Ekosystem tańca
ilustracja: Bob May/flickr.com

13 minut czytania

/ Teatr

Ekosystem tańca

Zuzanna Berendt

Z dyskusji, jakie od początku roku prowadzi środowisko tańca, wynika, że odpowiedzialność za żaden ekosystem nie jest jednostkowa, choć nie wszyscy mają na niego taki sam wpływ

Jeszcze 3 minuty czytania

Do opisania struktury pola produkcji sztuki często używa się pojęcia „ekosystemu”, kategorii zaczerpniętej z nauk biologicznych. Jest poręczna, bo pozwala dostrzec wzajemne wpływy obszarów, które, w ramach nowoczesnych specjalizacji, na ogół rozpatruje się osobno. To prowokuje do zadawania pytań o to: kto i co tworzy bioróżnorodność oraz jaką odpowiedzialność za środowisko ponosimy, będąc jego elementami – zróżnicowanymi pod względem władzy, dostępu do zasobów oraz usytuowania. Przyglądanie się pozycjom poszczególnych osób w polu pomaga rozpoznać problemy i wyzwania związane z funkcjonowaniem ekosystemu – choć żadnej z zaobserwowanych perspektyw nie można uznać za w pełni reprezentatywną. Jeśli jednak gdzieś można dostrzec ten ekosystem w całości, to w ramach wydarzeń zbierających wielu przedstawicieli i wiele przedstawicielek środowiska. Na przykład podczas Kongresu Tańca w Katowicach.

W tym miejscu chcę zaznaczyć, że piszę ten tekst z konkretnej pozycji, która w znacznym stopniu determinuje moje rozumienie sztuki tańca, a także doświadczenia i pragnienia z nim związane. Uczestniczyłam w Kongresie jako przedstawicielka redakcji „Dwutygodnika”, krytyczka, badaczka sztuk performatywnych, niezależna kuratorka współtworząca projekty, w które zaangażowane są choreografki, i wydarzenia edukujące w tym zakresie. Uczestniczyłam w nim również jako koleżanka niektórych panelistek, obserwatorka ich działań oraz sojuszniczka. Z wieloma spośród nich dzielę prekarne warunki zatrudnienia. Wszystkie te relacje pozwalają mi lepiej zrozumieć, że myśląc o tańcu, trzeba zwracać uwagę nie tylko na to, co dzieje się na scenie, ale też na osoby, które umożliwiają to dzianie się. Nie tylko na ciała performerek i performerów, ale również tych, którzy z różnych powodów nie pojawiają się na scenie

Hasło tegorocznego kongresu („Dyskutujmy. Twórzmy. Działajmy”) zachęcało do postrzegania wydarzenia jako sytuacji komunikacyjnej. Było okazją, żeby przedstawiciele różnych grup zgromadzili w jednej sali perspektywy dotyczące tańca (choć podzielone według kategorii, które reprezentują: taniec klasyczny, ludowy czy współczesny).

Podczas kongresu nie mniej istotne niż to, kto mówi, było to, kto słucha – chodziło tu zwłaszcza o przedstawicieli Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego sprawującego nadzór nad organizującym wydarzenie NIMiT-em, decydującym o podziale funduszy oraz realizowanych programach. Brak transparentnych zasad komunikacji z politycznymi decydentami to jedna z największych bolączek osób prowadzących instytucje, w których taniec znajduje dla siebie miejsce – zarówno publicznych, jak i niezależnych. A polityka kulturalna, uwzględniająca potrzeby artystów i artystek tańca oraz osób z nimi współpracujących, stanowi podstawowy czynnik wpływający na jego ekosystem.

Na scenie i w kuluarach

Postulat ekologizacji myślenia o tańcu zaproponowała podczas Kongresu Alicja Czyczel. Choreografka zwróciła uwagę, że ekologiczne myślenie w sztuce powinno obejmować nie tylko refleksję na temat gospodarki odpadami i zużycia energii elektrycznej, ale również poza nią wykraczać. Powtórzyły go Karolina Dziełak-Żakowska i Karolina Wycisk, wypowiadając się przeciw marginalizacji środowiska producenckiego w polu sztuki. Pracę wykonywaną przez producentki często rozpatruje się w separacji od pracy artystycznej, odmawiając jej twórczego charakteru, należytej gratyfikacji symbolicznej i ekonomicznej. Ujęcie ekologiczne uwidocznia wpływ warunków produkcji na efekty w zakresie artystycznym oraz społeczne oddziaływanie sztuki. Pozwala dostrzec, w jaki sposób wsparcie producentek przekłada się na polepszenie sytuacji innych osób pracujących w tym polu.

Na przykład w sektorze niezależnym. Jego licznie zgromadzeni na Kongresie przedstawiciele i przedstawicielki, zatrudniani w prekarnych warunkach, najdotkliwiej doświadczają problemów generowanych przez system finansowania oraz organizacji sztuki, a jednocześnie najlepiej zdają sobie sprawę z siły wynikającej ze środowiskowej solidarności i sojusznictwa. Ich działania są nastawione na wytwarzanie taktyk i struktur wsparcia, służących amortyzacji negatywnych aspektów systemu. Jak i lobbowanie na rzecz wprowadzania systemowych zmian. Należy do nich m.in. Oddolny Kongres Tańca, zorganizowany w 2021 roku przez Monikę Błaszczak, Alkę Nauman, Hannę Raszewską-Kursę i Łukasza Wójcickiego.

Środowisko tańca niezależnego mówiło jednym głosem. Postulaty wypowiadano z różnych pozycji zawodowych (performerskich, choreograficznych, kuratorskich, producenckich, edukatorskich…). Najczęściej powtarzano te dotyczące tworzenia i stałego finansowania instytucji przeznaczonych dla tańca, stworzenia kalendarza programów umożliwiającego długoterminowe planowanie pracy, zapewnienie bezpieczeństwa pracowniczkom i pracownikom zależnym od systemu grantowego oraz tworzenie wieloletnich programów finansowania.

Wiele spośród tych postulatów rezonowało szczególnie mocno w kontekście decyzji MKDiN, by rozpisać konkurs dla operatorów programu Przestrzenie Sztuki – zamiast przekazać fundusze instytucjom i organizacjom, które od lat budowały lokalne partnerstwa umożliwiające realizację projektów tanecznych. Jak podczas Kongresu mówili dawni operatorzy programu: Przestrzenie Sztuki w ciągu kilku lat wytworzyły struktury mogące rozwijać się w kierunku centrów choreograficznych, których stworzenie znalazło się na listach postulatów pokongresowych w 20112020 roku. 

Rozpisanie konkursu na tworzenie miejsc dla tańca ogranicza także zmiana zasady finansowania – z długofalowej na roczną. Nie pomaga krótki czas naboru wniosków (konkurs ogłoszono 28 lutego, nabór zamknięto 5 kwietnia) znacznie utrudniający zawiązywanie partnerstw przy projektach, których budżety mają wynosić aż 600 tysięcy złotych. Ostatecznie, wśród operatorów wyłonionych w drodze konkursu (Kielecki Teatr Tańca i Centrum Kultury w Lublinie, Fundacja Rozwoju Sztuki Tańca, Białostocki Teatr Lalek i Białostocki Ośrodek Kultury, Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku, Katowice Miasto Ogrodów Instytucja Kultury im. Krystyny Bochenek, Wrocławski Teatr Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego) znalazła się tylko część dotychczasowych wykonawców programu. Finansowania nie otrzymała m.in. łódzka Materia, której działania w poprzedzających konkurs latach pozwalały rozwinąć trwałe lokalne sojusze oraz budować łódzką publiczność.

Jeśli coś radykalnie ujawniło różnorodność owego ekosystemu i jego elementów, było to wyproszenie z sali matki z małym dzieckiem. Wykluczenie osoby opiekującej się ze spotkania oraz zalecenie jej uczestnictwa online, choć zgodne z regulaminem, spotkało się ze słusznym sprzeciwem i poskutkowało mobilizacją części środowiska skupionego wokół Plenum Osób Opiekujących Się. To niezależna grupa robocza zrzeszająca osoby łączące pracę w polu sztuki z aktywizmem oraz artywizmem na rzecz budowania społecznej świadomości specyfiki pracy opiekuńczej. Anna Wańtuch – artystka, która miała przedstawić podczas Kongresu postulaty artystów rodziców, nie została dopuszczona do udziału w panelu, ponieważ mieszka za granicą. Przy wsparciu Plenum przygotowała więc otwarty list podpisany przez 158 osób.

W liście przedstawiono postulaty, m.in. stworzenie programów wspierających osoby sprawujące opiekę albo rewizję już istniejących programów oraz uwzględnienie ich w działaniach dotyczących edukacji i budowania publiczności tańca. Wykluczenie tej perspektywy podczas Kongresu było tym bardziej paradoksalne, że w programie uwzględniono dyskusję wokół rekrutacji do szkół baletowych i tego, jakie działania pozwoliłyby rozwijać w Polsce profesjonalną edukację w zakresie tańca.

Autorki listu, artystki i osoby sprawujące opiekę rodzicielską deklarowały, że posiadają kompetencje, by wspierać procesy rozwijania edukacji tanecznej w sposób eliminujący praktyki oparte na rywalizacji oraz przemocy. Z kolei Małgorzata Chmurzyńska w swoim wystąpieniu przedstawiła badania dotyczące przemocy w systemie szkolnictwa tanecznego oraz analizę skutków folwarcznego modelu zarządzania w instytucjach kultury. Wynika z nich, że absolwenci i absolwentki szkół artystycznych mają niewielkie szanse na ukończenie szkoły, nie doświadczywszy przemocy albo nie będąc jej świadkiem. Nawyki zaszczepione podczas edukacji (np. organizacja kształcenia wokół figury mistrza, którego władzy nie można kwestionować, czy etos bezwzględnej wytrzymałości połączonej z imperatywem współzawodnictwa) są później reprodukowane w środowiskach pracy – zwłaszcza w instytucjach zarządzanych w modelu autorytatywnym.

Przestrzenie wspólne

Kongres pokazał, że przestrzenie wspólne wytwarzają się nie tylko wokół problemów takich jak przemoc, lecz także wokół projektów nastawionych na tworzenie rozwiązań, których brak jest wyraźnie odczuwalny, a których wdrażanie sprawdziło się za granicą. To na przykład ustawa o statusie artysty zawodowego, która miałaby zagwarantować dostęp do świadczeń socjalnych oraz rozwiązań podatkowych adekwatnych do specyfiki pracy artystycznej. Artur Szklener wraz z Ewą Wycichowską podczas kongresu zwrócili uwagę na konieczność środowiskowego lobbowania ustawy, która wydaje się zajmować zbyt mało uwagi artystek i artystów tańca.

O produkcji i prezentowaniu tańca nie da się myśleć w oderwaniu od budowania jego społecznej świadomości oraz strategii promocji. Natalia Gorzelańczyk zwracała uwagę, że w systemie grantowym, wobec konieczności urealnienia budżetu projektu, najczęściej odejmuje się fundusze na promocję. Skutkuje to promowaniem tańca przy pomocy mediów o ograniczonym zasięgu (na przykład platform społecznościowych) w czasie zbyt krótkim do zbudowania znacznego zainteresowania wydarzeniem i w sposób obciążający osoby pełniące inne obowiązki (często są to producentki, a także artystki). Taki postulat wsparła Katarzyna Słoboda, zwracając uwagę, że praca na rzecz budowania widowni jest wykonywana nie tylko przez osoby zajmujące się promocją, ale też kuratorki, edukatorki, redaktorki, tłumaczki, badaczki i managerki.

Rozmowa trwa

Wiele tematów i postulatów podjętych podczas kongresu powracało w zainicjowanym przez Komunę Warszawa cyklu dyskusji poświęconym ekosystemowi sztuk performatywnych. Już podczas pierwszej z nich („Po co tyle teatrów w Warszawie albo porozmawiajmy o ekosystemie sztuk performatywnych”) środowisko tańca, reprezentowane przez Joannę Szymajdę, przekonywało do utworzenia w Warszawie instytucji przeznaczonej wyłącznie dla tańca. Jej argumenty, jak i prezentowane rozwiązania, to wynik wieloletnich konsultacji z lokalnymi władzami oraz rozpoznawania zagranicznych rozwiązań, które sprawdziłyby się w Polsce.

Kolejnym krokiem była publikacja projektu Szymajdy oraz jej współpracowników i współpracowniczek w miesięczniku „Dialog”. Dynamika tych debat pokazuje, że myślenie o teatrze oraz sztukach performatywnych jako ekosystemie wiąże się z antagonizmami, które trudno wyeliminować. Dotyczą one podziału środków finansowych i podtrzymywania przez jednostki organizacyjne, instytucje kultury oraz uczelnie warunków reprodukcji systemu, który premiuje teatr jako dominujący model myślenia o sztuce scenicznej. Utworzenie w Warszawie instytucji dla tańca (w pełni uzasadnione) wiąże się więc z koniecznością znalezienia środków, które zostaną przeznaczone na wsparcie dziedziny dotychczas zaniedbywanej i marginalizowanej, zamiast dofinansowywania miejsc o wieloletniej tradycji, które wraz z rosnącym prestiżem chcą się rozwijać (a nie w ogóle zaistnieć) infrastrukturalnie. Wiąże się to również ze stworzeniem przestrzeni (infrastrukturalnej i programowej), w której priorytetem nie będzie zapewnienie miejsc pracy absolwentom wyższych uczelni kształcących osoby studiujące do pracy w teatrze dramatycznym. Takich instytucji są już setki.

***

Z dyskusji, jakie od początku roku prowadzi środowisko tańca, wynika, że odpowiedzialność za ekosystem nigdy nie jest jednostkowa, choć nie wszyscy mają na niego taki sam wpływ. Zmiana sytuacji sztuki tańca w Polsce wymaga zaangażowania nie tylko osób tańczących, produkujących, kuratorujących, piszących i edukujących w tej dziedzinie, ale również wsparcia ze strony Ministerstwa Kultury oraz politycznych środowisk, które chcą budować alternatywę. Pomoc powinna nadejść również od samorządów i miejskich wydziałów kultury. Każda spośród tych jednostek organizacyjnych, tak samo jak instytucje, organizacje pozarządowe i osoby pracujące w sektorze kultury, tworzy przecież ekosystem tańca.

Dziękuję Katarzynie Słobodzie za rozmowy, które wpłynęły na kształt tego tekstu.