„Panorama” Katarzyny Krakowiak

Joanna Zielińska

Projekt Katarzyny Krakowiak jest pierwszą od lat próbą krytycznej refleksji nad strategiami wystawienniczymi Bunkra Sztuki. To właśnie w tego typu wystawach upatrywałabym szansy dla krakowskiej galerii, która po otwarciu MOCAK-u musi renegocjować swoją kulturotwórczą rolę na mapie miasta

Jeszcze 1 minuta czytania

„Panorama”, Katarzyna Krakowiak, kuratorka: Anna Smolak, projekt przestrzeni: LATALAdesign, Bunkier Sztuki, Kraków, wystawa czynna do 30 września 2011.

Uwaga, spoiler! Osoby, które dopiero zamierzają zobaczyć wystawę nie powinny czytać tego tekstu.

Katarzyna Krakowiak znana jest z nietypowych zainteresowań właściwościami akustycznymi miasta, a przede wszystkim miejscami gdzie powstaje echo. W ramach cyklu „Ekspektatywa” (Bęc Zmiana, 2010) opracowała i opublikowała instrukcję, jak zbudować własne „Słuchawy”. Artystka poszukuje nowych form komunikacji, wysyła wiadomości w kosmos, kooperuje z naukowcami oraz ekspertami z różnych dziedzin. W swoich pracach wykorzystuje fale radiowe, telefony komórkowe oraz inne pospolite wynalazki, używając ich zawsze w sposób nietypowy i kreatywny. Wszystko po to, by wprowadzać widza w stan zakłopotania i zbijać go z tropu. Tym razem artystka eksploruje dach krakowskiej galerii Bunkier Sztuki.

Ludzie potrafią włożyć wiele wysiłku, żeby tylko znaleźć się na szczycie i podziwiać okoliczną panoramę. Czasami od przyjemności dzielą nas godziny marszu szlakami górskimi czy kilkanaście pięter schodami lub windą. Patrzenie na panoramę wywołuje uczucie wolności i melancholii, pozwala dostrzec okoliczny krajobraz z zupełnie innej perspektywy, przeanalizować odbytą trasę i objąć wzrokiem „całość”. Informację o pracy Katarzyny Krakowiak uznałam więc za niebywałą gratkę. Na wizytę w galerii wybrałam słoneczny dzień, licząc na ucieczkę od gwaru turystów. Wyobraziłam sobie wędrówkę na dach galerii – miejsca doskonale położonego, ale dawno zapomnianego przez kuratorów. Miejsca, gdzie nie dopuszcza się widzów. Kiedyś, przez bardzo krótki okres, mieściło się tutaj obserwatorium ornitologiczne uruchomione przez artystę Daniela Bozhkova.

fot. Rafał Sosin

Okazało się, że podróż na dach jest utrudniona, co wprawiło mnie w chwilowe zwątpienie. Trzeba było przedrzeć się przez ciemny pokoik usytuowany zaraz obok pomieszczeń biurowych. Schody były za wąskie, a przejścia bardzo ciemne. Podróż bardzo się wydłużała – ze stromych schodów trafiłam na rampę, gdzie korytarz zakręcił. Wędrówka przypomniała dziecięcą wyprawę po skarb na zapomnianym strychu. Obietnica nagrody pchała mnie jednak coraz głębiej i głębiej w czeluście galerii. Wszystko skończyło się niespodziewanie w czarnym pokoiku, gdzie przez niewielki otwór w dachu wpadała wiązka światła, a na okrągłym blacie tworzył się nieostry widok miasta.

fot. Rafał Sosin

Artystka zbudowała tutaj prosty przyrząd optyczny camera obscura. Manipulując gałką oraz kontem położenia blatu, można zmieniać i nieznacznie modelować obraz. Rozczarowanie sytuacją odbiera jednak na chwilę chęć do eksperymentów. Widok projektowany w ciemnym i dusznym pokoiku nie przynosi nawet w połowie tyle radości, co wizja wizyty na zakazanym dachu. Celem artystki nie jest demonstracja współczesnego użycia starożytnego wynalazku, ale owo dojmujące rozczarowanie, jakiego doznałam, widząc tylko namiastkę tytułowej panoramy. Projekt Krakowiak ma drugie dno i potencjał krytyczny, bowiem podróż na peryferie galerii doskonale piętnuje strategie tej instytucji.

fot. Rafał Sosin

W ostatnich latach Bunkier Sztuki wyraźnie przybladł, utracił siłę opiniotwórczą, a w środowisku mówi się o jego świetności w czasach, gdy dyrektorem był Jarosław Suchan (obecnie w Muzeum Sztuki w Łodzi), a wystawy kuratorował Adam Budak (obecnie w Kunsthaus Graz w Austrii). Dziś galeria celebruje strategie izolacji i zamykania się na widza. Celuje w projektach, z których cieszy się jedynie kurator, ewentualnie artysta biorący udział w wystawie. Już sama nazwa Bunkier Sztuki oraz sposób, w jaki przebudowano modernistyczną przestrzeń w latach 90. (zasłaniając okna na drugim piętrze) komunikuje o nieprzyjaznym charakterze miejsca. Widz, przebijając się przez wiecznie zatłoczoną i gwarną kawiarnię, trafia w (symboliczną i dosłowną) pustkę galerii, która ma niewiele do zaoferowania. Trafia tutaj, żeby przeżywać rozczarowanie.

Projekt Katarzyny Krakowiak jest pierwszym od paru lat działaniem, które można uznać za próbę krytycznej refleksji nad strategiami instytucji i to właśnie w tego typu projektach upatrywałabym szansy dla galerii. Nieuchronnie, po otwarciu MOCAK-u, Bunkier musi renegocjować swoją kulturotwórczą rolę na mapie Krakowa.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.