Tak żyli ludzie

Andrzej Muszyński

Im więcej widzę w sobie małpy, tym więcej czytam o ewolucji gatunku ludzkiego. Chronię się w podziemiach YouTube’a i nadrabiam parę milionów lat zaległości

Po paru latach poza mediami społecznościowymi słowo post znów kojarzy się głównie z umartwianiem. Swoją drogą, może jest coś na rzeczy i dałoby się od biedy, przewrotnie, przenieść choć cząstkę tego znaczenia na część publikacji internetowych, przynajmniej selfie.

Pewnie znacie tę rosyjską aplikację, która sugerowała, jak możemy wyglądać na starość. O ile wiem, mogła służyć celom szpiegowskim, ale wzięcie przez chwilę miała: starość to zawsze jakaś nowość. Ale to nie mogło nas poważnie zdziwić. Jesteśmy nagrani, sparametryzowani, jednoznaczni i nie zostawimy prawnukom przestrzeni do fantazji. Ich uwiędła wyobraźnia ostatecznie zdechnie, bo nic nie wskazuje, by człowiek po kilku tysiącach lat skupienia na przeszłości – z drobną przerwą w połowie XX wieku, gdyśmy rzetelnie marzyli o podboju Kosmosu – zaczął inspirować się i na poważnie zajmować przyszłością, chyba że mówimy o tej stosunkowo nieodległej, gdy zagrożony jest tyłek człowieka bądź jego ulubionych zwierząt (z czym ostatnio mamy do czynienia).

Nikt nie pochyli się nad nami jak nad postaciami z dagerotypów z na wieki przymrużonymi oczami, nikt nie przyłoży lupy do naszej główki wielkości kleszcza, jak choćby młodej kobiety na fotografii Awita Szuberta „Wielka Siklawa u progu Doliny Pięciu Stawów”, 1876, z grupą pionierów górskich wędrówek, do której wracam przed snem regularnie jak do ulubionych książek: i tu miał być pierwszy link. Ale nie ma. Muzeum Tatrzańskie zdigitalizowało wszystko, albumy Oppenheima, dwa tomy fotografii Szuberta z pominięciem tej, niepowtarzalnej. Kim była ta siedząca na kamieniu brunetka w kapeluszu? Co ona trzyma w ustach? Uczucie, gdy trafia się na dziurkę w internetowym bąblu, która zasysa nas na powrót w materię, jest piękne: „Sztuki Piękne pod Tatrami”, Teresa Jabłońska, strona 138.

Większe wrażenie zrobiłaby pewnie aplikacja, dzięki której można by ujrzeć swoje poprzednie wcielenia. W pewnym sensie tworzy je sztafeta dawców naszych genów. Na razie jak najbardziej realne i wierne wiedzy naukowej są symulacje zmian, jakie przeszedł człowiek od – powiedzmy, od początku. Proszę:



Im więcej widzę w sobie małpy, tym więcej czytam o ewolucji gatunku ludzkiego, który ustanowił antropocentryczny system edukacji przez trzydzieści pięć lat niepotrafiący wyprowadzić mnie z błędu. Do niedawna byłem pewny, że pierwszym gatunkiem ludzi, który dotarł do Europy, był Homo sapiens, ewolucyjną chwilę po neandertalczykach, tymczasem z lektur dowiedziałem się, że przed milionami lat zrobił to Homo erectus, a z YouTube’a, że był on już naprawdę niezłym człowiekiem.

Ostatnio Japończycy wypuścili swoją serię podcastów o życiu przed słowem. Jest tego mnóstwo. Oglądam to wszystko tym łapczywiej i uważniej, im więcej otacza mnie kreacjonistów. Nie kryją się z tym. Mówię wam. Łażą, coś knują. Obawiam się, że globalny konflikt wartości ostatecznie musi osunąć się w krwawy bój między ewolucjonistami a kreacjonistami. Czytam o tej długiej podróży wszystko, co mi wpadnie w ręce, by być gotowym na najtrudniejszy spór – o oczywistości, ale tracę w wiarę, bo to, co na ten temat przeczytałem, po prostu przeczytałem, a kreacjoniści to, co przeczytali, znają na pamięć.

Chronię się więc w podziemiach YouTube’a i nadrabiam parę milionów lat zaległości. A może najwyższy czas oddać im jakiś niebanalny hołd? Czynią to na swój sposób bracia Adrie i Alfons Kennis, którzy rekonstruują postaci naszych przodków. To oni wykonali słynną figurę Ötziego. W „The Guardian” mają ich za kontrowersyjnych, pewnie przez to, że jako dociekliwi amatorzy antropologii, ale też badacze współczesnych kultur, pozwalają sobie na artystyczną wizję praprzodków, przydając im, czy ja wiem?, naszych współczesnych cech? Sami oceńcie.

Chcę powiedzieć jedno: gdy już nic mnie nie wzrusza, gdy zaczynam się o siebie martwić, to odpalam kolejny fabularyzowany dokument o ich życiu, wobec którego nie potrafię być obojętny. Czego i państwu w chwilach acedii życzę.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).