Awangarda w Atomicach

Awangarda w Atomicach

Andrzej Szczerski

Perspektywa wojny atomowej ukształtowała szereg nowych zjawisk, przede wszystkim w teorii i praktyce architektonicznej. Na przełomie lat 50. i 60. powstały liczne projekty budowanych pod ziemią prywatnych domów, które miały pełnić rolę schronów

Jeszcze 3 minuty czytania

„Hej, wysoko ci u nas technika stanęła, wysoko… Pan młody miał pod lasem niezły kawał laboratorium i coś ze dwa reaktory wedle cesarskiego gościńca, zaś w samym obejściu nieduży, ale schludny zakład chemicznej syntezy. Pannie młodej ojciec dawał w posagu całą siłownię, w dobrym punkcie, w samym środku wsi, przy kościele. A do tego miała w malowanym kufrze chyba ze sześć patentów z dziedziny biochemii. Nic dziwnego, że młodzi byli dobrani i rodzice obojga wnet się na małżeństwo zgodzili. I ogłoszono w Atomicach wesele”. Tymi słowami rozpoczynało się opowiadanie Sławomira Mrożka zatytułowane „Wesele w Atomicach”, które po raz pierwszy ukazało się w zbiorze pod tym samym tytułem, wydanym w Krakowie przez Wydawnictwo Literackie w 1959 roku. Kolejne fragmenty przynosiły opis krajobrazu Atomic, diametralnie przekształconego przez człowieka i nowoczesną technikę, gdzie po zawróceniu rzeki, „żeby płynęła w drugą stronę […] droga do kościoła wypadła nieco dalej, zaś u mnie na podwórku powstała wielka tama o poważnym znaczeniu gospodarczym, tak że drzwi się nie całkiem odmykały”. W tej absurdalnej rzeczywistości nikt nie był zaskoczony, gdy podczas bójki na tytułowym weselu przeciwnicy strzelali do siebie schowanymi za pazuchą głowicami atomowymi, a jednego z nich – Smygę – którego adwersarz „byłby niewątpliwie […] wykończył”, ocaliła awaria ostatniego członu wystrzelonej w jego kierunku rakiety, który „nie odpalił i przez to nastąpiła dewiacja z kursu”. W efekcie w izbie weselnej „zaczęły szybko wyrastać ogromne niebieskie paprocie – zwyczajna rzecz przy wzmożonej radioaktywności w zamkniętym pomieszczeniu”. Anonimowy bohater opowiadania, opuszczając weselną zabawę, zauważał: „Noc była jasna, bo od zagrody, gdzie odbywało się wesele – takie promieniowanie biło, że bez trudu drogę znajdywałem. Szło się rześko, bo deszczyk radioaktywny też skropił raz i drugi. Trochę mi tylko to przeszkadzało, że […] zaczęły mi wyrastać dodatkowe nóżki, po trzy pary z każdej strony, zielony róg na czole, a na grzbiecie chitynowy pancerzyk”.

 Andrzej Szczerski, Cztery nowoczesności. Szkice o sztuce i architekturze XX wieku Studio wydawnicze DodoEditor Kraków, czerwiec 2015Fragment książki Andrzeja Szczerskiego, „Cztery nowoczesności. Szkice o sztuce i architekturze XX wieku”. DodoEditor, Kraków, w księgarniach od końca czerwca 2015.Mrożek, tworząc groteskowy obraz prowincjonalnej modernizacji, ironizował w atmosferze odwilży na temat propagandowych projektów komunistycznego ustroju, zakładających nawadnianie pustyń w Azji Środkowej czy odwracanie biegu syberyjskich rzek. Jednakże kluczowym elementem opisywanej przezeń nowoczesności było zstąpienie „pod strzechy” atomowej technologii wraz z jej pożądanymi i niepożądanymi skutkami. W opowiadaniu Mrożka rakiety atomowe stanowiły dla mieszkańców – nomen omen – Atomic element codzienności, a weselna bójka na głowice i następujące po niej promieniowanie były przyjmowane ze stoickim spokojem. Ta sarkastyczna ironia przypominała o powszechnej w latach 50. XX wieku w Europie i Stanach Zjednoczonych wizji trzeciej, tym razem atomowej, wojny światowej, która mogła przynieść ostateczne unicestwienie ludzkości. Epoka strachu rozpoczęła się w roku 1949, kiedy świat dowiedział się o istnieniu radzieckiej bomby jądrowej i gotowości do jej wykorzystania w przypadku konfliktu z Zachodem. Sytuacja nie uległa poprawie nawet po śmierci Józefa Stalina w 1953 roku, stąd też zimnowojenny świat żył na co dzień w cieniu atomowej apokalipsy. Wpływało to nie tylko na realia międzynarodowej polityki, ale także na kształt współczesnej kultury masowej, jak i na twórczość powojennej awangardy. Z jednej strony powstawały pełne czarnego humoru wierszyki charakterystyczne, jak pisał Marek Hłasko, zwłaszcza dla czasów wojny koreańskiej: „Jedna bomba wodorowa i wrócimy znów do Lwowa. Choć zastaniem same zgliszcza, jednak ziemia to ojczysta”. Z drugiej strony wizje świata „epoki atomu” z jej zagrożeniami i nadziejami znalazły swoje odbicie w architekturze, wzornictwie czy sztukach wizualnych, czego polskim przykładem może być twórczość grupy Zamek, powstałej w Lublinie w 1957 roku. Pod koniec lat 50. XX wieku, kiedy powstawało lubelskie ugrupowanie, cały świat przypominał szykujące się do ostatniego wesela Atomice, nic więc dziwnego, że ten właśnie kontekst mógł w istotny sposób wpłynąć na powstanie dzieł artystów zrzeszonych w Zamku oraz krytyczną recepcję ich prac.

Spotkanie wokół książki Andrzeja Szczerskiego. Rozmawiać będą: Andrzej Szczerski, Agata Szydłowska i Jakub Banasiak.
25 czerwca 2015, godz. 18:00, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.

Perspektywa wojny atomowej i jej konsekwencji, przed którymi należało się bronić, ukształtowała szereg nowych zjawisk, przede wszystkim w teorii i praktyce architektonicznej, głównie w krajach zagrożonych potencjalnym atakiem. W Stanach Zjednoczonych szczególnym uznaniem cieszyły się projekty kopuł geodezyjnych autorstwa Richarda Buckminstera Fullera, opracowywane od końca lat 40. XX wieku, które wykorzystywano między innymi do konstruowania wojskowych systemów ostrzegania przed atakiem rakietowym i traktowano jako symbole osiągnięć amerykańskiej techniki, świadczące o jej dominacji na świecie. W 1962 roku Fuller opublikował projekt gigantycznej kopuły, która miała unosić się nad nowojorskim Manhattanem, zapewniając jego mieszkańcom wyjątkowy mikroklimat, ale i ochronę przed radioaktywnymi opadami. W dalszej perspektywie architekt zakładał budowę wyjątkowo wytrzymałych, pokrywanych ziemią kopuł tworzących możliwe do zamieszkania wzniesienia. Mimo iż Fuller nie używał do ich opisu zimnowojennego słownictwa, zdaniem Jane Pavitt, projekty te można było uznać za gigantyczne atomowe schrony. Na przełomie lat 50. i 60. XX wieku powstały liczne projekty budowanych pod ziemią prywatnych domów, które miały pełnić rolę schronów, nie tracąc jednocześnie uroków komfortu american dream. Jednym z najpopularniejszych projektantów takich domów był węgierski emigrant Paul László, który w 1936 roku osiadł w Kalifornii, a po wojnie zasłynął jako architekt prywatnych domów dla amerykańskiej klasy średniej. W 1950 roku László opracował plan ośrodka Atomville (którego polska nazwa mogłaby brzmieć „Atomice”), gdzie wokół centralnego schronu znajdował się między innymi basen kąpielowy, a całość przykrywał betonowo-szklany dach, stanowiący jednocześnie lądowisko dla helikopterów. W obliczu zagrożenia radioaktywnym opadem kompleks mógł zostać całkowicie odizolowany od zewnętrznego świata. W 1955 roku architekt zrealizował swój jedyny podziemny dom dla Johna Hertza w Woodland Hills w Kalifornii, gdzie elementami wyposażenia były na przykład urządzenia generujące prąd i licznik Geigera. Największa prezentacja domów-schronów odbyła się na targach New York World’s Fair na przełomie lat 1964 i 1965, podczas których wyjątkowym uznaniem cieszyły się opracowane podczas kryzysu kubańskiego projekty domów-schronów Jaya Swayze. Aby uchronić się przez zagrożeniami wojennymi, zaczęto wykorzystywać także nowoczesne technologie do wytwarzania przenośnych struktur, mogących zapewnić przetrwanie w sytuacji masowej ucieczki poza tereny zurbanizowane. Niezwykłym zainteresowaniem cieszyły się przede wszystkim wojskowe konstrukcje pneumatyczne, od połowy lat 50. XX wieku dostosowywane do celów cywilnych. Zimnowojenna stylistyka domu-schronu była podejmowana także przez architektów awangardowych, na przykład Alison i Petera Smithsonów, związanych z brytyjskim ugrupowaniem The Independent Group. W 1956 roku zaprezentowali oni na londyńskiej wystawie „Ideal Home Exhibition” tak zwany The House of the Future, z jednej strony utrzymany w futurystycznej stylistyce, a z drugiej zawierający wiele elementów zabezpieczających wnętrze i mieszkańców przed potencjalnym skażeniem. W analogicznym kontekście można też analizować ówczesne projekty Le Corbusiera we Francji, w tym dominikański klasztor La Tourette pod Lyonem (1953–1959) i kościół Saint-Pierre w Firminy (projekt 1960–1961, realizacja 1971–2003), których betonowe formy zarówno miały charakter sakralny, jak i mogły przypominać architekturę atomowego schronu. Dla Le Corbusiera wyraźny znak sprzeciwu wobec zimnowojennych napięć stanowiła właśnie architektura sakralna, stąd też traktował ją jako symbol pokoju czy wręcz sanktuarium pacyfizmu. W 1947 roku architekt zaprojektował niezrealizowaną podziemną katedrę w górach La Sainte-Baume, która pełniąc funkcję religijną, mogła jednocześnie odwoływać się do symboliki naturalnego, utworzonego przez siły przyrody, atomowego schronu.

Odrębnym zagadnieniem była urbanistyka nowych miast epoki atomowej. Projektanci postulowali rezygnację z centralizacji ośrodków urbanistycznych i zastąpienie ich rozproszoną siecią niewielkich osiedli połączonych liniami komunikacyjnymi. W Stanach Zjednoczonych pod koniec lat 40. XX wieku Tracy Augur projektował urbanistyczne kompleksy złożone z dwudziestu małych osad oddzielonych od siebie niezabudowanymi terenami, a w latach 50. XX wieku dyskutowano o tak zwanym Donut City Ralpha E. Lappa zakładającego budowę osiedli mieszkaniowych obiegających, na kształt pierścieni, centra przemysłowe. Precyzyjne obliczenia wielkości tych miast odzwierciedlały nie tyle ich funkcjonalność, ale parametry atomowej eksplozji, której należało się przeciwstawić. Odległość od fabryk będących potencjalnym celem ataku musiała być na tyle znaczna, aby zabudowań mieszkalnych nie zniszczyła fala uderzeniowa, a rozmieszczone wokół stref osiedleńczych pasy zieleni mogły przede wszystkim zapewnić ochronę przed postępującym skażeniem. Wśród analogicznych projektów można także wskazać pochodzące z przełomu lat 60. i 70. ubiegłego wieku wizje architektów austriackich z grup Coop Himmelblau i Haus-Rucker-Co, zakładających budowę przenośnych kapsuł mogących stanowić moduły do konstruowania większych kompleksów mieszkaniowych, czy urbanistyczne projekty brytyjskiego Archigramu i japońskich metabolistów. W Polsce w tym kontekście rozpatrywać należy różnorodne plany decentralizacji miast polskich, w tym najbardziej znaną koncepcję Linearnego Systemu Ciągłego Oskara Hansena z 1966 roku. O przystosowaniu socrealistycznego budownictwa do realiów zimnowojennych świadczyć też mogą pochodzące z połowy lat 50. XX wieku atomowe schrony w krakowskiej Nowej Hucie.

Zdjęcie na górze: Włodzimierz Borowski, IV Pokaz Synkretyczny. Ofiarowanie pieca, Puławy, 1966.