CIAŁO/UMYSŁ: Co na to James Bond?
fot. Katarzyna Chmura-Cegiełkowska / Ciało/Umysł

CIAŁO/UMYSŁ: Co na to James Bond?

Anna Diduch

Postać Teremena ze „Szpiega” Laszuka/Libery to wręcz archetyp remiksowego bohatera: osoba uwikłana politycznie, obdarzona artystyczną wrażliwością i naukowym sprytem

Jeszcze 1 minuta czytania

„Inside you’re pretending. Crimes have been swept aside. Somewhere where they can forget”, śpiewa Beth Gibbson w utworze otwierającym album „Dummy” zespołu Portishead. Pomiędzy zwrotkami słychać charakterystyczny, niepokojący dźwięk, jakby przeciągłe dostrajanie radia lub zawodzenie. To elektryczny theremin – jedyny na świecie bezdotykowy instrument muzyczny.

Dokładnie taki sam, na jakim gra Grzegorz Laszuk w spektaklu „Szpieg. Albo człowiek, który słuchał”, przygotowanym wraz z Michałem Liberą na tegoroczny Festiwal Ciało/Umysł w Teatrze Studio. Tytuł brzmi jak motto odcinka serialu kryminalnego, ale w rzeczywistości kryje mroczną w klimacie narrację z pogranicza fizyki i metafizyki, dla której inspiracją są wydarzenia historyczne.

„Szpieg. Albo człowiek, który słuchał”,
koncepcja: Grzegorz Laszuk, Michał Libera
.
Festiwal Ciało/Umysł, Teatr Studio w Warszawie,
premiera 22 września 2013
Teremen był artystą i wynalazcą jednocześnie, a co najważniejsze, był także postacią autentyczną. W historii zapisał się jako prekursor muzyki elektronicznej oraz twórca podsłuchu, który wmontowany w drewniane godło Stanów Zjednoczonych, przesyłał informacje z amerykańskiej ambasady w Moskwie prosto do braci Rosjan. Zanim jednak Teremen stał się „szpiegiem, który słuchał”, próbował w trakcie pobytu w Stanach Zjednoczonych stworzyć nowy rodzaj muzycznej choreografii, sterowanej przez ciała tancerzy.

Ożywienie jego koncepcji stało się głównym punktem przedstawienia Laszuka i Libery. Na scenie cztery postaci w uniformach przypominających projekty modowe Tatlina i w czepkach-pilotkach à la Katarzyna Kobro, wykonuje partyturę rozpisaną na ciała, elektryczne czujniki w podłodze oraz wydobywane za ich pomocą dźwięki. W ten oto sposób ciało staje się prawdziwym instrumentem, a spektakl historią fizis podwójnie uwikłanego w technologię.

Zamontowana nad sceną kamera wyświetla obraz choreografii na ekranie w głębi. Tancerze wyglądają tam jak poruszające się punkciki: kropki i kwadraty. Aluzja do fascynacji Einsteina związkami między figurami geometrycznymi a muzyką i kolorem to dodatkowy smaczek przedstawienia. Poza tym połączenie obydwu naukowców w jednej scenicznej narracji ma sens historyczny. Teremen wynajmował Einsteinowi część swojego nowojorskiego mieszkania na pracownię. Ojciec teorii względności spędzał tam całe godziny na rysowaniu i malowaniu geometrycznych abstrakcji.

Wykonywanym na scenie leniwie i robotycznie ruchom towarzyszy piękny głęboki głos Olgi Mysłowskiej (znanej warszawskiej publiczności także z „Dzienników” w Imce). Całość została natomiast ujęta w klamrę wykładu perfomatywnego: po lewej stronie Libera snuje osobistą historię fascynacji radzieckim wynalazcą, po prawej Laszuk akompaniuje mu, wykonując na thereminie rzewne zawodzenie.

„Szpieg. Albo człowiek który słuchał” wykorzystuje repertuar zabiegów stylistycznych znanych z remiksów w komunie//warszawa: powoływanie się na bardziej lub mniej sprawdzone fakty z życia znanych postaci ze świata sztuki, przetwarzanie ich legendy, dorabianie własnych teorii oraz szukanie interdyscyplinarnych kontekstów czy korzystanie z nowych mediów. Płynna formuła remiksów jest ich najmocniejszym i najsłabszym puntem jednocześnie. Bywają wśród nich spektakle bardzo dobre, bywają też totalne klapy. Na tym tle przedstawienie z Festiwalu Ciało/Umysł wypada dobrze. Postać Teremena to wręcz archetyp remiksowego bohatera: osoba uwikłana politycznie, obdarzona artystyczną wrażliwością i naukowym sprytem. Poza tym związki ciała z technologią to temat bardzo na czasie także w sztukach plastycznych. Realizacje Katarzyny Krakowiak i Konrada Smoleńskiego na ostatnich dwóch edycjach Biennale w Wenecji wywołały u nas całą lawinę poszukiwań z pogranicza muzyki, teatru i performansu. Przykładem jest chociażby niedawny festiwal „Instalakcje” w Nowym Teatrze w Warszawie lub wystawa „Powstanie i upadek powietrza” Katarzyny Krakowiak w zeszłym miesiącu w Zachęcie.

W spektaklu „Szpieg…” fascynująca jest sama idea poszukiwania nici łączących fizykę ze sztuką i tańcem. Duże wrażenie robią też stosowane z wyczuciem nowe technologie. Forma wzniesiona za pomocą wspomnianych środków bardzo szybko napełnia się treścią i eksploatowana na dłuższą metę zaczyna mimo wszystko nudzić. Formuła elektro-tanecznej opery wyczerpuje się po mniej więcej 30 minutach. Trochę drażni również to, że punkt ciężkości spektaklu nieuchronnie przesuwa się w stronę urządzenia podsłuchującego i jego ewentualnego zastosowania w sztukach performatywnych. „Co Teremen chciał usłyszeć?” – powtarza śpiewnie Olga Mysłowska. Może lepiej byłoby spytać: „Co na to wszystko James Bond?”.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.