MŁODA POLSKA CHOREOGRAFIA:  Konrad Szymański
Konrad Szymański / fot. Lola Silvestro

MŁODA POLSKA CHOREOGRAFIA:
Konrad Szymański

Marta Kula

Ostatnie działania Szymańskiego nie są formalnie domknięte, są wynikiem momentu, zbiegu okoliczności

Jeszcze 2 minuty czytania

Konrad Szymański, skoncentrowany na pracy w Łodzi, funkcjonuje obok głównego nurtu produkcyjno-spektaklowego. Jego priorytetowym narzędziem – a nie, co podkreśla, celem – jest improwizacja i to za jej pomocą buduje swoją linię komunikacji z widzem. Ponieważ nie zajmuje go przestrzeń teatralna, słowa „spektakl”, „przedstawienie” nie dotyczą jego aktywności. Nie interesuje go poetyka scenicznej narracji, budowanie świata osobnego, zawieszonego w relacjach czasowych. 

Jako twórca i tancerz bazuję na intuicji i pozwalam sobie na to. Chwytam się różnych narzędzi, różnych inspiracji dla zrozumienia swoich doświadczeń. Interesują mnie momenty stawiania ludzi bezpośrednio przed czynem dokonanym, przed czymś, co zjawia się w danej chwili. To ma być coś, co ich przerasta i prowokuje do aktywnego odbioru. Czekam na reakcję, kiedy uda się kogoś schwytać za jego teraźniejszość. Teatr dramatyczny bazuje na tematach z przeszłości i odtwarza je w relacji do teraźniejszości. Następuje przesunięcie czasowe na linii przeszłość-przyszłość. Dla mnie ważniejsza jest teraźniejszość. W ten sposób jestem poza światem odwoływania się do uznanych dzieł. 

Początki drogi artystycznej Szymańskiego związane są z tańcem towarzyskim. Dziesięcioletni trening tylko tej jednej techniki stał się ruchowym alfabetem oraz pierwszym, kluczowym i ciągle obecnym w jego ruchowej świadomości doświadczeniem. Baza skodyfikowanych ruchów, ustalonych pozycji i sztywnych reguł zweryfikowała się później podczas pierwszych warsztatowych poszukiwań spoza tej techniki. Wreszcie edukacja w Codarts Dance Academy w Rotterdamie oraz kontakt z Michaelem Schumacherem i Julyenem Hamiltonem skierowały Szymańskiego w zupełnie inne rejony. Poprzez taniec towarzyski, a następnie krótki epizod baletowy (w Operze Szczecińskiej), dotarł wreszcie do jednej z najbardziej otwartych form doświadczenia ruchowego – działań performatywnych. Anatomicznie związane z miejscem kreacji i trudne do uchwycenia efekty pracy, ulotność i zdarzeniowość stały się jego znakiem rozpoznawczym. Spośród twórców i tancerzy młodego pokolenia w Polsce Szymański jest jednym z niewielu – między innymi obok pracującej z improwizacją w nieco odmienny sposób Marysi Stokłosy – który wybrał dla siebie ten model twórczy. 

„Solo 0.6”, 2007 / fot. Jakub Wittchen

W pierwszych realizacjach – „Solo 0.6” oraz „Inevolutionary” – Szymański wpisał się w nurt, który Witold Mrozek określił mianem „pokolenia solo”. Były to formy otwarte, oparte na improwizacji z elementami kompozycji, pozbawione teatralności. Już wtedy widz mógł doświadczyć, że chodzi tu o szeroko pojętą komunikację za pomocą ruchu, który ma być adekwatny do teraźniejszości, komunikujący się z widzem tu i teraz i od tej wymiany zależny. Nie ma być osadzony w scenicznej fikcji, ale w realności, w otoczeniu naturalnym dla każdego widza. Widz zaczynał być aktywnym uczestnikiem i kreatorem sprowokowanym do podejmowania wyborów. Wobec tego wkomponowanie ruchowych działań w narrację typową dla spektaklu w oczywisty sposób ograniczało możliwość permanentnego procesu. Determinująca struktura szybko wyczerpała swój potencjał i sprowadziła ruch ze sceny na rzecz działań typu site-specific („Meeting Point”, „Perform TU”), czy do miejsc nie związanych z tańcem (galerie, muzea).

MŁODA POLSKA CHOREOGRAFIA

Cykl prezentujący sylwetki artystów młodego pokolenia tańca współczesnego. Realizowany jest wspólnie z portalem taniecPOLSKA, prowadzonym przez Instytut Muzyki i Tańca.

Świetnym tego przykładem była zrealizowana w holenderskim Schiedam instalacja „Live BOXWidz przez 6 godzin miał do wyboru sposób obserwacji ruchu wykonywanego przez Szymańskiego, który został zamknięty w sześcianie z wyciętymi w ściankach prostokątnymi otworami-wizjerami (każdy z nich innej wielkości, na innej wysokości, niektóre z kolorowymi przesłonami). Innym sposobem śledzenia ruchu była możliwość oglądania projekcji wideo przekazującej kompletny obraz z wnętrza sześcianu. 

Głównym motywem było sprowokowanie widza do aktywnego odbioru, do wyboru, do przekraczania granic, do wzbudzenia ciekawości, spróbowania innego typu percepcji. To był gotowy pomysł do realizacji, a nie jakieś poszukiwanie, proces. To ostatnie należało bardziej do widza niż do mnie. Ciekawa była dla mnie obserwacja jego wyboru. Inną postawę trzeba przyjąć, gdy ogląda się wideo, a inną, gdy trzeba zdecydować gdzie spojrzeć, który obiektyw wybrać. Trzeba większej aktywności, także ruchowej. Trzeba się przypatrzeć, skupić energię całego ciała na jednym wizjerze.

„Live BOX” był starannie sprecyzowany od strony wykonawczej, jednak ostateczny kształt instalacji powstawał dzięki aktywności widza. To on stawał się twórcą tego, co oglądał, miał absolutny wpływ na proces percepcji – czas jej trwania, intensywność i zmienność. Prowokowanie, które Szymański uważa za szczególnie ważne, znalazło tu bardzo dobrą obudowę formalną, pozostawiając przestrzeń interpretacji otwartą, całkowicie subiektywną, ale też bezpieczną, spokojną i nieinwazyjną – co stoi w opozycji do częstych skojarzeń, które powstają wokół działań performatywnych. Pomysłodawca „Live BOX, mimo że to co robi określa słowem „performans”, uważnie nawiązuje dialog  z publicznością. Według Szymańskiego słowo to określa dziś także formy hybrydowe, których narzędziem nie zawsze jest prowokacja, posługiwanie się szokiem, docieranie do bolesnych granic przyswajalności. 

Ostatnie działania Szymańskiego nie są już tak formalnie domknięte. Kieruje nimi konceptualna dyskusja o ruchu, tańcu i sztuce w ogóle. Tematyka nie jest starannie zaplanowana, jest raczej wynikiem działania, momentu, zbiegu okoliczności. Gdy przyglądamy się akcjom „Meeting Point”, czy „Perform TU”, docieramy do konfrontacji z codziennością, powszedniością, funkcją sztuki i jej obecnością w świadomości widza. Tak bardzo potrzebna – jak zaznacza Szymański – wymiana twórcza, staje się możliwa w wydarzeniach otwartych, improwizowanych, których ostateczny efekt jest zawsze jednorazowy zarówno dla widza, jak i dla performera. Ruch staje się elementem codzienności, jest sam dla siebie nieuświadomioną wartością. Może być komponowany tak, jak język werbalny, a więc dotyczyć wszystkiego dookoła, być ruchową nowomową. „Meeting Point” wiąże się z przestrzenią Łodzi, rodzinnym miastem Szymańskiego. Jej postindustrialny wizerunek jest mu najbliższy i najbardziej inspirujący. Sam twórca przyznaje, że wyjeżdżając za granicę, nie wyobrażał sobie, że do Łodzi prędzej czy później miałby nie wrócić.

„Solo 0.6”, 2007 / fot. Jakub Wittchen

„Perform TU”, związane z doświadczeniami podróży Szymańskiego, wiąże się z momentem, przestrzenią i czasem konkretnego miejsca. 

TU odnosi się do MIEJSCE / TERAZ. TU powstaje w momencie okoliczności w relacji do miejsca / czasu / odbiorcy / uczestników / performera/ów. Kierunek wyznacza drogę, na której dzieje się performance ruchu / tańca / dźwięku / obrazu.

Jest więc osobistym doświadczeniem twórczym całkowicie nieprzewidywalnym, powstającym w miejscu, które aktywizuje ruchowo i intelektualnie. Szymański przechodzi płynnie od ruchu oczywistego (związanego z codziennymi czynnościami) do nieoczywistego i niefunkcjonalnego. Dyskutuje z granicami, które zwykło się przyjmować w interpretacji działań związanych ze sztuką. Jest ona dla niego elementem codzienności i w taki sam sposób dzieli się nią z otoczeniem. Kwestionuje bariery, jakie przez lata stwarzała sztuka, unaocznia je i poddaje refleksji. Rezygnując z nich, uświadamia, jak blisko człowieka jest sztuka i jak funkcjonuje ona w świadomości społecznej. 

Konrad Szymański wciąż rozpoznaje środowisko łódzkie, uczy się go i obserwuje proces twórczy. Łódź jest miejscem o tyle inspirującym, co – z wielu różnych względów – bardzo trudnym. Szymański pozostaje też w kontakcie z partnerami z Holandii, kontynuując współpracę zagraniczną. Z pewnością nadal będzie poszukiwał nowych rozwiązań.


Wypowiedzi Konrada Szymańskiego pochodzą z rozmowy przeprowadzonej na potrzeby tekstu.