W zeszłym roku, dokładnie na wiosnę, w samym centrum Warszawy pojawił się dziwny zwierzak. Był z pluszu, ale zupełnie jak żywy; przyszedł ze słońcem. Skąd przyszedł? Nie wiadomo, widziano go w okolicach budowy nowej linii metra, więc może wyłonił się z tamtejszych rozkopów? Dokąd zmierzał? Nie wiadomo, widziano go jednakże na placu Dąbrowskiego, więc może szukał słynnej topoli Białoszewskiego?
Minął rok, wiosny jak nie ma, tak nie ma (trzy dni słońca się w ogóle nie liczą). Krecika też nie ma. Jak mówi klasyk: „Krwawe niebo, krzywe pole, orzeł biały”.
GDZIE JEST KRECIK?
Czy to przez niego nie ma wiosny? A może nie ma go właśnie dlatego, że nie ma wiosny?