Fotoplastykon biografii

Fotoplastykon biografii

Jakub Beczek

Bohaterowie Grochowskiej to ludzie skonfrontowani z historią, wybierający pomiędzy dziejową koniecznością a wiarą w tradycyjną etykę

Jeszcze 2 minuty czytania

Gdy siedem lat temu przeczytałem w „Gazecie Wyborczej” esej Magdaleny Grochowskiej o Bohdanie Korzeniewskim, teatrologu i reżyserze, który – jak pisał Miłosz – po wojnie zasłynął jako tropiciel czarownic (pracował w komisji weryfikacyjnej ZASP), byłem pewien, że właśnie w ten sposób trzeba pisać o wielkich postaciach polskiej kultury uwikłanych w XX wiek. Rzeczowo, obiektywnie, bez naginania i z góry założonej tezy. Tak rysowany portret rozwija się w trakcie konstruowania historii, potrafi zaskoczyć, bywa nieprzewidywalny. Artykuł o Korzeniewskim wszedł potem do zbioru „Wytrąceni z milczenia”. Teraz otrzymujemy dalszy ciąg tamtej opowieści – refleksji na temat postaw ideowych polskiej inteligencji.

Grochowska po raz kolejny pokazuje, jak na tle przełomów oraz ideowych wyborów kształtują się biografie ludzi z krwi i kości, ich codzienne zmagania z materią życia, rozterki, emocje, relacje intymne. Bohaterowie Grochowskiej to ludzie skonfrontowani z historią, często wybierający pomiędzy koniecznością a wiarą w tradycyjną etykę. Z jednej strony mamy więc akceptację wielkich ruchów dziejowych, z drugiej – niezłomny humanizm, w orbicie którego krążą prawda, człowiek, sprawiedliwość, dobro. Konstrukty te, przyznajmy, dość łatwo poddają się relatywizacji, ale wzmocnione odniesieniami, dajmy na to, ewangelicznymi, bądź oparte na indywidualnym sprzeciwie wobec ideologii, stają się mocną kartą przetargową w świecie atakowanym przez moralną umowność i konformizm.

Magdalena Grochowska, „Ćwiczenia
z niemożliwego”
. Wielka Litera, Warszawa,
464 strony, w księgarniach od października 2012
Tak było w przypadku ks. Jana Ziei, który z wszelkimi konsekwencjami wcielał w życie zasady chrystianizmu. Maksymalista etyczny, niemal święty, stawiający miłość bliźniego jako najwyższy cel człowieka, był niepokornym duchem polskiego Kościoła, mówiącym za szczerze i za dużo, i przez to karconym. Jego filozofia wiary i działania to późniejsza linia Jerzego Turowicza, księży Bonieckiego czy Musiała. Zieja prezentował jedną ze strategii przetrwania w świecie, w którym zło jest czymś namacalnym. W takiej rzeczywistości musieli odnaleźć się inni bohaterowie książki, dwudziestoletni poeci Warszawy: Borowski, Baczyński, twórcy związani z pismem „Sztuka i Naród”: Gajcy, Trzebiński, Bojarski. Ideowo poróżnieni, szukali dla siebie najlepszej idei na czas wojny. Grochowska stara się ukazać pokolenie wojenne ze wszelkimi niuansami, światopoglądowymi odchyleniami, w sporze, ale i zacietrzewieniu. Przede wszystkim jednak ideologia, choć istotna, jest w tym przypadku kostiumem zbyt skromnym, aby pomieścić wybitne osobowości. Widać to wyraźnie w wypadku Gajcego czy Trzebińskiego, którzy wierząc hasłom silnie prawicowej Konfederacji Narodu – kontynuacji przedwojennej Falangi – obnażają jednocześnie pewien rodzaj rozdarcia (warto zaznaczyć, że antysemityzm, który jako zagadnienie pojawia się w wielu partiach książki, jest postrzegany jako tendencja, która niełatwy konflikt polsko-polski dodatkowo obciąża argumentacją pozamerytoryczną i najczęściej po prostu prymitywną). Pokolenie wojenne to mit romantyczny oraz zasada rycerskości, obowiązek wobec ojczyzny i niepewność, pełnia życia i kreowanie historii. Chodzi o wybór właściwych – jak na specyficzne realia – wartości, dzięki którym uda się ocalić człowieka, naród, kulturę. Aby tego dokonać, Trzebiński rezygnuje z miłości, z poezji, poświęca się sprawie. Taka postawa niepokoi Miłosza, który jest przez SiN-owców atakowany za eskapizm. W przedwojennych pismach Gide'a widzi początek niebezpiecznej drogi, preludium totalizmu. Z kolei Trzebiński, jak zauważa Grochowska, bez komentarza pozostawia nazwiska Heideggera, Barrèsa, Bergsonowską koncepcję élan vital. Fascynuje go koncepcja silnego dobra, którą z kolei bezlitośnie wyśmiewa Borowski. I tak dalej, i tak dalej... Wszystkie te spory tracą na znaczeniu w obliczu powstania warszawskiego, zaś w kontekście powojennego porządku zarysują się ich nowe aspekty. Tak jest w przypadku rozdziału poświęconego działalności Zygmunta Wojciechowskiego, twórcy Instytutu Zachodniego, gdzie endecja znalazła wspólny język z komunizmem.

W innym tekście Grochowską interesuje postać Jerzego Andrzejewskiego, który cierpiąc na przerost ambicji, pragnął zostać duchowym autorytetem narodu. To jeden z tych, którzy nie dojrzeli prawdziwego oblicza systemu. Ale komunizm to także Józef Kuśmierek, były żołnierz Gwardii Ludowej, po wojnie reformator pochylony nad dolą człowieczą, w reportażach walczący z nadużyciami władzy. Brak pokory zaprowadzi go do opozycji. Po drugiej stronie mamy niezłomną postawę Anieli Mieczysławskiej – współpracowniczki „Kultury”, filantropki, dobrego ducha emigracji. Znajdziemy tu również racjonalizm Giedroycia czy Mierosławskiego. Jest w książce Grochowskiej miejsce dla twórców uciekających przed ideologią w sferę sztuki. Należy do nich z pewnością Józef Czapski, który na kartach dziennika tworzył rzeczywistość istniejącą jako obrazy i słowa, poszukiwał pełni pisarza i artysty, łącząc asocjacje, wspomnienia. O niezależności artysty traktuje rozdział poświęcony Andzie Rottenberg... Ale artysta to również ten, który płacąc daninę, lepiej lub gorzej to racjonalizuje. Jak Hasior, który w stanie wojennym podaje rękę Urbanowi czy Iwaszkiewicz publicznie atakujący Miłosza za zdradę i ucieczkę z kraju. Relacje zachodzące pomiędzy Miłoszem a Iwaszkiewiczem, ochłodzenia i powroty, są zresztą bardzo symptomatyczne. Obnażają sedno ideowych sporów, ale też – ostatecznie – margines tolerancji, wielkoduszność, wreszcie pojednanie. Autor „Trzech zim” wyznacza w tej książce pewien kurs w myśleniu o epoce. Nic więc dziwnego, że często (zapewne obok Giedroycia) pojawia się jako punkt odniesienia, poszukiwacz sensu zaglądający pod podszewkę świata, sternik omijający rafy XX-wiecznych ekstremizmów. Ten system wartości podpowiada właściwy trop, ale na szczęście nie wprowadza ostatecznych ocen czy sądów.

Grochowska prezentuje swoisty fotoplastykon biografii, które ukazane w interakcji z innymi obiektami, z zachowaniem odpowiedniej głębi i relacji przestrzennych, tworzą panoramę różnych postaw i skomplikowanych wyborów.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).