Bunin, „O Czechowie”

Radosław Romaniuk

Poznali się w 1895 roku, od 1899 datuje się ich zażyłość, która trwała pięć ostatnich lat życia Czechowa. We wspomnieniach Bunina o spotkaniach po wielekroć powracają dwa motywy: słów i milczenia

Jeszcze 2 minuty czytania

Biograf Bunina Oleg Michajłow twierdzi, że pośród wybitnych rosyjskich twórców pisarz ten miał najtrudniejszą starość. Spędzona na wygnaniu, przebiegała pod znakiem choroby, ubóstwa, autodestrukcji. Choć pierwszego rosyjskiego laureata literackiej Nagrody Nobla (otrzymał ją w 1933 roku) można też widzieć inaczej: jako pisarza spełnionego – niemało osiągnął, przeżył pięć minut sławy i do końca zachował najwyższy poziom twórczości, niepodobnej do żadnej innej. Trudno nie myśleć o tej podwójności czytając ostatnią książkę, nad którą pracował: niedokończony tom „O Czechowie”, pisany do chwili śmierci w 1953 roku, opublikowany przez wdowę dwa lata później.

Iwan Bunin, „O Czechowie”. Przeł. Jerzy
Szokalski, Wydawnictwo Farbiarnia, Bydgoszcz,
358 stron, w księgarniach od listopada 2011
Ostatnie książki – choć autor nie może przewidzieć, która będzie ostatnia – w oczach czytelników zyskują osobliwą specyfikę. Często specyfika ta (nazwijmy ją tutaj „pojedynkiem z czasem”) poszukuje dla siebie adekwatnego tematu. Tak właśnie jest z książką Bunina o Czechowie. Pisarz podkreśla zdanie jednego z egzegetów twórczości autora „Wiśniowego sadu” o tym, że głównym jej bohaterem jawi się bezlitośnie mijający czas. „O Czechowie” to książka o czasie Bunina, jego bezsennych nocach (w ostatnim roku życia „prawie całkowicie utracił sen” – wspominała żona) poświęconych lekturom, notatkom, wspomnieniom własnego „gwiezdnego czasu”, wewnętrznym polemikom z literatami wspominającymi Czechowa i literaturoznawcami zajmującymi się czechowowską tematyką. W końcu i pisaniu, prawdziwej walce z czasem, próbie obrony.

Wśród wielu anegdot pomieszczonych w tej książce jest i taka: Ojciec Czechowa, kupiec, zamówił kiedyś pieczęć z ekscentryczną dewizą – „Samotnemu cały świat pustynią”. Pieczątkę tę odziedziczył jego syn, nosił ją przy sobie całe lata, pieczętował nią niektóre prywatne listy. Sentencja prawdopodobnie go bawiła, choć nie tak (kolejna anegdota) jak wyczytana w gazecie informacja, że samarski kupiec Babkin swój majątek przeznaczył w testamencie na pomnik Hegla.
Filozoficzny optymizm miał Czechow w pogardzie i w dziwnym pomyśle ojca widział niezręczną reakcję na lęki, które trapiły również jego samego. W środowisku literackim przyjmował pozycję człowieka z zewnątrz, pozbawiony większości wad, które sprawiają, że literaci szukają swojego towarzystwa. W sympatiach kierował się zmysłem czytelnika, który skłaniał jego uwagę ku pisarzom o całkowicie odmiennych osobowościach niż jego własna. Na szacunku dla talentu opierał się kult, jakim darzył Lwa Tołstoja, oraz serdeczność i sympatia wobec młodszego o jedenaście lat Bunina.

Poznali się w 1895 roku, od 1899 datuje się ich zażyłość, która trwała pięć ostatnich lat życia Antoniego Pawłowicza. We wspomnieniach Bunina o spotkaniach z Czechowem po wielekroć powracają dwa motywy: słów i milczenia. Jednym z ulubionych tematów ich rozmów było obmyślanie detali nienapisanych utworów i fantazjowanie o ludziach jako bohaterach literackich. Często owe rozrywki łączyły się z osobliwą formą teatru, nie stroniącego od satyry lub sztubackich czasem żartów. „Nikt nie umiał rozśmieszyć Antoniego Pawłowicza tak jak I. A. Bunin, gdy miał dobry humor” – zapisał jeden ze współczesnych. „Tam, gdzie znajdował się chory Czechow, panowały żarty, śmiech, a nawet figle” – notował Bunin.
Jedną z nielicznych wspólnych fotografii opisuje: „siedzimy u niego w gabinecie: on w fotelu, a ja na poręczy fotela; on ma twarz roześmianą, a ja złą, otępiałą – odstawiam pijanego”. („A to i prawda, że pijanego to ja naprawdę umiałem udawać” – dodaje melancholijnie w innym miejscu.) Nie mniej cenne wydają się Buninowi chwile spędzone wspólnie w milczeniu, na rozmyślaniach, lekturze gazet, przerywanej niekiedy uwagami na temat wyłowionej interesującej informacji, jak ta o kupcu Babkinie. Prawdopodobnie myśląc o tych właśnie chwilach, przyjaźń z Czechowem pisarz określi jako jedno z najlepszych wspomnień jego życia.

„Słowa górnolotne, fałszywe albo książkowe gwałtownie działały na niego” – stwierdzał. Gdy w jednej z restauracji rozpoznano Czechowa i jakiś miłośnik jego twórczości zaproponował, by wznieść toast na cześć wielkiego pisarza, autor „Mewy” wstał i pośpiesznie wyszedł. Sam Czechow pytał Bunina żartobliwie: co napisze pan o mnie w swoich wspomnieniach? Obaj zdawali sobie sprawę, jaką pułapką jest przyjmowany przez memuarystów „fałszywy ton”. Próby jego uniknięcia, poprzez maksymalną prostotę, szczerość, naturalność, są jedną z najznakomitszych stron książki „O Czechowie”. Unikając literackości, Bunin kreśli tylko jedną artystyczną scenę, kiedy wspomina okoliczności, w których dowiedział się o śmierci pisarza, scenę tak naturalną i czystą, że mogłaby zasłużyć na pochwałę mistrza.

Wspomniane szczególne okoliczności wydania tej książki sprawiają, że składa się ona z dwóch części. Pierwsza to siedem rozdziałów zredagowanych przez autora, druga to surowe notatki, częściowo wykorzystane w części pierwszej, wypisy z dzieł i korespondencji Czechowa, literatury przedmiotu, uwagi poczynione na marginesach książek. Pierwsza jest biograficzną opowieścią, rozszerzeniem wątków biograficznego szkicu z 1914 roku, zamieszczonego później w Buninowskich „Wspomnieniach”. Druga to opowieść o powstawaniu niedokończonej książki: zakreśla ścieżki, którymi jej autor nie zdążył pójść i takie, z których zrezygnował. Dzięki niej „O Czechowie” czyta się jak książkę o pracy.

Obaj pisarze mieli poczucie, że są świadkami zmierzchu własnej kultury (Czechow uważał Bunina za ostatniego pisarza szlachty rosyjskiej, środowiska Turgieniewa i Tołstoja). W podobnie pesymistyczny sposób widzieli ludzkie życie, łączyła ich pokrewna niezależność sądów. Jednak zdanie o ich wzajemnym podobieństwie rozbawiło kiedyś Czechowa. Stwierdził: „my z panem jesteśmy do siebie podobni, jak… chart do ogara”. Porównanie to stało się z czasem spełnieniem przeczuć obu o końcu ich epoki. Konkrety, które dla nich były oczywiste znikają, zastępują je inne. Bunin próbował w swojej niedokończonej książce ocalić i opisać jeden z konkretów własnego przemijającego świata. Odpowiedzieć na pytanie: chart i ogar – czy to nie to samo?


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.