Estetyka jako nowa etyka.
O projektowaniu zrównoważonym

Agata Nowotny

W kulturze masowej produkcji i konsumpcji, nazywanej czasem kulturą przesytu, redukować trzeba niemal wszystko. Recykling i oszczędzanie to nie tylko poszczególne działania, ale całościowy pomysł na życie

Jeszcze 4 minuty czytania

Zielony dizajn to nie tylko gadżety zrobione z ekologicznych materiałów, to przede wszystkim projektowanie systemowych rozwiązań mających na celu zmianę nieekoloogiczych zachowań konsumentów, turystów, mieszkańców miast. Naprawdę zielony dizajn to projektowanie zrównoważone i krytyczne zarazem – wpisujące się w wymogi ekologicznego życia, ale i krytycznie odnoszące się do otaczającego świata. To już nie fanaberia estetyczna i nie tylko element etycznego życia, ale coraz częściej – racjonalna potrzeba codzienności. Obejmować może wszystko – od wytwarzania cukru, który może być produkowany fair trade, sprzedawany na wagę luzem (tak, by nie marnować jednorazowych torebek), przez biodegradowalne torebki na liście z ogrodu czy psie kupy, po oszczędne w emisji spalin silniki samochodów hybrydowych, baterie słoneczne instalowane nie tylko na dachach domów, ale i w namiotach i torbach podróżnych czy ekologiczne konglomeraty zastępujące kamień. Green is the new black – zielony, ekologiczny, zrównoważony dizajn jest coraz bardziej popularny.

Do wylansowania mody na zrównoważony rozwój (sustainability) i ekologiczne projektowanie przyczynił się niewątpliwie kryzys. Wszystko, co budujemy powinno być oszczędne, produkty ekologiczne, a jedzenie organiczne – kupowane od lokalnych producentów. Kupować powinniśmy świadomie a konsumować odpowiedzialnie. Wszystko razem składa się na nowy, zrównoważony model życia nazywany frugal life.

Jego podstawą jest przede wszystkim dokonywanie wyborów. W ich podejmowaniu pomaga oparcie się na rzetelnych informacjach. Skąd mamy wiedzieć czy produkty, które wybieramy, są wytwarzane lokalnie, fair trade, i jakie zostawiają ślady w biosystemie? Takie informacje znajdziemy w internecie, ale nie zawsze mamy do nich dostęp, będąc na zakupach. Zdobycie rzetelnej informacji na temat kupowanych produktów jest podstawą świadomej, zrównoważonej konsumpcji. Wychodząc z tego rozpoznania, brytyjska firma Design Stream zaprojektowała szpiegowską kartę kredytową (Emissary Credit Card). Płacąc nią, klient widzi na monitorze terminala dokładne informacje o produkcie. Badacze rynku, analizując wzrosty i spadki sprzedaży, wyciągają ciekawe wnioski, które potwierdzają, że w okresie recesji nie tyle spadła sprzedaż, ile zmieniły się wzory konsumpcji i modele życia. Niektóre zachowania sprzyjają zrównoważonemu rozwojowi. Pytanie, na ile okażą się trwałe, pozostaje otwarte. Dane sprzedażowe jasno pokazują, że nowe alternatywne trendy nie są jedynie wymysłem grupy ideowców. Wśród produktów robiących karierę na rynku w czasie kryzysu znajdziemy słoiki do przetworów (Jarden), sprzęt i akcesoria do gotowania (Presto) oraz pojemniki do przechowywania żywności (Tupperware), wypunktowuje socjolożka i badaczka rynku Barbara Frątczak-Rudnicka (4P Research Mix).

Konsumenci chętniej gotują od podstaw dla całej rodziny, zamiast kupować drogie półprodukty czy jeść poza domem, chętniej naprawiają zepsute sprzęty, zamiast kupować nowe, częściej współpracują i pomagają sobie na wzajem. Projektanci muszą z jednej strony wychodzić naprzeciw oczekiwaniom nowych konsumentów (nazywanych przez niektórych postkonsumentami), z drugiej – pracować na rzecz zmiany nieekologicznych zachowań. Nowym zadaniem projektantów jest wpisanie się w działania na rzecz zrównoważonego rozwoju. Jak oni to robią?

Wszystkie działania na re-
Reaktywują, restaurują, reanimują, redystrybuują, pomagają redukować i umożliwiają recykling oraz redizajnują. Od renowacji mebli po loterię recyklingową (w której bierze się udział, wysyłając zgniecioną butelkę lub karton po napoju) – myślenie projektowe zmienia wiele aspektów naszego życia codziennego i przestaje być luksusem dla wybranych.

Warszawski Festiwal Świadomej Konsumpcji

O zrównoważonej konsumpcji można będzie dowiedzieć się więcej już całkiem niedługo, na festiwalu organizowanym przez grupę eFTe z okazji Światowego Dnia Sprawiedliwego Handlu. Jego czwarta edycja odbędzie się w dniach 7 –9 maja br. i skupi się na alternatywnych modelach konsumpcyjnych. „Zrób to sam. Napraw. Wymień” – głoszą hasła zapraszające na festiwal. A przede wszystkim – zastanów się nad tym, co i gdzie kupujesz.

W kulturze masowej produkcji i konsumpcji, nazywanej czasem kulturą przesytu, redukować trzeba niemal wszystko. Mamy rozrzutny tryb życia i przyzwyczajenia – marnujemy światło, wodę, elektryczność, papier i plastik, używając jednorazowych torebek kilka razy tygodniowo, marnujemy też dużo jedzenia, a nawet – o czym mało kto z nas myśli na co dzień – wirtualną przestrzeń internetu. Kto z nas zastanowił się, ile miejsca zajmuje kolejne konto na serwisie społecznościowym, blog albo strona www i czy zakładając je, nie marnujemy cennego miejsca w wirtualnej przestrzeni?

Teoria zabawy (fun theory)
Do zmiany złych przyzwyczajeń na proekologiczne zachęcają nas często poważne kampanie reklamowe – informują o skutkach dobrych działań i przestrzegają przed zagrożeniami niesionymi przez ich zaniechanie. Najczęściej są one mało zabawne, a przez to trudniej przyswajalne. W ciężkich czasach kryzysu tym bardziej należy starać się wnosić w życie trochę radości. Według teorii zabawy (fun theory) działa inicjatywa Volkswagena, wychodząc z założenia, że skuteczna nauka odbywa się przez zabawę. Dlatego, aby zachęcić ludzi do korzystania z tradycyjnych schodów zamiast ruchomych w przejściu podziemnym, zaprojektowano specjalną instalację. Każdy stopień to klawisz wydający inny dźwięk – wchodzenie po schodach staje się czystą zabawą. Skuteczność akcji była bardzo duża.

Biały Miś, proj. N. Mleczak

Podobne trendy można zauważyć w innych dziedzinach życia. Wiele produktów wymagających zmiany wizerunku stało się bardziej przyjaznych i wesołych. Recesja doprowadziła też – paradoksalnie – do powstania nowych produktów, które niosą ze sobą optymistyczny przekaz. Zamiast napojów pobudzających w USA obecnie chętniej kupuje się te relaksacyjne. Czarne puszki zastępują napoje pakowane w fioletowe pojemniki. Niezwykle popularne są zwykłe cukierki sprzedawane w formie wiązanki kolorowych kwiatów. Stare logo Walmartu zastąpiono nowym – weselszym i słonecznym. Wiele sklepów wprowadza własne marki – często ekologiczne. W Tesco w Wielkiej Brytanii można znaleźć organiczną fasolkę szparagową. Kryzys i konieczność zmiany wizerunku firm oraz produktów dobrze wpłynęła na estetykę i wygląd opakowań – są one minimalistyczne, czytelne i kreatywne.

Mniej znaczy mniej
Podstawą zrównoważonego modelu życia jest oszczędność prowadząca do zmniejszenia zakupów nowych rzeczy albo do recyklingu starych. Do redukcji zużywania jednorazowych plastikowych torebek zachęcają niektóre sklepy, wprowadzając opłaty. Sama jestem gorącą zwolenniczką tego rozwiązania i jeśli zdarzy mi się zapomnieć torebki na zakupy (mam dwie – jedna z biodegradowalnego materiału, druga płócienna), to albo staram się zakupy upchnąć po kieszeniach, albo płacę za plastikową siatkę, czując jakbym odkupywała grzech zaniechania i rozrzutności. Po co mi ta kolejna siatka?

fot. A. NowotnyOczywiście jest wiele domowych sposobów na wtórne jej zużycie – czyli domowy recykling. Można wyrzucić w niej śmieci albo przechowywać jedzenie, ostatecznie można też odłożyć do kosza na plastikowe odpadki. W domowej segregacji śmieci pomagają projektanci. Specjalnie przystosowany do tego kosz (sic!) RATIONELL można kupić w IKEI. Bardziej niż ten projekt globalnego producenta, podoba mi się nagrodzony w konkursie Instytutu Pratt kosz URBANO. Plastikowy kosz zaprojektowany jest tak, żeby łatwo można było wykorzystać uchwyty plastikowych toreb. Pod postem zamieszczonym na blogu apartmenttherapy.com informującym o projekcie rozgorzała żywa dyskusja świadcząca o dużym zaangażowaniu odbiorców. Niektórzy celnie zwracają uwagę, że kosz jest zupełnie nieprzydatny na przykład w San Francisco, gdzie zakazano używania tego typu plastikowych toreb. Bywa, że powodzenie pewnych projektów i ich trafność jest zdeterminowane lokalnie.

Plastik można recyklingować też na większą, niż domowa, skalę. W ramach programu Money From Garbage (Pieniądze ze śmieci) na Filipinach zatrudnia się kobiety do produkcji specjalnie plecionych toreb. Zużywa się do tego drobne paski kartonów po sokach. Tą techniką można wyplatać różnej wielkości torby – od sakwy na rower po elegancką małą kopertówkę. (Podobną techniką zresztą wyplecione są kosze na śmieci japońskiej firmy MUJI,  znanej ze skrajnie minimalistycznej, wręcz ascetycznej, estetyki, tyle że w tym przypadku paski wycięte są ze starych gazet).

Fotel DDR lata 60te, fot. MiejsceEkologiczny projekt nie zawsze musi wychodzić z potrzeb ekologicznych, czasami są one natury czysto funkcjonalnej. Dwóch szwajcarskich projektantów – bracia Freitag, którzy poruszają się po mieście rowerem – zastanawiało się, jakiego rodzaju torba będzie nadawała się na przewożenie projektów tak, żeby nie zmokły. Mijane codziennie na ulicach ciężarówki zainspirowały ich do wykorzystania solidnego materiału, z jakiego robi się plandeki. Zaprojektowali więc torby w specjalnym kształcie – by nadawały się do przewieszenia przez ramię podczas jazdy rowerem i pomieściły duże formaty. W 1993 roku założyli słynną już dzisiaj na całym świecie firmę nazwaną od swojego nazwiska (www.freitag.ch). Torby produkowane przez Freitag są nie tylko nie do zdarcia (materiał z plandeki, mocne szwy, pasy robione z pasów samochodowych), ale i świetnie wyglądają – niemal każdy model jest niepowtarzalny. Na swoim egzemplarzu można się doszukiwać, jaką częścią napisu reklamującego producenta betonu czy paneli podłogowych kiedyś był. W 2006 roku firma wybudowała swoją siedzibę w Zurychu. Wierni idei recyklingu projektanci zbudowali wieżowiec złożony z kontenerów.

Od recyklingu do reperacji
Recykling jest nie tylko pożyteczny, może być także ładny. Może mieć też różną skalę – budynek Freitag z jednej strony, z drugiej – małe notesy robione przez studentkę ASP – oba wykorzystują wtórnie materiały z odzysku. Brudnopisy nie tylko służą do zapisków, ale same są utrzymane w ekologicznej „brudnej” estetyce. Ich okładki są z kartonu, grzbiet klejony materiałową taśmą, w środku –  kartki w kratkę, linie, puste, czasem pożółkłe, przekładki to fragmenty starych czasopism – tu fragment pończoszki reklamowanej w „Świecie Mody” w 1965 roku, tam stary wykres nowoczesnych jak na lata siedemdziesiąte badań biologów. Kasia Marzec, która je produkuje, nie tylko zużywa makulaturę, której od lat nikomu nie chciało się wynieść z domu, ale też tworzy wartość dodaną, za którą z przyjemnością płaci się kilka złotych.

Proj. Polisz DizajnIdea wykorzystania starych materiałów nie jest nowa, ale sposoby ich użycia często kreatywne. Niezależnie czy projektantem jest młoda artystka, czy wielka korporacja, jak na przykład Emeco – producent krzeseł, który w tym roku w Mediolanie przedstawił nowy projekt – Navy chair. Jest to krzesło zrobione z butelek po coca-coli. Wytrzymałe jak aluminium, ale cieplejsze i przyjemniejsze w dotyku niż sam metal. Do produkcji jednego mebla potrzeba 111 butelek PET. (Producent przewiduje, że rocznie uda się w ten sposób przetworzyć ok. 3 milionów butelek).

Na tegorocznym Triennale w Mediolanie można było poznać więcej projektów tego typu. Holenderskie studio Droog Design zaprezentowało 5135 elementów uchowanych od zniszczenia i zaaranżowanych w nowy twórczy sposób przez kilkunastu projektantów. Całość nazwano Saved by Droog (uratowane przez Droog). Projektanci wyszli z założenia, że nie można dopuścić do marnowania mebli i innych odpadów, wyrzucanych codziennie przez likwidowane z powodu kryzysu firmy. Postanowili je wtórnie wykorzystać i przetworzyć.

Podobna idea przyświeca organizatorkom warszawskich Przetworów. Realizowane od czterech lat dwudniowe targi przetworzonych rzeczy są w stolicy coraz bardziej popularne. Poprzedza je zbiórka materiałów – nadaje się wszystko: od spinaczy czy strzępów materiałów po plastikowe rurki czy zepsute pralki. Grupa projektantów i artystów pracuje nad tym jak je wtórnie wykorzystać. Powstają stołki, lampy, torby, biżuteria i ubrania.

Jakby na przekór modzie na recykling Holendrzy z grupy Platform 21 krzyczeli niedawno „Przestań recyklingować – zacznij reperować”. Jest to hasło jednego z projektów krytycznego kolektywu projektantów, którzy tym razem nawoływali do zwrócenia uwagi zarówno projektantów, jak i zwykłych użytkowników na problem częstego wyrzucania rzeczy. Żeby zapobiegać bezsensownemu marnowaniu nawoływali od twórczego naprawiania. Jeśli coś nie działa – można udoskonalić, jak się nie podoba – przerobić. Nie trzeba wyrzucać.

Brudnopis, proj. K. Marzec

Przerabiać można samemu na własne potrzeby albo oddać rzecz w ręce specjalisty. Właśnie takim przerabianiem starych mebli zajmuje się Agata Hasiak z Refre. Przerabia stare zakurzone fotele, odświeżając ich wygląd kolorowymi, nowoczesnymi tkaninami. Podobny pomysł przyświeca krakowskiemu Miejscu (Bartek Kieżun i Przemek Krupski). To już nie tylko pracownia czy galeria, gdzie można kupić odnowione w nowoczesny sposób dizajnerskie meble z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, ale propozycja lajfstajlowa. Na ulicy Zegadłowicza mieści się galeria, gdzie można oglądać sprzedawane tam meble. W dwóch innych miejscach Krakowa – modnym Kazimierzu i Podgórzu – dwa lokale, gdzie można posiedzieć w fajnej atmosferze, poczytać odpowiednio wyselekcjonowane magazyny, napić się yerba mate czy zjeść kanapkę przyrządzaną często przez właścicieli samodzielnie.

Wielorazowość zamiast jednorazowości
Jak widać recykling i oszczędzanie to nie tylko poszczególne działania, ale całościowy pomysł na życie. Wpisuje się w niego jeszcze inny sposób zapobiegania marnotrawieniu materiałów, jakim jest wielokrotne ich używanie. Zamiast przerabiać stare torby na inne rzeczy, najlepiej starać się ograniczać ich zużycie w ogóle. Wystarczy zastąpić wykorzystanie jednorazowe tym wielokrotnym. Na pomysł sklepu propagującego takie zachowania wpadła w 2006 roku Catherine Conway. W londyńskim sklepie Unpackaged można kupić organiczną żywność: warzywa, suszone owoce, zioła i kasze, ale także ekologiczne detergenty i kosmetyki. W sklepie panuje miła atmosfera, wszystko jest wygodnie wyeksponowane i widoczne nawet z ulicy. Jeśli chce się tam robić zakupy, trzeba spełnić jeden warunek – mieć własne pojemniki na towary (można też kupić je w sklepie). Wszystko sprzedawane jest na wagę, co pozwala kupić dokładnie taką ilość towaru, jaka jest potrzebna.

Mamy ogromny problem z marnowaniem jedzenia. W wielu domach i restauracjach wyrzuca się tony żywności. Korzystają z tego często osoby, których nie stać na jedzenie. Przybywa ludzi, którzy przeszukują śmietniki pod kątem jedzenia z pobudek politycznych, a nie finansowych. Freeganizm jest antyglobalistycznym stylem życia, którego korzenie sięgają jeszcze do rewolty lat sześćdziesiątych.

Mniej radykalnym sposobem zapobiegania marnotrawieniu jedzenia jest dyscyplina i planowanie zakupów. Oszczędniej kupuje się z listą zakupów, a posiłki planuje z tygodniowym wyprzedzeniem. Pomagają w tym specjalnie  projektowane aplikacje na iPhone’a czy listy zakupów robione w telefonach komórkowych.

Zrób to sam
W 2009 roku w Wielkiej Brytanii po raz pierwszy sprzedaż nasion warzywnych przerosła sprzedaż nasion kwiatowych. W centrum Nowego Jorku, na miejskim placu Union Square 26 kwietnia 2009 stanęły grządki warzywne z blachy falistej, a w nich zielona i czerwona sałata. W Warszawie w zeszłym roku w maju podczas dekonsumpcji eFTe zapraszała na warsztaty miejskiego ogrodnictwa. A za wszystkim tym stoi przekaz – zrób to sam (ang. DIY – do it yourslef). O tym jak daleko sięga trend DIY niech świadczy to, że w nowojorskiej księgarni w dziale erotycznym można znaleźć książkę „DIY sex toys”, w której wiele jest zilustrowanych jasnymi rysunkami porad dotyczących tego, jak wykorzystać to, co ma się w domu, do sporządzenia zabawek erotycznych i uniknąć płacenia za te drogie gadżety w specjalistycznych sklepach.

DIY wymaga trochę wolnego czasu, ale jest tańsze niż kupowanie. Pozwala rozwijać kreatywność i daje możliwość samodzielnego decydowania o ostatecznym kształcie wykonywanej rzeczy. Ideę DIY doskonale oddaje produkt „Makedo” (od ang.: make, do) australijskiego producenta. Kolorowe elementy w różnych kształtach mogą pełnić funkcję łączników do czegokolwiek i wszystkiego. Sprzedawane są w różnych zestawach. Dzięki nim można zrobić coś z niczego.

Trend DIY się rozwija – kiedyś mieliśmy zacne rady Adama Słodowego, dzisiaj na Amazonie dostępnych jest ponad 5000 pozycji z DIY w tytule.

Wspomniani już Holendrzy z Platform 21 także i do tego trendu odnoszą się krytycznie, zmieniając go na Repair It Yourself. W sierpniu zeszłego roku zorganizowali warsztat pod tym hasłem, na który każdy mógł przynieść coś, co wymagało naprawy. Specjaliści różnych technik chętnie uczyli i pomagali naprawiać zepsute sprzęty i przedmioty.

Dzisiaj na stronie Platform 21 czytamy, że zakończyli działalność, bo ze względu na kryzys nie mieli źródeł finansowania. Pociesza ich optymistyczne twierdzenie, że czekają na wznowienie działalności w przyszłości. Być może recesja wspiera i umacnia zrównoważone modele życia, ale osłabia jej propagatorów i twórców.