Dorota Sajewska,  „Pod okupacją mediów”
fot. Martin Howard / Flickr CC

Dorota Sajewska,
„Pod okupacją mediów”

Jan Borowicz

Książka Sajewskiej opowiada o współczesnej kulturze polskiej, widzianej z dość nietypowej dla rodzimego odbiorcy perspektywy – antropologicznego namysłu nad spektaklami społecznymi i władzą mediów

Jeszcze 2 minuty czytania

„Palę Polskę i zostaję!” – mówi Dorota Sajewska w otwierającym eseju ze swojej najnowszej książki „Pod okupacją mediów”. Tej przeróbce tytułu powieści „Palę Paryż” Brunona Jasieńskiego (oraz tytułu wywiadu i książki rozmów z Jerzym Grzegorzewskim „Palę Paryż i wyjeżdżam”) można natychmiast zadać dwa pytania: co dokładnie w Polsce palić? I po co właściwie potem zostawać? Jasieński pisze w 1921 roku w „Do narodu polskiego. „Manifest w sprawie natychmiastowej futuryzacji życia”: „Ogłaszamy za St. Brzozowskim wielką wyprzedaż starych rupieci. Sprzedaje się za pół darmo stare tradycje, kategorie, przyzwyczajenia, malowanki i fetysze”. Taki też cel przyświeca autorce, która widzi w nowoczesności polskich lat 20. XX wieku niedokończony projekt – powrót do niego dzisiaj ma stanowić impuls zmiany społecznej.

Dorota Sajewska, „Pod okupacją mediów”,
Książka i Prasa, Teatr Dramatyczny w Warszawie,
320 stron, w księgarniach od marca 2012
Książkę otwiera namysł nad refleksją Marii Janion o załamaniu się polskiego paradygmatu romantycznego w 1989 roku, jednak według autorki walka z tą XIX-wieczną formacją, rozpoczęta w najbardziej bezwzględny sposób przez Wyspiańskiego, jeszcze się nie skończyła. Symbolicznemu i romantycznemu teatrowi śmierci przeciwstawić się można jedynie przez odświeżenie zakurzonej rodzimej tradycji modernistycznej.

Książka Sajewskiej opowiada o współczesnej kulturze polskiej, widzianej z dość nietypowej dla rodzimego odbiorcy perspektywy – antropologicznego namysłu nad spektaklami społecznymi i władzą mediów. Nie jest to próba wykazania, że „wszystko zostało już kiedyś powiedziane”, a autorce udaje się we własny i nowatorski sposób przemontować relację między polską nowoczesnością i ponowoczesnością. Innymi słowy: warto krytycznie rozprawić się z polskimi tradycjami, aby móc stworzyć – i tu ujawnia się emancypacyjny projekt modernizmu – lepsze społeczeństwo i w nim pozostać.

Jednym z ukrytych autorów, wprawiających w ruch całą strukturę książki Sajewskiej wydaje się Jacques Rancière z jego słynnym esejem „Estetyka jako polityka”. Autorka powołuje się na niego tylko raz, gdy wspomina go w jednym z przypisów. Niewykluczone, że to zwodniczy trop, ale sama mówi, że przygląda się kulturze polskiej, analizując jej drobne, łatwe do ominięcia elementy –być może więc ten przypis jest właśnie kluczowy. Rancière, w swoim szybko przejętym przez polską krytykę sztuki eseju, znosi rozdział polityki i sztuki, ukazując, w jaki sposób sfera estetyki pozostaje polem działań politycznych. Jako rozczarowany spadkobierca francuskiego roku 68’ – czasu wielu artystycznych gestów – analizuje ślady „wyborów estetycznych, które są wyborami stricte politycznymi”.

Sajewska czyni podobnie pytając, czy w dzisiejszej sferze polityki okupowanej przez potężny przemysł medialny możliwe stają się radykalne gesty artystyczne, przede wszystkim teatralne, wykraczające poza ustalone ramy i przeformułowujące pole społeczne. Za  jedno z ostatnich takich wydarzeń uznaje obszernie omówioną premierę „Zbombardowanych” Sarah Kane z 1996 roku, ale wskazuje też, że należą one do rzadkości – wszelkie akty transgresji są albo pomijane, albo wchłaniane. Sajewska przyznaje, że dzisiaj wszyscy uprawiają „teatr polityczny”, który w istocie sprowadza się do „zaangażowanego teatru mieszczańskiego”, kuriozalnej parodii radykalnego gestu artystycznego, przetworzonej i rozbrojonej przez współczesne media. Do tego sprowadzone zostały, zdaję się twierdzić autorka, wyśnione w ’68 rewolucyjne spektakle społeczne.

Omówione przeze mnie inspiracje Rancièrem są oczywiście o tyle zwodnicze, że choć autorka twierdzi, że „jej życie stygmatyzuje myślenie postmodernistyczne”, to sama odnajduje wszystkie potrzebne dla jej analizy wątki w twórczości autorów z lat 20.: Brunona Jasieńskiego, Stanisława Brzozowskiego czy Erwina Piscatora. W „Teatrze politycznym” tego ostatniego czyta o koniecznym uwikłaniu teatru w zależności społeczne i ekonomiczne oraz fałszywym podziale na „sztukę autonomiczną” i „sztukę zaangażowaną”.
Jej spojrzenie kieruje się przy tym ku sprawom najnowszym – twórczo mieszając postaci, idee i wydarzenia – analizując twórczość polskich autorów sztuki krytycznej, związki najnowszej filozofii z teologią, czy medialne widowisko zamykania warszawskiego klubu Le Madame. Lista bohaterów Sajewskiej jest długa, obejmuje również autorów niemieckich (jeden z esejów jest zresztą całkowicie poświęcony twórcom z Niemiec i Austrii), którzy stają się w jej refleksji nad kulturą polską podstawowym punktem odniesienia – w książce znalazły się również wywiady z ważnymi twórcami dzisiejszej niemieckiej sceny teatralnej, takimi jak von Mayenburg, Waltz, Hegemann i Pollesch.

Książka Doroty Sajewskiej to przede wszystkim pochwała podejrzliwości wobec zjawisk, w których media konstruują (wydawałoby się) oczywiste fakty społeczne. Tę podejrzliwość autorka przejmuje od Borisa Groysa oraz Judith Butler, tropiąc ukryte za „starymi tradycjami, kategoriami, przyzwyczajeniami, malowankami i fetyszami” opresyjne struktury kultury polskiej, a tym samym pisząc jej krytyczną historię. „Pod okupacją mediów” jest książką naukową, ale na sposób nieznany polskiej humanistyce, bo zaczepny i osobisty, podważający kanoniczną wiedzę i zarazem wprowadzający do dyskusji o naszej współczesności wątki dotychczas zdyskwalifikowane i pominięte milczeniem.



Jan Borowicz
, student kulturoznawstwa w ramach Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Publikował w „Przeglądzie Filozoficzno Literackim” i internetowym wydaniu „ResPublica Nowa”.