„Gracz”
w reż. Grzegorza Jarzyny

Jan Maria Kłoczowski

Francuska publiczność znała dotąd Jarzynę jako reżysera teatralnego. Teraz dał się poznać jako reżyser operowy. I to od razu z jak najlepszej strony

Jeszcze 1 minuta czytania

Niezniechęcony dyskusjami, jakie wywołał jego polski debiut operowy – „Così fan tutte” w poznańskim Teatrze Wielkim w roku 2005 – Grzegorz Jarzyna sięgnął tym razem po „Gracza” Sergiusza Prokofiewa, dzieło, w którym słowo wybija się często ponad muzykę.
„Gracz” w inscenizacji polskiego reżysera miał swą premierę pod koniec stycznia 2009 r. w ramach festiwalu „Héros perdus” (Upadli bohaterowie), zorganizowanego przez dyrektora Opéra de Lyon, Serge’a Dorny’ego. Poza „Graczem” lyońska publiczność zobaczyła „In the Penal Colony” (według „Kolonii karnej” Kafki) Philipa Glassa oraz „Le vin herbé” Franka Martina.

Sergiusz Prokofiew „Gracz”.
Kazushi Ono (dyr.), Grzegorz Jarzyna (reż.).
Opéra de Lyon, premiera 22 stycznia 2009
W karierze artystycznej liczy się m.in. miejsce i spotkani ludzie. Najpierw zatem o miejscu. Opera w Lyonie jest uznawana za drugą – po paryskiej – scenę operową Francji. Jej dyrektor chlubi się tym, iż blisko połowę nieabonamentowej publiczności stanowią widzowie poniżej 45 roku życia, co dowodzi, iż jest to miejsce prawdziwie otwarte. Najtańsze bilety można tu kupić już za 5€.
Teraz słowo o ludziach, a właściwie o jednym, ale za to bardzo ważnym człowieku. Oto głównym dyrygentem lyońskiej opery został w tym sezonie Kazushi Ono – jedna z czołowych postaci europejskiego (choć nie tylko) „rynku” operowego. Ono, uczeń m.in. Leonarda Bernsteina, z powodzeniem dyrygował „Tannhäuserem” w berlińskiej Deutsche Oper de Berlin, „Makbetem” Verdiego w mediolańskiej La Scali, czy „Aidą” w nowojorskiej Metropolitan Opera. Przez ostatnie lata Japończyk prowadził orkiestrę najważniejszej sceny operowej w Belgii, czyli królewskiego teatru La Monnaie, gdzie niemal równo rok temu Krzysztof Warlikowski reżyserował „Medeę” Cherubiniego. Z kolei za dwa miesiące Ono poprowadzi orkiestrę Opéra de Paris w „Królu Rogerze” Szymanowskiego – kolejnej francuskiej premierze Warlikowskiego. Tymczasem japoński dyrygent postanowił popracować z Grzegorzem Jarzyną.

Misha Dudyk (Aleksy), Kristine Opolais (Polina)
fot. Jean-Pierre Maurin
Francuscy recenzenci z entuzjazmem wyrażali się o tej współpracy, pisząc m.in.: „Sukces wynika ze spójności, jaka cechuje ów spektakl. Bierze się to stąd, iż zarówno dyrygent, jak reżyser, podążają w tym samym kierunku”. Dziennik „LesEchos” piórem Michela Parouty’ego podkreśla polifoniczny aspekt teatralnej wizji Jarzyny: „Wśród ascetycznych dekoracji autorstwa Magdaleny Maciejewskiej […] snuje on swą myśl reżyserską obliczoną co do milimetra. Wykorzystując głębię sceny, za przeszklonymi drzwiami pokazuje jednocześnie kilka działań, co widzowi utrudnia niekiedy skupienie. Lubi też różnicować rytmy, w jakich poruszają się jego bohaterowie – nawet jeśli nie zawsze zgadzają się one z rytmem muzyki. Wzmacnia to siłę wypowiedzi. Choć Jarzyna wymaga od swych aktorów (z wyjątkiem odtwórców ról Aleksego i Poliny) gry stylizowanej, wręcz asynchronicznej, nie zamienia ich w marionetki. Jego polifoniczny spektakl daje energiczną wizję dzieła bardziej niepokojącego, niż się wydaje”.

Szwajcarski krytyk muzyczny Jacques Schmidt na łamach prestiżowego portalu muzycznego Resmusica.com zwraca uwagę znakomite prowadzenie aktorów przez polskiego reżysera: „Grzegorz Jarzyna buduje swój rewelacyjny, totalny spektakl na wspaniałym prowadzeniu aktorów. Z każdego bohatera intrygi polski reżyser czyni postać wyjątkową – z jej maniami, zachowaniem i rolą aktora nieświadomego kontekstu, w jakim się znalazł. Co za zmysł obserwacji! Co za zręczność w podporządkowaniu każdego z protagonistów jego własnym zdolnościom teatralnym! Co za dojrzałość w wydobywaniu ze zgiełku niezliczonych bohaterów samej esencji klimatu, który otacza główne postaci intrygi. To wielka sztuka!”.

Podobną opinię wyraża na łamach nie mniej prestiżowego portalu Concertclassic.com Jacques Doucelin: „Młody Polak prowadzi aktorów z rozbrajającą wirtuozerią, nigdy jednak w sprzeczności z partyturą. Ma to szczęście, iż dysponuje liczną obsadą, której zgranie i dyspozycja wprawiają w zupełne osłupienie. Na próżno doszukiwać się tu słabych punktów”.

Jak na debiut – pochwał aż nadto. Czy takie głosy zachęcą Jarzynę do kontynuowania owej „podróży sentymentalnej” po świecie opery, o jakiej mówił w jednym z niedawnych wywiadów? Czas pokaże.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.