JÓZEF ŻYCIŃSKI:
Przerwana nić

Jarosław Makowski

Odejście arcybiskupa napełnia smutkiem, gdyż wraz z nim zostaje zerwana cienka nić łącząca rodzimy katolicyzm z kulturą

Jeszcze 1 minuta czytania

Arcybiskupa Józefa Życińskiego ceniłem za intelektualną odwagę. Ostatni raz rozmawiałem z nim w czerwcu 2010 roku, w czasie konferencji zorganizowanej przez Instytut Obywatelski w 10. rocznicę śmierci ks. Józefa Tischnera. I nie jest przypadkiem, że łączę dziś ich obu – Życińskiego i Tischnera. Kapłanów, którzy wojowali także myślą. Szlachetnych ludzi, przenikliwych filozofów i księży.

Józef Życiński, obok Adam Michnik i Jacek Żakowski
/ arch. Instytutu Obywatelskiego

Co jednak ważne – i Tischner, i Życiński nie tylko poważnie traktowali swoje powołanie kapłańskie, ale przede wszystkim wychodzili z założenia, że polski katolicyzm potrzebuje intelektualistów. Nie tylko nie bali się „obcego świata”, dobrze czując się na europejskich salonach, gdy dyskutowali z czołowymi intelektualistami Zachodu o tożsamości Europy, ale mocno podkreślali swoją polskość, zakorzenienie w niej.

Kościół, polski Kościół, stracił dziś kolejnego wielkiego duszpasterza. Ale to nie dlatego śmierć metropolity jest tak przejmująca. Jego odejście napełnia smutkiem, gdyż wraz z nim zostaje zerwana cienka nić łącząca rodzimy katolicyzmu z kulturą. Nie ma już bodaj wśród polskich hierarchów człowieka, który miałby tak wyostrzony słuch na konieczność budowania związków między Kościołem i kulturą, jak autor „Boga postmodernistów”. Który rozumiałby, że – czemu wielokrotnie dawał świadectwo – piękno ostatecznie zbawi świat. Nie ma też hierarchy, który miałby odwagę, by powiedzieć zawistnikom i „prawym katolikom” – jak to miało miejsce w czasie pochówku Czesława Miłosza na krakowskiej Skałce – by poszli sobie do diabła.

Nikt lepiej niż abp Życiński pośród rodzimych hierarchów nie rozumiał konieczności dialogu Kościoła z twórcami. Podobnie jak jego przyjaciel Jan Paweł II, rozumiał, że artyści i twórcy zostają natchnieni przez samego Stwórcę. Dlatego bez mrugnięcia okiem podpisałby się pod słowami polskiego papieża, który w słynnym „Liście do artystów” pisał: „Nikt nie potrafi zrozumieć lepiej niż wy, artyści, genialni twórcy piękna, czym był ów pathos, z jakim Bóg u świtu stworzenia przyglądał się dziełu swoich rąk”.

Powtórzymy: nagła, niespodziewana i budząca protest śmierć biskupa-intelektualisty jest zerwaniem owej cienkiej nici łączącej rodzimy katolicyzm z kulturą. Pozostaje smutek i pytanie: Czy ksiądz Józef Życiński znajdzie naśladowców? Oby.