Prekarny czyli niemy
„The Power of Theatrical Madness”, reż. Jan Fabre / Troubleyn

Prekarny czyli niemy

Marta Keil

Jaki status ma ciało kobiece w teatrze Jana Fabre'a? Na to pytanie starali sie odpowiedzieć Markus Öhrn i Untitled Feminist Show w trakcie berlińskiego festiwalu Precarious Bodies

Jeszcze 2 minuty czytania

Kuratorzy festiwalu Precarious Bodies, zrealizowanego w kwietniu 2013 roku w Hebbel am Ufer w Berlinie, oddali głos tym, którzy wciąż pozostają wykluczeni z mainstreamu zachodniej kultury podkreślając, że „ci, którzy nie są biali, nie są mężczyznami, nie należą do porządku zachodniego, nie spełniają reguł heteronormatywnych i nie zarabiają wystarczające wiele, są znacznie bardziej narażeni na przemoc niż ci, którzy należą do tzw. uprzywilejowanych”. Podstawowym założeniem programowym festiwalu było pokazanie ciała w rozmaitych odsłonach: ciała poddawanego przemocy, wyczerpanego, poniżonego, doprowadzonego do skraju fizycznej wytrzymałości (Markus Ohrn i Jan Fabre), ale też ciała tryumfującego, pięknego siłą wynikającą z łamania fałszywego kanonu piękna i brzydoty (Young Jean Lee’s Theater Company). Pokazując polityczny i publiczny wymiar ciała, kuratorzy „Precarious Bodies” oddali głos ciału prekarnemu, nienormatywnemu, zwykle pozbawionemu oficjalnej reprezentacji, a więc także pozbawionym głosu i ochrony. Tym samym podjęli próbę krytyki nie tylko podziałów współczesnego społeczeństwa, ale i sposobu jego reprezentacji w sztuce.

Punktem odniesienia całego festiwalu stał się Jan Fabre i jego dwa niedawno wznowione, legendarne spektakle z lat 80.: „This is theatre like it was to be expected and foreseen” (1982/2012) oraz „The Power of Theatrical Madness” (1984/2012). Wielogodzinne performanse (odpowiednio 8 i 4 godzin) przekraczają granice wytrzymałości tak odbiorców, jak i wykonawców. Reżyser doprowadził performerów do fizycznego wyczerpania, prowokując jednocześnie widza do pytania, jak długo i czy w ogóle może obserwować proces znęcania się nad fizyczną wytrzymałością ciała.

Prekariat

„Precarious” oznacza m.in. stan zależności od kogoś lub czegoś. Z punktu widzenia krytyki społecznej na kondycję prekariusza składa się niewiedza o przyszłości własnego losu, a w efekcie brak poczucia bezpieczeństwa i stabilności oraz niemoc, wynikająca z niemożliwości decydowania o sobie samym. Problem polega nie tylko na braku dostępu do takich narzędzi władzy, jak podejmowanie decyzji, ale przede wszystkim na tym, że nie do końca potrafimy określić, od kogo i czego jesteśmy zależni; czynniki zależności bywają tak zdehumanizowane (jak np. „wolne rynki”), że wykluczają nawet możliwość zaadresowania komunikatu do kogokolwiek

Znacznie dalej poszedł Markus Öhrn – w tej chwili jeden z najwybitniejszych, a z pewnością najbardziej radykalnych twórców młodego pokolenia w Europie. A przecież wyciągnął tylko konsekwencje z pracy Fabre’a: reinterpretując klasyczny już tekst twórcy Troubleyn „Étant donnés” (monolog napisany dla ówczesnej muzy Fabre’a, Els Deceukelie), Öhrn brutalnie rozliczył się z pozorami niewinności w akcie podglądania, a przede wszystkim z męskimi wyobrażeniami na temat seksualności i kobiet, które tekst Fabre’a nazywa, obrazuje i utwierdza. Bezlitośnie wyprowadza konsekwencje z oryginalnego monologu i pokazuje, dokąd prowadzą sugestywne obrazy Fabre’a. Ciało kobiece zostaje tu całkowicie uprzedmiotowione (dosłownie: zastępuje je gumowa lalka) jako obiekt męskich fantazji erotycznych i przedmiot zaspokajający męskie potrzeby. Godzinny spektakl rozpoczyna, jak zawsze u  Öhrna, wstęp reżysera (tym razem w skórzanej masce na twarzy), który kreśli ramę spektaklu, opowiadając o reinterpretacji tekstu Fabre’a i uprzedzając o scenach przemocy. Dalej następuje tzw. casting kanapowy (popularna metoda castingu do filmów pornograficznych), w którym bierze udział aktorka ucieleśniająca wszelkie stereotypy męskich wyobrażeń o tym, co jest sexy: długie blond włosy, niewinna buzia, duży biust (jak się później okazuje, sztuczny), długie nogi; piękny uśmiech, ciepły głos i gesty pełnego oddania. Casting przechodzi w filmowane na żywo sceny pornografii, doprowadzonej do granic groteskowości i percepcyjnej wytrzymałości. Widzowie przez godzinę są niemymi świadkami przemocy seksualnej wobec kobiety, obserwują proces jej poniżania i uprzedmiotawiania. Na próbę wystawiana jest więc ich cierpliwość i odporność, ale jednocześnie kwestionowane są granice tego, co pokazywalne, przedstawialne, możliwe do oglądania. A skoro to wszystko dzieje się na żywo, przed naszym nosem, dlaczego właściwie na to patrzymy? Czemu ma to służyć? Jaka jest tutaj nasza rola? Do czego prowadzi bierna obserwacja takiej formy przemocy?

„Étant donnés“, reż. Markus Öhrn / hebbel-am-ufer.de

Przerysowany obraz męskiego pożądania okazał się nieznośny. Szczególnie trudno było go znieść mężczyznom – to oni w większości opuszczali salę. Öhrn jednak jak zwykle poprowadził ten spektakl bardzo konsekwentnie: przekraczanie kolejnych granic dopuszczalnego okazało się doskonałym sposobem obnażenia i ostatecznego skompromitowania stereotypów wokół seksualności i kreowanych przez przemysł pornograficzny sposobów postrzegania kobiecego ciała. Jedynym, który rzeczywiście nie wyszedł z tego spektaklu bez szwanku, był Jan Fabre: Öhrn bezlitośnie obnażył jego myślenie o kobiecym ciele, demaskując je jako szczególnie opresyjne.

W gruncie rzeczy podobnym tropem poszli twórcy „Untitled Feminist Show”, wystawiając nagie ciała sześciu performerek na widok publiczności. Ostre światło bezlitośnie obnażało wszelkie niedoskonałości, upubliczniało je i narażało na ryzyko odrzucenia, pogardy, wyśmiania. Tylko że w tym przypadku kruchość odsłoniętych, prekarnych ciał – ciał kobiet w różnym wieku, pozbawionych asekuracji w postaci stylizacji, zniszczonych, otyłych, androgynicznych, wstydliwie odbiegających od tzw. standardów urody – okazywała się ich siłą. Zarysowana grubą kreską rama pozwoliła przedstawionym tu ciałom wyrwać się z pułapki stereotypowego myślenia o tym, co może być piękne i oglądane, a co powinno być z tego procesu wykluczone.

fot. Untitled Feminist Show

W konwencji rewii i kabaretu performerki weszły na scenę tak dumne i silne, że niepotrzebna okazała się żadna manifestacja, obrona, walka. Stawały się gwiazdami show, by chwilę później, w kolejnych występach solo pod powierzchnią stand up comedy, wejść w bardzo intymny dialog z widzem. Wszelki potencjał agresji, przemocy, nierówności w relacji między publicznością a performerkami został z miejsca rozbrojony. W spojrzeniu widza nie było miejsca na przemoc, zastąpił ją podziw i wspólna zabawa. Walka o wyrwanie się z prekarności została przeprowadzona gdzie indziej, znacznie wcześniej, poza sceną. Pełne zwycięstwo artystek było jednak możliwe dopiero przez odwagę udzielenia im głosu.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.