Na pokaz
(Faire parade)

Rozmowa z Annette Messager

Kobiety często przyjmują różne role, bo tego się od nich oczekuje. Mężczyźni też odgrywają pewne role i myślę, że każdy to robi. Wszyscy mamy wiele tożsamości

Jeszcze 3 minuty czytania

ROMUALD DEMIDENKO: Czytałem, że twój ojciec był architektem, a jednocześnie pierwszą osobą, która zachęciła cię do malowania. Pamiętasz to?
ANNETTE MESSAGER:
Oczywiście. Pamiętam też, jak pokazywał mi podczas naszych częstych spacerów dużo ciekawych miejsc. Sam był także z zamiłowania malarzem – trochę jak Le Corbusier. Mieszkaliśmy w małej miejscowości, bardzo zniszczonej przez Niemców podczas wojny. Miejsce, w którym się wychowałam, było dość charakterystyczne. Powietrze było świetne, przyjeżdżało tam do sanatorium dużo ludzi cierpiących na różne dolegliwości. Ludzie, którzy cierpią, nigdy nie mówią o tym, co ich boli, ale raczej starają się być szczęśliwi. Znają cenę życia, wiedzą, że mogą umrzeć. Być może niektóre wydarzenia, o których się dowiedziałam w tym wczesnym okresie, jakoś na mnie wpłynęły. Oczywiście w szpitalach utylizuje się części ciała, w pewnym sensie mogło to wpłynąć na moje prace.

Annette Messager, Doomestic, 2000,
Musée d'Art moderne de la Ville de Paris
Fot. Annette Messager
Uczęszczałaś do École Nationale Supérieure des Arts Décoratifs w Paryżu...
Nie byłam zbyt dobrą studentką. Zamiast chodzić na zajęcia, oglądałam filmy. Na ulicy obok szkoły znajdowała się kinoteka, w której mogłam oglądać wspaniałe filmy Warhola i innych wybitnych artystów. Zawsze byłam w tym kinie. (śmiech)

I to również wpłynęło na późniejsze prace?
Jestem pewna, że tak. Podoba mi się, że film jest historią – ruchomym obrazem, nieskończonym, w przeciwieństwie do malarstwa. Jak w książce jest w nim fabuła – rozpoczęcie, rozwinięcie i zakończenie. Mi też chodzi o takie procesualne podejście do tematu, a nie pokazanie wszystkiego naraz, za pomocą jednego obiektu, jak w malarstwie. To właśnie jest powodem, dla którego pracuję nad seriami prac.

Anette Messager

Urodziła się w 1943 roku w Berck-sur-Mer, we Francji. Mieszka i pracuje w Malakoff, niedaleko Paryża. Studiowała w École Nationale Supérieure des Arts Décoratifs w Paryżu. Otrzymała grand prix w konkursie Kodak Photography International w 1964 roku. Brała udział w licznych wystawach indywidualnych, m.in. w Los Angeles County Museum of Art (1995), Museum of Modern Art w Nowym Jorku (1995), Museo de Arte Moderno w Buenos Aires (1999), Musée d'Art Moderne de la Ville de Paris (2004). Brała udział również w Biennale de Paris (1977), Documenta VI w Kassel (1977) i XI (2002), Biennale of Sydney (1979, 1984, oraz 1990), Biennale di Venezia (1980, 2003, 2005), oraz Biennale d'Art Contemporain de Lyon (2000). W 2005 roku jako pierwsza kobieta w historii Francji reprezentowała swój kraj na Biennale w Wenecji. Za instalację „Casino”, pokazaną w narodowym pawilonie, otrzymała prestiżową nagrodę Złotego Lwa.

Od lat 70. zaczął się proces odgrywania różnych ról. Czy możesz powiedzieć jak doszło do rozdzielenia Twojej aktywności na sztukę i kolekcjonowanie?
Na początku niektórzy znajomi mówili mi, że nie osiągnę sukcesu jako artystka, bo rozdrabniam się na różne czynności – haft, pracę nad obiektami, rysunek, fotografię, zamiast stworzyć kompleksową pracę. To był czas, kiedy wystawiano bardzo dobrych konceptualistów i minimal art, a ja byłam dokładnie po przeciwnej stronie. Zdecydowałam, że mimo to będę kontynuować ten sposób pracy. Pamiętam, jak któregoś wieczora podjęłam decyzję o oddzieleniu różnych wykonywanych czynności i zaczęłam odgrywać pewne role, które sama sobie przypisywałam – Annette Messager – artystka, Annette Messager – kolekcjonerka, kobieta praktyczna itd. Myślę, że szczególnie kobiety przyjmują takie różne role, ponieważ tego się od nich oczekuje. Chodzi także o cechy charakteru, nawet chwilowe nastroje. Mężczyźni też odgrywają pewne role. Myślę, że każdy to robi – wszyscy mamy różne tożsamości.

Czy był to rodzaj gry z widzem?
Robiłam to przede wszystkim dla siebie. To ciekawe, bo widzowie, oglądając moje wystawy, myśleli, że to dwie różne artystki.

Annette Messager
Zagroda z poduszkami (L'enclos des traversins)
2005, własność artystki
Jakich reakcji oczekujesz od widza?
Lubię prowokować myśli i wrażenia u odbiorcy, chciałabym pomóc mu poczuć coś niezwykłego. Pozwalam na indywidualny odbiór, nie daję prostych odpowiedzi.

Pomówmy chwilę o Biennale w Wenecji. W 2005 roku reprezentowałaś Francję – jako pierwsza kobieta w historii tego kraju. Za instalację „Casino” pokazaną w narodowym pawilonie otrzymałaś prestiżową nagrodę Złotego Lwa.
Tak, to było rzeczywiście niezwykłe reprezentować swój kraj na tak ważnej wystawie. Duże wyróżnienie, ale też wyzwanie. Wolałabym, żeby wystawy kobiet-artystek były raczej standardem w tak ważnych wydarzeniach artystycznych. Dwa lata później udało się to jeszcze Sophie Calle.

Kiedy zaczynała się rozwijać Twoja kariera pod koniec lat 60., świat sztuki był właściwie zdominowany przez mężczyzn. Czy dużo się od tego czasu zmieniło?
Sądzę, że tak. Na początku mojej twórczości chwalono mnie za to, że zrobiłam coś zdecydowanego i silnego. Dziś mogę częściej usłyszeć, że coś jest wesołe i przyjemne. Z drugiej strony w akademiach jest ciągle więcej dziewcząt, podobnie w muzeach, a profesorami i dyrektorami instytucji zostają najczęściej mężczyźni.

Annette Messager, Historia sukienek
(Histoire des robes)
; 1990, własność artystki
W 1978 roku odbyła się wystawa „Serials” w warszawskiej Galerii Foksal, na której zaprezentowałaś swoje prace wspólnie z Christianem Boltanskim. Często razem pracowaliście?
Niezupełnie, zrobiliśmy najwyżej dwie wspólne wystawy. Co więcej, nigdy nie odwiedzałam jego studia, ani on mojego, nie pozwalałam mu nawet czytać moich książek. Rozmawialiśmy oczywiście często o sztuce, ale nigdy o naszych konkretnych projektach. Staraliśmy się raczej wyznaczyć jasno te granice.

Wolisz pracę nad wystawami czy w studio?
Mogłabym powiedzieć, że lubię zarówno Annette pracującą w studio, jak i Annette w galerii. Myślę, że to dobrze, że mam możliwość pracy w studio, gdzie nikt mi nie przeszkadza, ale też przygotowując wystawę spotykam różnych ludzi. W swojej pracowni jestem wolna i mogę palić. Z drugiej strony czasem praca to raczej ten ważny proces niematerialny – obmyślanie koncepcji, najbardziej inspirujące momenty przychodzą tuż przed snem lub po przebudzeniu. Robię dużo wystaw, ale najczęściej po zakończonej pracy wracam do domu. Najtrudniejsze wydają mi się wystawy w Paryżu, gdzie muszę często wracać i wchodzić w bezpośredni kontakt – ludzie mnie rozpoznają.

Annette Messager, Przyjemność - nieprzyjemność
(Plaisir - deplaisir)
1997, Widok instalacji z 47.
Biennale w Wenecji w 1997 r.,
Kolekcja CAPC Musée d'Art Contemporain,
Bordeaux, Fot. Fréderic Delpec
W wielu pracach pojawiają się tkaniny.
Odzież i inne rzeczy codziennego użytku są wykonane z materiału. Mogą być ciężkie lub lekkie, można je dowolnie ciąć i układać w ciekawe formy. Przykładem mogą być poduszki, które zwykle przyjemne w dotyku, w nieodpowiednim świetle i inaczej ugniecione mogą przywołać nieprzyjemne skojarzenia. To może być zabawne i jednocześnie dramatyczne. Tkanina może spełniać wiele funkcji – chronić, osłaniać, ale też być pułapką, a nawet więzić. We francuskim słowo voil może mieć wyjątkowo dwa rodzaje – męski i żeński, co dodatkowo pogłębia ten kontrast.

Jak postrzegasz swoje wczesne prace?
Pamiętam swoją pierwszą wystawę indywidualną w 1973 roku w Grenoble. Były tam prace pochodzące z różnych lat. Praca nad tą wystawą była czymś naprawdę okropnym. Zawsze żyłam w teraźniejszości i patrzenie na przeszłość przyprawiało mnie o ból brzucha, dosłownie. Potem poczułam dużą ulgę, a nawet dostrzegłam w teraźniejszości kontynuację wcześniejszych prac. To było dla mnie ważne, bo do tamtego momentu wydawało mi się, że chcę być zawsze młodą artystką i nie mieć żadnych wystaw podsumowujących. Dlatego ciągle zestawiam swoje prace w różnych kombinacjach, a czasem nawet coś w nich zmieniam. Tak jest również w przypadku pracy „Wietrzyk” (Sous-vent), w której zmieniłam kilka elementów.

Annette Messager, Wietrzyk (Sous-vent) (detal),
2004 , własność artystki, fot. Ludmiła Zinczenko
Czym będzie się różniła wystawa otwierana właśnie w Zachęcie od innych?
Trudno jest mi mówić o tym teraz, kiedy jeszcze trwają przygotowania. Dużo pracuję nad planami. Ważne jest dla mnie miejsce. Zwłaszcza, że nie uprawiam malarstwa, które mogłabym po prostu powiesić na ścianie. Przykład skomplikowanej instalacji, jak „Wietrzyk” (Sous-vent), zaprojektowanej z myślą o konkretnym miejscu dobrze ilustruje ten proces. Tu panuje określona atmosfera, trzeba dostosować światło, przestrzeń. Pracując dla Warszawy, jednocześnie planowałam wystawy w Meksyku (MARCO) i Moskwie (Muzeum Fotografii). Są tu różne obiekty pochodzące z różnych okresów twórczych, które tworzą swojego rodzaju instalację. Prace nie zostały zestawione chronologicznie, ale problemowo. Mam nadzieję, że widzowie to docenią.

Nad czym aktualnie pracujesz?
Pracuję właśnie nad bardzo dużą realizacją w nowym dla siebie materiale – aluminium. Na razie nie mogę dużo o tym powiedzieć, bo to ciągle eksperyment.

-------------------------------------------------------------------------------------

Romuald Demidenko
– ur. 1985, historyk sztuki. Aktualnie pracuje nad cyklem rozmów z artystami i projektantami pod roboczym tytułem Just Asking Questions (justaskingquestions.webs.com).

Annette Messager. Na pokaz (Faire parade)
11 września – 14 listopada 2010
Zachęta Narodowa Galeria Sztuki w Warszawie
kurator: Anna Tomczak
koncepcja wystawy: Zofia Machnicka, Anna Tomczak

Honorowy patronat nad wystawą objęli: François Barry Delongchamps, Ambasador Republiki Francji w Polsce oraz Bogdan Zdrojewski, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej.

Wystawa dofinansowana ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Wystawa zorganizowana przy wsparciu CULTURESFRANCE — Ministère des Affaires étrangères et européennes.

Rozmowa z Annette Messager była możliwa dzięki życzliwości Anny Tomczak.