Book lovers
Kolekcja powieści artystów, MHKA w Antwerpii, foto David Maroto

Book lovers

Rozmowa z Sethem Siegelaubem

Dlaczego malarz, do którego głównych zainteresowań należą formalne właściwości kolorów, miałby napisać powieść? – w weekend w Muzeum Sztuki Nowoczesnej odbędzie się projekt Book Lovers

Jeszcze 2 minuty czytania

DAVID MAROTO: Urodziłeś się w Nowym Jorku, w Bronksie.
SETH SIEGELAUB: Zgadza się, w 1941 roku. Wychowałem się w Nowym Jorku, od 1964 do 1971 roku obracałem się w tamtejszym świecie sztuki, robiłem wystawy, katalogi, książki, przeróżne rzeczy związane z tym, co dzisiaj nazywa się sztuką konceptualną. Środowisko sztuki opuściłem z przyczyn osobistych i w 1972 roku przeniosłem do Francji. We Francji zająłem się poważnie książkami, choć tym razem politycznymi. Poświęciłem się również opracowywaniu bibliografii i historii różnych zagadnień, i tym zajmowałem się bardzo intensywnie do połowy lat 80., cały czas we Francji. W połowie lat 80. zacząłem zbierać książki o tkaninach. Trwa to do dzisiaj. Intrygują mnie też książki pisane przez artystów. Czy taka książka to zjawisko jednorazowe? Czy artysta chce po prostu spróbować swoich sił w innej dziedzinie? Moim zdaniem pisanie książek jest atrakcyjne, bo to powszechnie akceptowany sposób wypowiedzi, dostępny szerokiej publiczności, inaczej niż sztuka współczesna czy, powiedzmy, awangardowa.

Powieść jako Forma sztuki

Projekt Book Lovers jest próbą podjęcia systematycznych badań nad zjawiskiem powieści pisanych przez artystów. Pojawiały się one już w XX wieku, jednak to w ciągu ostatnich 15 lat wielu artystów zaczęło traktować powieść jako środek artystycznego wyrazu. Projekt ma wiele odsłon. Dzięki zaangażowaniu muzeum M HKA w Antwerpii jego podstawą jest muzealna kolekcja powieści pisanych przez artystów oraz równolegle tworzona baza danych dostępna online. Towarzyszy im seria wystaw, prezentacji, program performansów oraz tymczasowe księgarnie w różnych miejscach na świecie. Prezentacja, organizowana przez Cricotekę we współpracy z Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, będzie miała formę platformy dyskusyjnej poświęconej zjawisku powieści pisanych przez artystów, widzianemu z różnych perspektyw.
Kuratorzy: David Maroto i Joanna Zielińska. Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, 26-27 października 2013.

Kiedy wydawaliśmy książki w latach 60., byliśmy przekonani, że te książki – z braku lepszego określenia nazwijmy je „konceptualnymi” – w jakiś bliżej nieokreślony sposób będą sprzedawane na dworcach, a ludzie wybiorą sobie Weinera albo, dajmy na to, katalog Hueblera czy coś w tym rodzaju i będą się nimi zaczytywać podczas podróży do Brukseli. Wydawało nam się, że książki pozwolą nam poszerzyć pole oddziaływania, nawiązać kontakt z szeroką publicznością. Nasze myślenie nosiło oczywiście znamiona szaleństwa, ale była w tym realna idea – utworzenia sfery publicznej, sztuki przemawiającej do większej liczby ludzi. Trzeba też pamiętać, że mniej więcej w latach 60., a i później, prawdopodobnie przez sporą część lat 70., świat sztuki był zdecydowanie mniejszy niż dzisiaj, i to również mogło wpływać na decyzje o sięgnięciu po pióro. To my zmieniliśmy książki w obiekty o odmiennym charakterze – nazwijmy je „substytutami przestrzeni galerii”. 

David Maroto rozmawia z Sethem Siegelaubem z okazji pierwszej prezentacji Book Lovers
6 grudnia 2012, MHKA, Antwerpia

Czy mógłbyś wyjaśnić, o co chodzi w twojej koncepcji informacji pierwotnej w odróżnieniu od informacji wtórnej?
Inaczej niż w przypadku większości katalogów, które określiłem jako informację wtórną  – katalogi, z których można się dowiedzieć o czymś, co znajduje się gdzie indziej, katalogi z muzeów, w których można zobaczyć obrazy itd. – my próbowaliśmy robić książki, w których – i o to tu chodzi! – jest wszystko. Niekoniecznie chodziło o to samo, co w waszym projekcie Book Lovers, ale mogło to mieć wpływ na takie właśnie działania artystów. 

Powieści polskich artystów

Wojciech Bruszewski, „Fotograf”, „Big Dick” Norman Leto, „Sailor” 
Krzysztof Niemczyk, „Kurtyzana i pisklęta, czyli Krzywe zwierciadło namiętnego działania albo Studium chaosu”
Bruno Schulz, „Sanatorium pod Klepsydrą”, „Sklepy cynamonowe”
Maria Stangret-Kantor, „Pamiętnik Dziadka” Władysław Strzemiński, „Powieść”
Stefan Themerson, „Wykład profesora Mmaa” Witkacy, „622 upadki Bunga, czyli Demoniczna Kobieta”

A jak to wygląda w praktyce? Czy powieść napisana przez artystę jako dzieło artystyczne lub jako część jego działalności – mógłby na przykład stworzyć pracę wideo lub performans, ale zamiast tego zrealizował powieść – byłaby źródłem informacji pierwotnej? Bo nie odwołuje się do innych dzieł?
Nie, prawdopodobnie uznałbym ją za coś w rodzaju dzieła sztuki – w pewnym sensie, w formie powieści, czy też ogólnie książki, obiektu fizycznego.

Wasz projekt poświęcony jest zagadnieniu, którym najwyraźniej nikt się do tej pory nie zajmował. Przyjrzeliście się sprawie i doprowadziło was to do ogólnej idei dotyczącej artystów, którzy piszą książki. Można tu mówić o dwóch rodzajach książek, pierwszy z nich to książka artystyczna, tworzyli je Lissitzky, Picasso i inni. Natomiast dla książek, które wy zgromadziliście, charakterystyczne jest to, że opierają się na narracji. W ten czy inny sposób są to opowieści i tym zdecydowanie różnią się od wszystkich książek, które my kiedyś wyprodukowaliśmy, jak też tych, które powstawały na długo zanim zaczęliśmy działalność, jako dzieła kreatywne, atrakcyjne dla oka, w edycjach limitowanych i tak dalej. Narracje, książki opowiadające historie, są zdecydowanie nowym zjawiskiem w sztuce. 

Ale dlaczego książki? W czasach nowych mediów, gdy książka staje się formą raczej przestarzałą…
Nie uważam, żeby stawała się formą przestarzałą. Wiele lat temu ktoś powiedział, że internet nigdy nie zastąpi książek – wystarczy pomyśleć o tych opasłych tomach na temat obsługi przeróżnych programów, na temat tego, jak poradzić sobie z Omega 3, jak zrobić to czy tamto. W księgarniach działy z poradnikami należą do najobszerniejszych. Nie wiem, czy tak będzie zawsze. Prawdopodobnie nie, bo te książki są zwykle bardzo grube i ciężkie. Ale i tak uważam, że książki nie znikną, nie zniknie też moda na nie. 

Wystawa „The Book Lovers”, Elizabeth Foundation for the Arts, Nowy Jork / fot. David Maroto 

Dlaczego nie? Internet daje tyle możliwości, można wydać książkę w formacie PDF i czytać ją za pomocą czytnika.
Większość książek, które wyprodukowałem, wydaliśmy w formacie PDF do pobrania za darmo, ale to nie to samo. To oczywiście wygodne, można nosić taką książkę zapisaną na twardym dysku, czytać ją na plaży, ale w sensie namacalnego przedmiotu jest to coś innego niż książka. I tyle. Kiedy to już zrozumiemy, okaże się, że książki wciąż nam towarzyszą jako forma porozumiewania się, jako forma twórcza, i to ma kolosalne znaczenie. Co ciekawe, znowu wrócę tu do tego, o czym mówiłem wcześniej, a czym nikt nie wydaje się zbytnio zainteresowany: książka opiera się na narracji, a większość prac typowych dla awangardy, tak zwanej awangardy czy sztuk plastycznych, nie ma z nią właściwie nic wspólnego. Więc dlaczego artysta malarz, do którego głównych zainteresowań należą być może formalne właściwości kolorów i podobne zagadnienia, miałby napisać powieść? Skąd ten zwrot? 

Mówiłeś kiedyś o tym, że powieść mogłaby być rodzajem bramy dla odbiorców, dzięki której uzyskaliby dostęp do twórczości artysty. Również ci, którzy nie mają związku ze sztuką i się nią nie interesują, mogą przeczytać powieść i dzięki niej sztuką się zainteresować.
Tak, sztuka ich wciągnie jak odkurzacz! Nie wiem, może rzeczywiście tak by się stało. Nie mam najmniejszego pojęcia, czy to pewien model zachowania, czy tylko możliwość. Książka jest na pewno realną szansą dla artysty – nie mówię tu o powszechnie znanych artystach z wyższych klas „artystycznego hałasu” – dotarcia do milionów czytelników, do poruszenia ich w jakiś sposób.

Fragment rozmowy, która odbyła się 6 grudnia 2012 r. w muzeum M HKA w Antwerpii, z okazji pierwszej prezentacji projektu The Book Lovers. Rozmowa zostanie opublikowana w „The Book Lovers Book” w 2014 roku. 



Film „Sailor” na podstawie powieści napisanej przez artystę Normana Leto.