ZBIEGI OKOLICZNOŚCI:
Boże Narodzenie w Gandawie

Piotr Kłoczowski

We wspaniałym portrecie Auberona Herberta Jeleński wspomina pewne tragikowiczne zdarzenie. W wymiarze, który Francuzi nazywają la petite histoire, warte jest ono przypomnienia w okresie świątecznym

Jeszcze 1 minuta czytania

Istnieją mało znane miejsca związane rozlicznymi więzami z kulturą i literaturą polską II połowy XX wieku. Do takich miejsc należy posiadłość Auberona Herberta w Pixton w hrabstwie Somerset w Anglii.

Ta posiadłość – jak z filmów Ivory’ego – była częstym miejscem weekendowych spotkań Kota Jeleńskiego z jego rówieśnikiem Auberonem Herbertem. Piękna siostra Auberona wyszła za mąż za Evelyne Waugh, co nas prowadzi wprost do „Brideshead Revisit”. To właśnie przez rodzinę Herbertów Jeleński miał dostęp do kręgów najwyższej arystokracji angielskiej, a zarazem do najciekawszych postaci literatury angielskiej lat czterdziestych i pięćdziesiątych.

Auberon Herbert, Pixton Park w hrabstwie
Sommerset, Anglia, 1974. Fot. Bohdan Paczowski,
z arch. Piotra Kłoczowskiego
Całe to środowisko nie było dalekie od ekscentrycznych kręgów wokół mało znanego wówczas malarza, Francisa Bacona. To właśnie wtedy Jeleński poznał Bacona. Auberon Herbert miał w czasach wojny bezpośredni dostęp do Winstona Churchilla i często jadał śniadania na 10, Downing Street.

Auberon Herbert zgłosił się w 1944 roku przed inwazją w Normandii do wojska polskiego, czyli do I Dywizji Pancernej Generała Maczka, jako zwykły szeregowy. Był to gest godny jego dziadka, który finansował odkrycie grobu Tutenchamona w Egipcie. We wspaniałym portrecie Auberona Jeleński przypomniał małe zdarzenie. W wymiarze, który Francuzi nazywają la petite histoire, warte jest ono przypomnienia w okresie świątecznym. Dodać jeszcze trzeba, że inny dom Auberona Herberta w Portofino na Wybrzeżu Liguryjskim, był częstym miejscem spotkań Aleksandra Wata, Czesława Miłosza i Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. W Portofino często bywał Jeleński, a także wielki filozof angielski Isaiah Berlin (pochodzacy z Rygi), który poświęcił Auberonowi piękny portret w swoich „Personal Impressions”.

Oto fragment sprzed 65 lat:

We wspomnieniach powraca w różnej wersji anegdota o starciu Auberona z kanadyjskimi żołnierzami w czasie kampanii Pierwszej Dywizji Pancernej. Jako jedyny świadek tego tragikomicznego incydentu jestem w stanie podać jego prawdziwą wersję.

Na postoju w Bredzie w Holandii w roku 1944 postanowiliśmy z Auberonem spędzić wigilię Bożego Narodzenia w Gandawie, dokąd udaliśmy się jeepem z naszym przyjacielem kapralem Pawłem Korneliusem, jedną z najbarwniejszych postaci sztabu Dywizji. Po sutej kolacji zaczęliśmy zwiedzać „Gandawę by night”, ale Auberon opuścił nas przed północą, aby udać się na pasterkę.

Mieliśmy się potem odnaleźć w jednym z barów, ale Auberon się nie zjawił i przed świtem udaliśmy się z Pawłem Korneliusem do naszego hotelu na zasłużony odpoczynek. Jak się potem okazało, Auberon trafił po pasterce do innego baru, w którym spotkał żołnierzy polskiej Brygady Spadochronowej na postoju w Ardenach, gdzie Niemcy rozpoczynali swą krótką, ale groźną ofensywę zimową.

Swoim zwyczajem Auberon postawił im szampana i zabawiał swą soczystą, ale dziwaczną polszczyzną. Hojność i ciekawość tego starszego ułana wydała się naszym spadochroniarzom podejrzana, aż jeden z nich zauważył na jego mundurze żółte proporczyki Czternastego Pułku Ułanów Jazłowieckich, który nie wchodził w skład Pierwszej Dywizji Pancernej (Auberon został wyjątkowo przydzielony do Dywizji, zanim opuściła Anglię). Spadochroniarze uznali go za niemieckiego szpiega i oddali w ręce kanadyjskiej żandarmerii, która go zaaresztowała i przeprowadziła brutalne śledztwo. Auberon powołał się oczywiście na nasze świadectwo, ale kiedy nad ranem obudzili nas w hotelu żandarmi i udaliśmy się do aresztu, byli tak źli na Auberona, który bronił się jak lew i wymyślał im od ostatnich, że mimo naszych wyjaśnień nie chcieli go zwolnić. Musieliśmy z Pawłem Korneliusem wracać do Bredy i prosić naszego kochanego dowódcę, majora Adama Łubkowskiego, aby sam interweniował, co zaraz uczynił, i pod wieczór przywieźliśmy posiniaczonego Auberona do Bredy, gdzie paradował potem z wydrukowaną przez obywateli Bredy pankartą z napisem: „Dziękujemy wam, Polacy!”.

Pamięci Auberona.



Konstanty A. Jeleński, „Chwile oderwane”, Bilioteka Mnemosyne pod redakcją Piotra Kłoczowskiego, słowo/obraz terytoria , Gdańsk 2008