Jeszcze 2 minuty czytania

Dorota Masłowska

JAK PRZEJĄĆ KONTROLĘ NAD ŚWIATEM, NIE WYCHODZĄC Z DOMU (27)

Dorota Masłowska

Dorota Masłowska

Oto wizja świata, w której wszystko się zgadza, bo wszystko to wszystko. Wulgarni agresorzy to geje, geje to pedofile, zaś wszyscy razem opłacani są przez Gugl i Michaelsoft

Jest rok temu, stoję w kolejce w TKMaxxie. Nagle brutalnie zaczynają się przez nią przepychać młodzi mężczyźni; ni to biznesmeni, ni to sportowcy, ni to gwałciciele. To osobniki rasy sopockiej deptakowej, idą wprost do kasy z charakterystyczną pewnością siebie, bez minoderii „och, jaka jestem nieśmiała, że ci ludzie stoją tu przede mną!”, taranując nas, pizdy ściskające w spoconej łapce skarpetki (ich cena 24,99, nasza cena 19.99!), które w zabudowanym jeżdżą nie więcej niż 150/h, a mefedron brali ostatni raz nigdy. Bardzo głośna rozmowa mężczyzn składa się  głównie ze słów „mocnych”, „wulgarnych”, tzw. „męskich”; wszyscy chłoniemy potulnie ich męskość z oczami wpitymi nieruchomo w kiście majtek, żelek i biskwitów ostatniej przedkasowej szansy. Oni zaś zdają się cieszyć z tego drylu, z karności, z jaką kolejka rozstępuje się, usuwa im z drogi; oczy zaś odwracają się onieśmielone, oślepione ich toksycznym blaskiem, szczypiące od czarnego CK (byle tylko nie usłyszeć „coś nie tak, cwelu?”).

Po ich odejściu panuje cisza. Wszyscy chyba czujemy się słabi i smutni. Ktoś bezszelestnie dokłada do koszyka niechciane, nielubiane nigdy cantucci. Stopniowo wraca życie, ciche wymiany zdań. Znane marki taniej. Zza pleców dochodzi mnie wtedy spontaniczna wymiana zdań, którą pozwalam sobie tu przytoczyć. Po specyficznym rejestrze głosu („Mówię trochę do siebie, trochę niby do ciebie, ale inni też mogą posłuchać, jeśli chcą albo nie mają wyboru”), wnoszę bowiem, że była kierowana i do moich uszu.
– O, o o, się popisał jeden z drugim. I tak właśnie to wygląda, jaki kraj, takie chamstwo.
– Co słowo to przecinek. Ale to się tak zrobiło, proszę panią, to tak nie było. 
– To starczy spojrzeć proszę panią, co się działo na tej paradzie nierówności czy tam równości w sobotę.
– O to to to, no właśnie. 
– Niech sobie będą geje jeden z drugim, ale niech się nie obnoszą.
– Niech będą geje, ale niech się tym nie manifestują. I zwłaszcza niech zostawią w spokoju dzieci!
– Otóż to.
– Proszę panią, już to w Anglii do szpitala 50 dzieci dziennie przywożą! Bo tam one mają gender od małego i nie mają tożsamości seksualnej.
– Ale to jest proszę panią wszystko, by Polskę zniszczyć. To jest sponsorowane przez Gugl i Michaelsoft. Homoseksualizm to, nie ma co ukrywać, nie ma co zakłamywać, to jest proszę panią choroba.

Żałuję, że supersamce są już dawno w swoim Maybachu, mknąc do Zatoki Sztuki, nawet nie wiedząc, że są chorzy. I że może właśnie jedyny raz w życiu są ofiarami homofobicznego linczu, a nie jego sprawcami. Poza tym jednak dialog dwóch starszych pań trzymających w dłoniach rajstopy i formy do muffinów z brytyjskich odrzutów wydaje się zupełnie niezabawny. Przerysowany jak z kodziarskiego kabaretu albo najnowszego filmu Juliusza Machulskiego (wielki powrót twórcy „Seksmisji”! bezlitosna satyra na PiSowską rzeczywistość!). Ale to nie był film; zapisałam to sobie dość starannie w telefonie, ze świadomością, że słyszę coś jednocześnie bardzo zwykłego i niezwykłego; coś nie do pomyślenia i przy tym powszedniejącego i neutralizującego się w zastraszającym tempie.

Oto wizja świata, w której wszystko się zgadza, bo wszystko to wszystko. Wulgarni agresorzy to geje, geje to pedofile, zaś wszyscy razem opłacani są przez Gugl i Michaelsoft.

Zniekształcenia dwóch ostatnich nazw świadczą o tym, że te nabytki mentalne pochodzą z przekazu ustnego, radiowego lub/i telewizyjnego. Kryjące się pod nimi podmioty są dla kobiet na tyle fantastyczne, że nie potrafią wymówić ich nazw, a przy tym tak znienawidzone i demoniczne, że nie mogą oprzeć się pokusie obracania belzebubicznych zbitek w nienawykłych do anglojęzycznych wygibasów ustach. 

Wszyscy znamy na pamięć składniki tego toksycznego bigosu dostępne w każdym osiedlowym sklepie. Bóg, honor, ojczyzna, stópki Jezuska, homobojówkarze, seksedukacja, Gender, Gugl i na to wszystko zasmażka: nasze polskie dzieci. Aż trudno uwierzyć, że mieszają w nim kolonialną warząchwią z TKMaxxa pani Krystyna i pani Irenka, pani Terenia i pani Mirka, prawdopodobnie wierzące i praktykujące, prawdopodobnie mające dzieci i wnuki, niektóre z nich zaś – statystki są nieubłagane – urodziły się homoseksualne albo pomiędzy płciami. Oraz że wszystkie ich obawy, niepewność, niewiedzę, lęk o przyszłość udało się komuś związać w pęczek i opatrzyć twarzą strasznego pedała. Tzw. media narodowe zdają się hodować jakieś unikalny, autorski szczep zła. Wykorzystując dezorientację i naiwność tych, których zmiany cywilizacyjne i technologiczne latami nie wtajemniczały w swoje zdobycze, cynicznie pchając im do pozbawionych firewalli głów swoje krzywe fotomontaże, niedopracowane ustawki i nienawistne tyrady zakupionych na stockach profesorów, uzyskują paradoksalne i tajemnicze zjawisko: zło śmieszne. Nienawiść niedorzeczną, psychodelicznie pokraczną. Ale ciągle przecież nienawiść. Bzdura zdaje się wchodzić z nią w jakąś dziwną interakcję, zaćmiewając grozę, rozpraszając ją, a jednak w ogóle jej nie zmniejszając. Może właśnie tym bardziej dając niebezpieczny pretekst, żeby machnąć ręką, olać, zbagatelizować, nie wchodzić w nierokującą dyskusję i tak zamaskować przed sobą swoją bezradność, paraliż, bierność.

Dziś, gdy sprawy zaszły daleko, za daleko, zastanawiam się, co właściwie należało wtedy zrobić. Może odwrócić się i cierpliwie polemizować, z zachowaniem wszystkich zasad porozumienia bez przemocy („Słyszę, że obraża pani ludzi i mówi nieprawdę. Czuję niezgodę i złość. Co możemy zrobić, by było inaczej?”). A może pójść za intuicją ciała i zacząć krzyczeć, toczyć pianę i spazmować (widzę to od razu jako reportaż TVP: „W jednym z warszawskich sklepów lizbijka zaatakowała napadem padaczki dwie kobiety tylko za to, że mówiły głośno prawdę. Przewracając się i spazmując, mogła je opluć albo nawet popchnąć. W tym miejscu mógł leżeć nóż. Niewinne kobiety mogły zginąć. To już w ostatnim czasie kolejna krwawa zbrodnia, wywołana przez seksedukację i masturbację, którą wprowadzić chce do warszawskich przedszkoli Rafał Trzaskowski”).

Jest jednak rok temu; po prostu stoję, przełykając gniew i frustrację. Myślę, że te wszystkie przełknięcia, przemilczenia, wycofania, rezygnacje z reakcji na zło gdzieś się w człowieku kumulują. Ich suma nie jest powodem do dumy, nie przydaje poczucia godności, spójności, sprawczości. Narastające, podlewane jadami przez państwo PiS uprzedzenia i agresja wobec mniejszości LGBT zatruwa życie ludziom, którzy i tak, rodząc się w Polsce, zazwyczaj dużo wycierpieli.

Ale kładzie się też cieniem na życiu wszystkich. Wikła i upokarza wszystkich. Dlatego nigdy nie powiem, że to, co robi stopbzdurom.pl, jest zbyt radykalne. Że może należało to jakoś zoptymalizować, że może uprzejmiej, może poprosić, zaproponować pojednawczą rozmowę, że każdy ma trochę racji, a prawda leży gdzieś pośrodku. Nie leży. Dziękuję, że ktoś wreszcie wrzeszczy to, co powinniśmy wrzeszczeć wszyscy: dość tego szaleństwa! Dziękuję, że ktoś ma tupet i odwagę podnieść na nie rękę. Że ktoś, niszcząc ten wstrętny płodowóz, miał siłę zrobić to, na co mam wielką ochotę za każdym razem, gdy go mijam, ale jestem już zbyt niemłoda, zbyt asekurancka, zbyt „przecież mam dziecko!”, zbyt „nic przecież nie będzie trwało wiecznie!”. Że zatykając tęczowe flagi na pomniki, bierze sobie to, do czego ma święte prawo: obywatelstwo i wszystkie wiążące się z nim prawa, również do symboli narodowych. Jestem wdzięczna Margot i wszystkim aktywistom za ich bezczelność, ostentację i determinację, której brakuje mnie i mojemu pokoleniu. Nasze środki środka są tu od dawna niewystarczające. To te radykalne, fizyczne, niedojrzałe akty niezgody wprawiły w ruch teatr rebelii, spektakl, bez którego niezbędna, spóźniona rewolucja nie ma szans się odbyć.