja była odgórnie sterowana – cytat: „W powszechnej opinii zmianami ukarano ekipy Teatru Dramatycznego oraz Instytutu Teatralnego, który za akcję <<Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem>> stracił organizację Warszawskich Spotkań Teatralnych. Przetasowania te rykoszetem uderzyły w Galerię Studio, działającą przy Teatrze Studio“ – nie sposób zrozumieć logiki tej teorii spiskowej.

Dla jasności sytuacji podajemy kilka istotnych faktów chronologicznych: 32. Warszawskie Spotkania Teatralne odbywały się w dniach 24 marca -3 kwietnia 2012 r., Akcja „Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem” rozpoczęła się 27 marca 2012 r.(data upublicznienia listu otwartego ludzi teatru), Agnieszka Glińska została zaś zaproszona do przyjęcia nominacji na Dyrektora Artystycznego Teatru Studio 

2 marca 2012 r.  Wydawałoby się, że nowy dyrektor artystyczny, będąc odpowiedzialnym za całość przedsięwzięcia, ma prawo podejmować decyzje dotyczące zespołu realizującego nowy program.  

Zupełnie kuriozalna jest wypowiedź autora artykułu: „Niejasny pozostaje też los gromadzonej przez lata w Studiu cennej kolekcji dzieł sztuki, gdyż praktycznie galeria przestała istnieć“. Odpowiadamy: Szanowny Panie, ZMIANA KURATORA NIE OZNACZA ZAMKNIĘCIA GALERII. Wręcz przeciwnie. Powołanie Pani Agnieszki Zawadowskiej na koordynatora prac Galerii Studio, jest w naszej opinii nie tylko szansą wyjścia na jeszcze szersze wody artystyczne, ale gwarantuje także najwyższy poziom merytoryczny przygotowywanych wystaw, bowiem jej założeniem jest angażowanie do każdego tematu osobnego kuratora, specjalisty w danej dziedzinie. Pani Zawadowska, Absolwentka École des Beaux-Arts et art Applique Aix-en-Provance we Francji, oprócz bogatego dorobku teatralnego, jest także współzałożycielką Gender Studies w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. Była kuratorem między innymi głośnej wystawy w Centrum Sztuki Współczesnej „Polka. Medium, cień, wyobrażenie”. W jej rękach kolekcja dzieł sztuki Galerii będzie z pewnością dobrze zaopiekowana.

 Zmiany personalne w Galerii Studio w żadnym razie nie oznaczają „lekceważenia środowiska związanego ze sztuką współczesną“ (cyt. za autorem). Świadczą natomiast o zmianie języka podejmowanego dialogu.

Dziwi też sprzeciw autora artykułu wobec projektu wystawy poświęconej Jerzemu Grzegorzewskiemu. Zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę Jego zasługi dla teatru Studio, obchodzącego w tym roku 40-lecie swojego istnienia. Jubileuszowy sezon zobowiązuje. Dla „niezależnej galerii sztuki, pozostającej z teatrem w dialogu“ (cyt. za autorem) taki temat wydaje się interesujący i jest wyrazem wspólnej tradycji. W żadnym razie nie zaburza też owej niezależności. Właśnie w ciągłości i współdziałaniu widzimy przyszłość obu instytucji. 

Mamy nadzieję, że powyższe wyjaśnienia pozwolą Czytelnikom na pełniejszą ocenę aktualnej sytuacji w Galerii Studio.  

Pozostajemy z szacunkiem i polecamy się w przyszłości.

Marta Bartkowska
Kierownik Działu Public Relations i Promocji
Teatr Studio im. St. Witkiewicza w Warszawie


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.