BACKSTAGE:  I Ifigenia
fot. P. Planik

BACKSTAGE:
I Ifigenia

Tomasz Bazan

Spotkanie z Eurypidesem uważam za totalne i z gruntu rewolucyjne. Pierwsza lektura „Ifigenii w Aulidzie” przyprawiła nas o przysłowiowy zawrót głowy

Jeszcze 2 minuty czytania

BACKSTAGE

Cykl w dziale teatru, stworzony z myślą o tym, „czego nie widać” (pamiętacie głośną farsę Michaela Frayna?). W tym wypadku mniej chodzi o to, co dzieje się za kulisami i w garderobach, bardziej o intelektualne zaplecze powstających przedstawień. Czego zazwyczaj nie widzą widzowie i recenzenci? Tygodni prób, czyli procesu dyskutowania, czytania, oglądania, słuchania, projektowania, burzenia, budowania na nowo. Myślenia. BACKSTAGE ma być miejscem, gdzie autorzy spektakli (reżyserzy, dramaturdzy, muzycy, scenografowie, choreografowie, aktorzy i cała reszta) będą mogli ten proces, jego fragmenty, dokumentować. Pokazać marginesy i przypisy, konteksty, źródła. W formie notatek, esejów, dzienników, opowiadań, może zapisów nutowych, albo rysunków przestrzeni.

„Nie interesuje mnie to, jak ludzie się poruszają, ale co nimi porusza”. Te słowa Piny Bausch zwracają uwagę na kilka istotnych spraw. Po pierwsze, przeformatowują nasze postrzeganie świata. Okazuje się, że schemat działania oparty na relacji zasada-wykonanie jest mało stabilny i z gruntu podejrzany. Po drugie, pokazują człowieka w całej jego złożoności w sytuacji intymnej, zasadzonej mocno w życiu. Po trzecie, umieszczają sam proces twórczy w miejscu najwyższej rangi – jakby spychając na drugi plan samo „dojście” i „prezentację” idei, myśli, działania, performens.

Owe trzy spostrzeżenia były pewnego rodzaju drogowskazami na naszej drodze konstruowania tej hybrydy, którą nazwaliśmy „I IFIGENIA. Spotkanie z Eurypidesem uważam za totalne i z gruntu rewolucyjne. Dzieło, które znałem od czasów licealnych, przez lata spychane na dalszy plan, któregoś zimowego grudniowego wieczoru, podczas jednej z podróży, nagle stało się siłą, poruszającą mechanizmy kreacji.

Przestrzeń, jaką wyznacza Eurypides jest ogromna, niemal niezmierzona. Nie sposób odsłonić wszystkie sensy tego tekstu. Za kolejnymi drzwiami, które prowadzą do subiektywnego zrozumienia, pojawiają się nowe, kolejne znaczenia. W zasadzie sama próba opisu ścierania się z dramatem (a nawet brakiem jego zrozumienia) zajęłaby tutaj dziesiątki stron tekstu. Pierwsza lektura „Ifigenii w Aulidzie” Eurypidesa przyprawiła nas o przysłowiowy zawrót głowy. Ilość kontekstów, linków, historiozofii, powiązań, map terytorialnych za każdym razem otwierała w proces, który można by przyrównać do jazdy metrem bez stacji końcowej i początkowej.

fot. P. Planik

Polem naszych badań i rozważań stał się (po gorzkiej lekcji pokory, wynikającej z tekstu Eurypidesa) człowiek. Odkrycie to, wydawać by się mogło: prozaiczne, okazało się naszą osobistą rewolucją. Z pomocą przyszła też Pina Bausch – z mądrością swoich doświadczeń. Nie odnoszę się do jej twórczości w bezpośredni sposób, nie próbuję utożsamiać się z formą teatru, który tworzyła, aby bezpiecznie schować się w tym cieniu.

Wróćmy jednak do Eurypidesa i do człowieka, którym rządzi wewnętrzny imperatyw ruchu, rozumiany tutaj jako stan nieustającego pozostawania na granicy pomiędzy czasem planowanym a czasem dokonanym. Oglądamy naszego człowieka w momencie aktywnym, gdy emocja i stan duchowy są w chwili stanowienia, chwili kreacji, chwili oddania. Jestem z nim tutaj i teraz: niczego jeszcze o nim nie wiem. Jak mówiła Marlena Dietrich: „zobaczymy się tylko przez chwilę, przez ułamek czasu będziemy podglądać swoje fragmenty rzeczywistości”. Wraz z moim człowiekiem tego spektaklu spędzam czas. Słucham go, przypatruję się jego gestom, jego nieporadności, jego niewiedzy, jego porażce, jego kompromitacji, jego nieudacznictwu. Zauważam, że człowiek ten MÓWI i mowa ta ma wielką moc.

fot. P. Planik

Trzy postacie z Eurypidesa stały się punktem wyjścia do działania dla trzech aktorów. Archetypy, potęgi świata literatury, znaki, emblematy: Agamemnon, Klitajmestra, Ifigenia – trzy mity same w sobie. Poszukiwanie kontekstu, który tłumaczy nasze postacie, zostawiam odbiorcy. Skupię się przez chwilę na jednym aspekcie – czynniku dla mnie ważnym, rzutującym na całą historię – poszukiwaniu istoty kłamstwa.

Wydaje się to sprzeczne z logiką platońską. Pojęcie „istoty kłamstwa” jakby z góry stoi w opozycji do pewnej estymy językowej. Kłamstwo nie ma istoty, głębi – spychamy je raczej do warunku sine qua non, braku dyskusji. Zwykliśmy posługiwać się niemal paragrafem mentalnym: „kłamstwo jest złem i samo w sobie nie podlega dyskusji”. Zachodzi tutaj klasyczna dla Europejczyków reakcja.

fot. P. Planik

Pojęcie to stało się pryzmatem oglądu naszego człowieka. Człowiek kłamliwy – homo men tiar. Człowiek, który kłamie, aby ocalić swoje życie. Człowiek, który kłamie, aby uczynić swoje życie lepszym. Człowiek, który poświęca innego w obliczu pustki i zagłady. Człowiek, który kłamie, aby ocalić siebie. Kłamstwo: instrument niebezpiecznie bliski instrumentowi prawdy. Stykają się w trudny do jednostronnego rozstrzygnięcia i rozdzielenia twór. Oczywiście, nie będziemy odpowiadać na te pytania, szukać point, „publikować” naszych spostrzeżeń w celu ustalenia tezy – byłby to proces z góry chybiony. Istota lekcji nie jest dla nas ważna. To sprawa indywidualnego wyboru, odniesienia, decyzji. Nasz punkt odniesienia to dzieło Eurypidesa, będące kanwą naszej (być może chybionej) logiki.

Jeśli potrafię się zatrzymać, jeśli potrafię słuchać, jeśli potrafię odrzucić inscenizację rzeczywistości, jeżeli umiem podjąć próbę kompromisu z PRAWDĄ na rzecz NIEWIEDZY – widzę szansę na zniesienie dualizmu filologicznego i empirycznego – PRAWDA/KŁAMSTWO. Semantyczny znak „/” staje się peryferią, czyli stanem pozostawania na granicy. To przestrzeń, z której mogę OBSERWOWAĆ. Dzięki temu udaje się odsunąć nieco granice sentymentu i emocjonalności. Okazuje się nagle, że sedno i środek procesu to nic innego jak „ja”, drugi „człowiek” obok, „obcy”, być może jedno popołudnie – tak niebezpiecznie subiektywne, z gruntu sentymentalne uzasadnienie tego „fragmentu” czasu.

I Ifigenia, i człowiek, i kłamstwo, i prawda, i ja.

21 grudnia 02:26, Teatr Nowy Łódź


I IFIGENIA
na podstawie „Ifigenii w Aulidzie” Eurypidesa
przekład Jerzy Łanowski

reżyseria, choreografia, światło: Tomasz Bazan
dramaturgia: Szczepan Orłowski
muzyka i opracowanie muzyczne: Marcin Janus
współpraca scenograficzna: Martin Shwitzsh, Patrycja Płanik
kostiumy, realizacja video, kamera live: Patrycja Płanik
współpraca  kostiumograficzna: Aleksandra Adamczuk
realizacja światła, projekcje video: Maciej Połynko

prapremiera 14 stycznia 2012, Teatr Nowy im. K. Dejmka w Łodzi

Spektakl wyprodukowany przez Teatr Nowy im. K. Dejmka w Łodzi i Teatr Maat Projekt CK Lublin

występują: Tomasz Bazan (gościnnie), Mirosława Olbińska, Sławomir Sulej, Piotr Trojan