„Transfer!” we Francji

Marta Lutostańska

Ten teatr „piecze w oczy, wstrząsa, prowokuje”, „to jest fascynujące, to jest piękne, to jest przerażające”, „wraz z Janem Klatą otwiera się nowa karta polskiego teatru” – tak francuska krytyka przyjęła pokazy „Transferu!”

Jeszcze 2 minuty czytania


Tej jesieni francuska scena gości dwóch polskich reżyserów teatralnych: Krzysztofa Warlikowskiego („(A)pollonia”) i Jana Klatę („Sprawa Dantona”, „Transfer!”).

„«Transfer!» – czytamy we francuskim dzienniku teatralnym „Les Trois Coups” – jest kolejnym potwierdzeniem, jeśli potrzeba jeszcze jakichś potwierdzeń, nadzwyczajnej żywotności teatrów z Europy Wschodniej, gdzie historia polityczna, intymność, świadectwo i zmiana żywią naszą percepcję wspólną przeszłością i tożsamością w ruchu. Ten wiatr piecze w oczy, wstrząsa, prowokuje”. „Wiatr ze wschodu” ma szczególną siłę także z racji 70 rocznicy wybuchu II wojny światowej i 20 rocznicy upadku komunizmu.

323


Pisząc o „Transferze!”, prasa francuska zgodnie koncentruje się na owej podwójności kontekstu historycznego i zarazem dualistycznej konstrukcji samego spektaklu.

Brigitte Salino pisze na łamach dziennika „Le Monde”: „«Transfer!», sarkastyczny i przekonujący spektakl, który powraca do tego czasu dwudziestowiecznej Historii, gdzie przedefiniowano granice między Niemcami, Polską i Związkiem Radzieckim, powodując wędrówkę ludów, która radykalnie zmieniła życie osób przesiedlonych”. Wcześniej, opowiadając szerzej o polskim teatrze i przedstawiając sylwetkę reżysera, krytyk „Le Monde” pisał : „wraz z Janem Klatą, dwadzieścia lat po upadku muru berlińskiego i rozpadzie bloku sowieckiego, otwiera się nowa karta polskiego teatru. Bez związku z tą o dziesięć lat starszego Krzysztofa Warlikowskiego”.

324

Francuscy recenzenci, przybliżając czytelnikowi skutki jałtańskiej konferencji, rozwodzą się nad konceptem przedstawienia. „Propozycja w granicach fikcji i dokumentu, przecinana rockowymi akcentami grupy Joy Division, podejmuje w tym samym stopniu pytania o granice zniesione przez ludy, co o te, które przekracza teatr. Ale uwaga, nie należy liczyć na dostrzeżenie w «Transferze!» spektaklu o historii przez duże H., Klata tłumaczy raczej, że zależy mu na przybliżeniu fragmentów wspomnień osób, których już niedługo nie będzie” – czytamy na jednym z francuskich portali teatralnych.

Inny portal relacjonuje tak: „W prezentowanych historiach wielka polityka jest oddelegowana gdzie indziej. Są to zatem małe, codzienne pytania zadawane przez maluczkich, którzy w «Transferze!» tworzą teatr: ofiarowany młynek do kawy, haftowany welon, wspomnienie soczystych gruszek, nostalgia za krajem, który pozostawiło się za sobą i bolesna świadomość, że nigdy się tam nie powróci”.

Armelle Heliot ocenia na łamach „Le Figaro”: „To proste i ma w sobie siłę szczerego, uczciwego teatru, którego moc żywi się właśnie prawdziwym słowem o świecie i o Historii. Historii wielką literą na górze, historiami życia, losami tych mężczyzn i kobiet, którzy pracowali, myśleli, rozważali, przeżyli i czasami cierpieli. Niemcy, Polacy”.

325


Sarah Elghazi tłumaczy w „Les Trois Coups”, jak ryzykownym przedsięwzięciem jest przyjęcie w „Transferze!” tego podwójnego punktu widzenia: „konsekwencje tej strasznej wojny są wciąż namacalne, szczególnie w Polsce. Ryzyko jest w samym sercu spektaklu: w podaniu w wątpliwość opozycji kat-ofiara. Podejmują je przede wszystkim ci starsi panowie i starsze panie, którzy wówczas byli dziećmi, nastolatkami, żołnierzami […]. Po kolei, w swoich codziennych ubraniach, wychodzą na proscenium i wylewają nam prosto w oczy swoje wspomnienia. Oni nie grają, nigdy. Ich alternatywne obecności, szokujące fragmenty opowieści, powodują niepohamowane drżenie, bezwarunkową miłość. To jest fascynujące, to jest piękne, to jest przerażające”.

„«Transfer!» nie staje się jednak dziełem dokumentalnym. Klata jest człowiekiem teatru i zapraszając na scenę aktorów amatorów, dotyka oczywiście tabu. W kraju, gdzie aktorzy mają opinię najlepszych na świecie, obecność świadków tamtej epoki ożywia słowo i tchnie w nie całą teatralną nośność” (www.theatrecontemporaine.net). Ktoś jeszcze napisał, że Klata „zręcznie zestawia ze sobą profesjonalistów i amatorów, śmiech i grozę”.

Skrajnie lewicowe „Humani” odnosi się do spektaklu z większym dystansem: „Bez wątpienia spójność tekstu jest warta pochwał dla Jana Klaty, który miota się między wybraniem a niewybraniem teatralności, ale pod względem reżyserii serwuje nam coś schematycznego: na wzniesieniu karykatury Stalina, Churchilla i Roosevelta dowcipkują wulgarnie i przechwalają się, kreśląc granice, a wszystko ześlizguje się czasem w stronę koncertu rockowego, dla przeciwwagi monotonii świadectw składanych poniżej”.

Dziwi trochę, że pisząc o historii przez duże H, nikt nie wspomina o tym, że podest, na którym role jałtańskich mocarzy grają profesjonalni aktorzy, ma właśnie kształt litery H. Ciekawe jest również, czy i kiedy Francuzi będą mieli okazję uzupełnić wizję Wrocławia, opowiedzianą przez Jana Klatę, o niemal bliźniacze historie szczecińskie, sięgając po literackiego brata „Transferu!” – czyli „Bambino” Ingi Iwasiów. Na razie, na przyznanie Literackiej Nagrody Angelus (5 grudnia 2009), do której „Bambino” jest nominowane, czeka Europa Środkowa.




Fragmenty spektaklu „Transfer!” w reż. Jana Klaty pochodzą z archiwum Narodowego Instytutu Audiowizualnego, rejestracja powstała we współpracy NInA, TVP Kultura oraz Teatru Współczesnego we Wrocławiu
w czerwcu 2008 roku.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.