Radio Islam w Awinionie
Fot. materiały zespołu

Radio Islam w Awinionie

Marta Bryś

Trudno ocenić, czy Kaegi świadomie pozbawił „Radio Muezin” politycznego kontekstu. Skrzętne ukrywanie własnych poglądów zdaje się jedynym manifestem reżysera

Jeszcze 1 minuta czytania

Spektakl Rimini Protokoll, prezentowany na tegorocznym Festiwalu w Awinionie, wzbudził wiele kontrowersji – głównie swą wymową ideologiczną, czy raczej jej brakiem. Reżyser „Radia Muezin” unikał komentowania politycznego wymiaru spektaklu, co mogło wprawić odbiorcę w niemałą konfuzję, zważywszy na podejmowany przez niego temat.

Pomysł Kaegiego jest prosty, zabawny i nieco orwellowski. Głosy muezinów, płynące co wieczór z minaretów, zmieniają arabskie aglomeracje w salę koncertową, w której granych jest kilkanaście utworów jednocześnie. Ten chaos zmusza egipskie Ministerstwo ds. Religii do interwencji. Rząd postanawia ujednolicić religijne śpiewy i uruchomić tytułowe radio. Odtąd do wieczornej modlitwy nawoływać ma tylko jeden z trzydziestu licencjonowanych przez rząd muezinów. Efektem ubocznym tej decyzji jest pozbawienie pracy kilkuset muezinów w Egipcie.

Rimini Protokoll „Radio Muezzin”

reż. Stefan Kaegi. Premiera 5 grudnia 2008, Kair

Scenografia stylizowana jest na wnętrze meczetu – podłoga wyłożona dywanami, w głębi trzy krzesełka, nad sceną zawieszone trzy wiatraki, po lewej stronie biurko. Całość w otoczeniu murów awiniońskiego klasztoru Karmelitów. Spektakl otwiera śpiew muezinów, dobiegający z czterech stron klasztoru, tworzący namiastkę tego, co można usłyszeć choćby w Kairze. Obserwujemy trzech muezinów ortodoksyjnych i jednego młodego, wybranego do śpiewania w radiu. Dla tych pierwszych wieczorny śpiew to esencja religii, dla najmłodszego – praca, za którą dostanie odpowiednie wynagrodzenie. Starsi kolejno opowiadają własne historie, pokazują wyświetlane za nimi fotografie (dom, pokoje, dzieci, żona, droga do pracy), szczegółowo omawiają porządek swojego dnia. Prezentują też specjalny zegar, według którego na całym świecie mniej więcej o tej samej porze Arabowie modlą się zwróceni w stronę Mekki. Przy okazji opowiadania, przedstawiają rytuały obmycia przed wejściem do meczetu, etapy modlitwy, a także kilkuminutową pokazową lekcję nauki wersetów Koranu.

„Radio Muezin” ma dwa punkty kulminacyjne – pierwszy, gdy po opowieściach muezinów na scenę wkracza konstruktor radiofonii i prezentuje maszynę, i drugi, gdy pojawia się młody muezin w garniturze, z laptopem i sprzętem do ćwiczeń. Reżyser w prosty sposób obrazuje odchodzącą kulturę, zderza tradycyjny model życia arabskiego z nowoczesnym, inspirowanym zachodnim konsumpcjonizmem. Starannie ukrywa przy tym własne poglądy i nie wartościuje żadnej ze stron. Kaegi nie reżyseruje swoich aktorów, działania sceniczne są jedynie zarysowane, a jakość spektaklu opiera się na prezentacji autentycznej kultury islamskiej.

Konstrukcja przedstawienia oparta została na oczywistych przeciwieństwach, pozbawionych napięcia i jakiejkolwiek dramaturgii. Zresztą Kaegi wcale nie kryje tych uproszczeń. Przeciwnie – ciągle podkreśla, że chodzi mu właśnie o to, by opowiedzieć historię dawnego Kairu, pokazać coś z odchodzącej atmosfery tego miasta. O nic więcej. I właśnie w tym momencie w odbiorze spektaklu Rimini Protokoll zaczynają piętrzyć się sprzeczności. Kaegi wydaje się patrzeć na temat swojego widowiska zaskakująco naiwnie i banalnie, jakby nie zauważał niewątpliwej dwuznaczności tematu, który podejmuje.

Sama idea radia jako jedynego medium, któremu podporządkowany zostaje naród w kraju, gdzie religia jest nieodłącznym elementem polityki, budzi kontrowersje, do których Kaegi manifestacyjnie się nie odnosi. Stworzenie medium, za pośrednictwem którego Ministerstwo ds. Religii może przekazywać komunikaty całemu narodowi, niekoniecznie przecież powodowane jest troską o higienę fonosfery Kairu. Tym bardziej, że zaraz po ogłoszeniu nowego planu pojawiają się oskarżenia, że sponsorowany jest on ze środków amerykańskich. Ukrytym celem transatlantyckich sponsorów jest oczywiście przejęcie władzy nad muzułmanami w Egipcie. Jednak ten wątek nie zostaje w przedstawieniu rozwinięty.

Trudno ocenić, czy Kaegi świadomie i prowokacyjnie pozbawił „Radio Muezin” jakichkolwiek kontekstów społecznych i politycznych, czy naprawdę chciał się z nami podzielić jedynie osobistą, pełną sentymentów fascynacją „starym” Kairem. W każdym razie skrzętne ukrywanie własnych poglądów i unikanie konfrontacji z widzem zdaje się jedynym, przekornym i zawoalowanym manifestem reżysera. Otrzymujemy w ten sposób spektakl niezobowiązujący, rodzaj zaproszenia do wspólnego prześledzenia prostych historii nasyconych orientalną zmysłowością. Szukanie drugiego dna wydaje się w tych okolicznościach działaniem niestosownym. W Awinionie odbiór spektaklu był równie przewidywalny, jak jego narracja – połowa widowni klaskała na stojąco, reszta siedziała bez żadnych reakcji, czekając na koniec aplauzu.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.