„(A)pollonia” w Awinionie

Marta Lutostańska

Polskie aktorstwo jest we Francji lubiane i cenione zarówno przez publiczność, jak i krytykę, ale po „(A)pollonii” nastąpiła prawdziwa kulminacja zachwytów

Jeszcze 1 minuta czytania

„Awinion porwany przez Warlikowskiego” – głosi dziennik „Les Echos”, wtórując innym tytułom w entuzjastycznej ocenie „(A)pollonii”. Francuska prasa zgodnie chwali ów „spektakl-patchwork”, „układankę”,  „mozaikę rodzaju ludzkiego”, nie tylko rozwodząc się szeroko na temat kompozycji tekstów antycznych i współczesnych, ale także doceniając zespołową pracę nad spektaklem.

Fabienne Pascaud pisze na łamach „Téléramy”: „Jako niekończąca się gra luster stale płynąca w teatralnej formie, «(A)pollonia» jest długim snem na jawie pośród zimnej i bladej nocy. Wychodzimy z niej bogatsi, wzmocnieni, syci; olśnieni grą aktorów – nieskończenie głęboką i ludzką”.

Polskie aktorstwo jest we Francji lubiane i cenione zarówno przez publiczność, jak i krytykę, ale po „(A)pollonii” nastąpiła prawdziwa kulminacja zachwytów. O doskonałym zespole pisze „Les Echos”; „Le Figaro” o poetach rozpalonych wewnętrznym żarem; „Le Monde” o nadzwyczaj intensywnej grze; i nawet stosunkowo najbardziej zdystansowana „Libération” nie odmawia grze aktorów wielkiej siły.

Krzysztof Warlikowski o (A)pollonii

– O czym opowiada „(A)pollonia”?
– To historia Adama i Ewy. W montażu tekstów antycznych – Eurypidesa, Ajschylosa, i współczesnych – Hanny Krall, Jonathana Littella, Coetzeego, znalazłem ambiwalencje bohaterstwa, poświęcenia. W szczególności wokół polskiej matki trojga dzieci, z czwartym w ciąży. W czasie wojny zdecydowała się ona ocalić 25 żydowskich dzieci. Wydana, ucieka i chroni się u swojego ojca, który jednak nie przyznaje się do niej. Będzie więc stracona, po tym jak udało jej się ocalić jedną małą żydowską dziewczynkę. Bohaterka? Ale czy nie można uznać także, że ta kobieta dobrowolnie wybrała porzucenie trójki własnych dzieci i zabicie czwartego? Jeden z synów, w sztuce, nie może jej wybaczyć, i usprawiedliwia nawet swojego dziadka, który wolał zachować życie, godząc się na śmierć własnej córki. Czy nie ma się prawa, obowiązku, ocalenia własnego życia? Jednym z głównych tematów „(A)pollonii” jest więc to tragiczne dziedzictwo i niejednoznaczność, z którą mierzą się dzieci bohaterki. Jak kaci.
[Fragment wywiadu przeprowadzonego z Krzysztofem Warlikowskim przez Fabienne Pascaud, który 18 lipca ukazał się w tygodniku „Télérama”. Tłum. ML]

Francuzi lubią także i rozpoznają niepowtarzalny i niemal nierozłącznie związany z Warlikowskim styl Małgorzaty Szcześniak. Bruno Bouvet pisze na łamach dziennika „La Croix”: „montaż następujących po sobie na scenie obrazów (...) sztuka reżyserii z projekcjami video, sposób wykorzystania przezroczystości i odblasków dekoracji oraz mieszanie epok, to wszystko pozwala Warlikowskiemu skomponować sceny o niezaprzeczalnej mocy”.

„Les Echos” zaś, pisząc o ambitnym fresku rozpiętym w czasie i przestrzeni, dodaje: „Układ sceniczny autorstwa Małgorzaty Szcześniak służy temu wirowi obrazów: wielkie szklane pudła, długa ławka, podium dla koncertu Austriaczki Renate Jett. Tylko ciągły strumień projekcji zakłóca nam wizję. Aktorzy filmowani bezpośrednio albo w ciągu zarejestrowanych ujęć nie pozwalają nigdy naszemu oku na spoczynek. Jednakże duże zbliżenie na twarz Ifigenii Magdaleny Popławskiej w perfekcyjnym napięciu, przybliża zrozumienie rozgrywającej się tragedii”.

Wreszcie: ciemność i światło, kaci i ofiary, antyczna Grecja i Polska po Shoah – „oto cztery i pół godzinny spektakl-rzeka, który trzeba przeżywać jako duchową i emocjonalną podróż, by w pełni docenić jego symboliczny i filozoficzny wymiar” („La Croix”).


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.