UNDERGROUND
Tekstem Tomasza Brodzińskiego rozpoczynamy wielogłos dotyczący zjawiska undergroundu, podziemia, przestrzeni działań niezależnych. PRODUKTY UBOCZNE powstają bardzo często właśnie tam. Warto bliżej poznać miejsce generowania treści wątpliwych, niejednoznacznie kwalifikowanych, zaburzających jasną hierarchizację ważności. Nie ma jednego undergroundu, podziemia kryją piętra i zaułki, postaramy się dotrzeć do tych, którzy w nich mieszkali albo mieli udział w nazywaniu tej architektury.
Czy obecny underground jest rzeczywiście subkulturą, czy tylko parodią drugiego obiegu z lat osiemdziesiątych? A może jedynie sektorem rynku wytargetowanym odpowiednio do możliwości i potrzeb potomstwa dorastającej klasy średniej? Twórcy reklam produktów skierowanych do młodych ludzi chętnie i często proponują współpracę „gwiazdom” alternatywy. Nie muszę dodawać, że z powodzeniem. Są tańsi od celebrytów. Jedno jest pewne: wszystkim „oświeconym” i „świadomym” zależy na dobrych stosunkach z undergroundem, chcą mieć z nim sztamę. Podobno tylko tam można znaleźć autentyczność w zakłamanym świecie komercji. Hipokryzja staje się odpowiedzią na hipermarket. Czy na pewno?
Bunt młodzieżowy jest bezcelowy. Młodzi ludzie wznoszą podniosłe hasła, pokrywają swoje ciała wizerunkami idoli i symboli rewolucji. Nie w tym rzecz, że te idee są pozbawione sensu czy racji. Chodzi o to, że ci kontestatorzy niczego nie zmieniają, nawet nie próbują. Wszystko zaczyna i kończy się na image'u – koszulkach z wyeksploatowanym Che Guevarą i mantrowaniu refrenów lichych zespołów. Rzecz jasna, młodzi potrzebują podkreślenia swojej autonomii wobec socjalizacji, jakiej są poddawani. Problem pojawia się wówczas, gdy chroniczne „nie” powtarzane w kółko czyni świat miejscem cierpienia i goryczy. Antysystemowy, antyglobalistyczny, antykomercyjny, antypopowy, aż do znudzenia i apatii. Czy wobec tego może dziwić moda na depresję i społeczna bierność?
Rewolucji oczywiście nie będzie, bo jak śpiewała grupa Dezerter, buntownicy muszą iść do domu na kolację. Puentą niech będzie zasłyszana parafraza słów Roberta Brylewskiego: „Pamiętajcie, nigdy nie ufajcie żadnym undergroundom, to wszystko oszustwo jest totalne, nisze wszystkie, alternatywy, jest to wszystko syf i naprawdę to nic, NIC, nie daje tylko wciąga i zabiera człowieczeństwo”.
Tekst jest zapisem niekiedy pojawiającego się przeświadczenia, że żyjemy w najlepszym z możliwych systemów, wyłonionym w procesie naturalnej eliminacji. Afirmacja świata, która przyświecała autorowi podczas pisania tego tekstu, ma swoje źródło we wszystkich radościach szczelnie otulających przed percepcją niewygodnych aspektów rzeczywistości.