SŁOWACKI. DRAMATY WSZYSTKIE:  „Anhelli” w reż. B. Wysockiej

SŁOWACKI. DRAMATY WSZYSTKIE:
„Anhelli” w reż. B. Wysockiej

B. Wysocka: „Moim zdaniem, Anhelli nie nadaje się do inscenizacji, lub – inaczej – inscenizacja nie spełnia tego tekstu. Stąd poszukiwanie formy dużo bardziej otwartej i niedookreślonej, półformy”

Jeszcze 1 minuta czytania

Kiedy wybieraliśmy tekst, który mam zrobić w ramach cyklu „Słowacki. Dramaty wszystkie”, padło na trudny, niedramatyczny poemat. Początkowo planowałam obsadzić aktorów – ale w miarę wgłębiania się w tekst jakakolwiek forma konwencjonalnego czytania scenicznego czy wyreżyserowanych scen traciła sens. Można było obsadzić Jana Peszka jako szamana i Szymona Czackiego jako Anhellego, wydobywając z tekstu dialogi i na pewno byłoby to ciekawe w tym wykonaniu. Jednak, moim zdaniem, „Anhelli” nie nadaje się do inscenizacji, lub – inaczej – inscenizacja nie spełnia tego tekstu. Stąd poszukiwanie formy dużo bardziej otwartej i niedookreślonej, półformy.

478

Pierwsze intuicje prowadziły mnie do filmów Żuławskiego – „Na srebrnym globie”, „Diabeł”. Skojarzenie to przyszło poprzez obrazy obecne w tekście Słowackiego – puste przestrzenie, obce i nieprzyjazne połacie krajobrazu, ale również przez szczególny rodzaj zawieszenia w czasie – pomiędzy przeszłością a przyszłością, pomiędzy zawsze i nigdy. Słowacki pisał „Anhellego” w 1838 roku, pisał o przeszłości i o historii, równocześnie tworząc wizję przyszłości. Jest jakaś niepokojąca ciągłość pomiędzy tym, co zawiera ten tekst a tym, co się wydarzyło w ciągu następnych 150 lat. Właśnie to zawieszenie w czasie oraz niezwykłe i przerażające obrazy zapisane w tekście były dla mnie najbardziej interesujące. Zależało mi na tym, żeby pokazać pewien gest – gest autora, gest stwarzania obrazu, w pracy nad projektem przełożyło się to również na gest reżysera.

Forma powstawała stopniowo i w dużej niepewności. W rozmowach, które prowadziliśmy z Tomkiem Śpiewakiem pojawiały się bardzo różne tropy i podążanie za nimi nie było proste. Sam tekst prowokuje do niekonwencjonalnych rozwiązań – stylizacja na przypowieść biblijną, przenikanie się płaszczyzn: duchowej, rzeczywistej i fantastycznej. Brak scen do zagrania, raczej szkice sytuacji, z ogromną przestrzenią w tle. Kolejny trop to Syberia – obecna w historii Polski od wieków, do dziś. Ale zdecydowanie najważniejsza stała się próba uchwycenia momentu, w którym tekst stwarza obraz – przywoływaliśmy sytuacje, kiedy ktoś opowiada swój pomysł na film lub bardzo emocjonalnie relacjonuje obrazy pojawiające się w jego głowie.

Barbara Wysocka

Fragment pochodzi z wywiadu z Barbarą Wysocką, „Reaktor w stanie nadkrytycznym”, opublikowanego w Dwutygodniku.com