Mantry i medytacje
Bożenna Biskupska, Rysunek rzeźby, 2017–2020, fot. Wojciech Rogowicz, Muzeum Narodowe we Wrocławiu

10 minut czytania

/ Sztuka

Mantry i medytacje

Łukasz Musielak

Wystawa poświęcona Biskupskiej wpisuje się w tendencję odświeżania polskich klasyczek sztuki, a równocześnie ugruntowywania ich pozycji

Jeszcze 3 minuty czytania

Czy już wkrótce w jednej linii obok Ewy Kuryluk, Magdaleny Abakanowicz i Marii Pinińskiej-Bereś będziemy wymieniać Bożennę Biskupską? W Pawilonie Czterech Kopuł we Wrocławiu obserwujemy próbę poszerzenia grona klasyczek sztuki polskiej. Dawno nie darzono twórczości Bożeny Biskupskiej takim zainteresowaniem. Magazyn „Vogue” napisał nawet, że obecny rok należy do niej. Wystawa indywidualna „Śladem Jednonogiego” w Wallspace Gallery w Warszawie, w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku pokaz jej rzeźb kontenerowych, we Wrocławiu w BWA udział w zbiorowej wystawie „Olbrzymki”, a w Pawilonie Czterech Kopuł Muzeum Narodowego rzecz najważniejsza: monumentalna retrospektywa zatytułowana „Bożenna Biskupska. Artystka i Budowla Możliwa”. Wydarzeniom towarzyszą wnikliwe teksty, wywiady, prezentacje sylwetki, aktualizacje biografii. Na koniec 2024 roku planowana jest poświęcona artystce monografia, trwają prace nad cyfrowym archiwum jej twórczości.

Wystawa poświęcona Biskupskiej wpisuje się w tendencję odświeżania polskich klasyczek sztuki, a równocześnie ugruntowywania ich pozycji. Wspomnieć tu można o przygotowanej przez Pawła Leszkowicza wystawie Barbary Falender w październiku 2023 roku (CSK w Lublinie), trwającej właśnie wystawie Ewy Kuryluk (PGS w Sopocie) czy planowanej na lipiec w Muzeum Narodowym we Wrocławiu dużej monograficznej prezentacji Marii Pinińskiej-Bereś. Inna jest tu jednak stawka w grze. 

Bożenna BiskupskaBożenna Biskupska, fot. W. Rogowicz, Muzeum Narodowe we Wrocławiu  

Bożenna Biskupska. Artystka i Budowla Możliwa

kuratorzy: Stach Szabłowski, Emilia Orzechowska, Pawilon Czterech Kopuł, Muzeum Narodowe we Wrocławiu, do 9 czerwca 2024

Bożenna Biskupska pochodzi z Warszawy, na początku lat 70. studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu, a następnie na ASP w Warszawie, gdzie w roku 1976 obroniła dyplom. Jej najbardziej twórczy okres przypadał na lata 80. Kształtujący się wówczas język artystyczny, wywiedziony z tradycji modernizmu i doświadczenia wojny, konsekwentnie kontynuuje i rozwija w kolejnych dekadach.

W roku 1984 reprezentowała Polskę na Biennale w Wenecji (wraz z Andrzejem Fogttem, Jerzym Dudą-Graczem, Danutą Leszczyńską-Kluzą, Stefanem Wierzbickim). Był to jednak wówczas sukces ambiwalentny i nie do końca wymierny, ponieważ większość środowiska artystycznego bojkotowała to wydarzenie z powodów politycznych. Warto spojrzeć na nazwiska reprezentujące Polskę w Wenecji pomiędzy pokazem Magdaleny Abakanowicz w 1980 (kurator: Aleksander Wojciechowski) a pokazem Mirosława Bałki w 1993 (kuratorka: Anda Rottenberg). Nie jest to grono reprezentujące najciekawsze i najważniejsze wówczas zjawiska w sztuce. Być może udział w Biennale w tych trudnych politycznie czasach stał się jednym z powodów, dla którego kariera Biskupskiej nie rozwinęła się w następnych dekadach. Być może jednak to przede wszystkim jej sztuka, należąca duchem do modernizmu lat 60., nie była atrakcyjna z punktu widzenia postaw neoawangardowych i nowej ekspresji, a później sztuki postkonceptualnej. 

Twórczość Biskupskiej operuje najprostszymi znakami plastycznymi, a swoje uzasadnienie znajduje przede wszystkim w procesie twórczym o charakterze mantrycznym i medytacyjnym. To niewdzięczny rodzaj sztuki – to, co egzystencjalne i doniosłe w subiektywnym doświadczeniu, przez odbiorców z łatwością może być potraktowane jako banalne. Myślę, że podobnie jest z kluczowym dla jej sztuki napięciem między tym, co jednostkowe, a tym, a uniwersalne, anonimowe i zuinifikowane – to napięcie uzyskuje artystka poprzez nieskończoną multiplikację form podobnych, lecz nieidentycznych, indywidualizowanych w ramach uszeregowanego tłumu.  

Bożenna BiskupskaBożenna Biskupska, Misterium czasu, fot. W. Rogowicz, Muzeum Narodowe we Wrocławiu 

Bożenna Biskupska jest znana i ceniona w środowisku przede wszystkim jako współtwórczyni fenomenu Sokołowska – „miasteczka artystów” na Dolnym Śląsku, przy granicy z Czechami, do którego sezonowo ściągają tłumy. Wraz z Zygmuntem Rytką, znanym artystą i dokumentalistą, zainteresowała się tym miejscem w 2004 roku. Od tego czasu pod egidą fundacji In Situ i w ramach powołanej przez nich instytucji Międzynarodowego Laboratorium Kultury Sokołowsko przeradza się w wyjątkowy na skalę kraju ośrodek sztuki: miejsce pracy twórczej, prezentacji sztuki, spotkań. Zaczynają funkcjonować cykliczne festiwale: Hommage à Kieślowski, Sanatorium Dźwięku oraz najważniejszy dla sztuk wizualnych Festiwal Sztuki Efemerycznej „Konteksty”. Z tego ostatniego dla magazynu Szum barwne reportaże pisała swego czasu Karolina Plinta. Pokazywała kuluary kolejnych odsłon festiwalu kuratorowanego przez Małgorzatę Sady, środowiskowe podziały i niesnaski przypominające dawne awangardowe czasy. 

Emilia Orzechowska i Stach Szabłowski w przestrzeni Pawilonu Czterech Kopuł starają się te sprzeczności w recepcji figury Bożenny Biskupskiej zasypać i wokół tego zamierzenia budują swoją strategię kuratorską. Starannie wyselekcjonowane dzieła, przemyślane, zróżnicowane sposoby prezentacji, różnorodność, a zarazem spójność, praca skalą i monumentalność całości, łącznie z tytułem wystawy, przekonują nas do rangi sztuki, z jaką mamy do czynienia.

1. Bożenna Biskupska na swojej wystawie, fot. W. Rogowicz 2. Bożenna Biskupska, Upakowanie, 1999, fot. Magdalena Lorek, Muzeum Narodowe we Wrocławiu


Bożenna Biskupska jawi się tu jako artystka pewna siebie, potężna w swej sztuce, odbijająca się w swoich realizacjach rzeźbiarskich i sokołowskiej budowli niczym w twardym spiżu. Zarazem położenie nacisku na proces twórczy pozwala powiązać na zasadzie idei „pracowni w rozszerzonym polu” to, co dzieje się w autonomicznej przestrzeni pracowni artystki, z sytuacjami-procesami rozgrywającymi się w ramach Międzynarodowego Laboratorium Kultury. Wreszcie użycie pojęcia „rzeźby społecznej”, wywodzącego się z koncepcji sztuki Josepha Beuysa, umożliwia zespołowi kuratorskiemu włączenie działalności organizacyjnej artystki do jej dorobku, obok instalacji, rzeźb i obrazów. Wewnętrzna koherencja jej pracy, spójność tych dwóch obszarów w ramach całościowej postawy artystycznej, ich wzajemne uzasadnianie się mają ten kuratorski gest uzasadniać. Co więcej, pojawia się propozycja, aby sokołowską instytucję zinterpretowaną jako rzeźbę społeczną potraktować jako metadzieło Biskupskiej.

Ja tego gestu nie kupuję, a biorąc pod uwagę ciężar gatunkowy, uważam go za nadużycie. Być może jest to potrzebne ze względu na znaczenie historyczne i kulturowe, jakie chce się nadać osobie artystki, natomiast jej sztuka tego nie potrzebuje. Biskupska jest w mojej opinii orędowniczką sztuki jako obszaru wyłączonego, pracującą w samotności, w obszarze uniwersalizmu i pewnej ciszy egzystencjalnej. Nie ma w jej sztuce polityki życia codziennego, a idea tłumu, jaką się posługuje, nie odnosi się do społeczeństwa, dotyczy raczej ahistorycznego zbioru, mogącego co najwyżej ze znacznej odległości symbolizować ludzki świat. Rozumienie sztuki jako polityki oraz Bürgerowskie zniesienie sztuki w praktyce życiowej są jej obce. Myślę, że Emilia Orzechowska i Stach Szabłowski mają tego świadomość. W przestrzeni wystawy brak przecież śladów „sztuki ze społecznością”, dokumentacji z imprez czy chociaż dzieł kolektywnych zdystansowanych do indywidualnego autorstwa. A przez te lata wiele się w Sokołowsku wydarzyło. Zamiast tego cisza świątyni sztuki, nie ma tu ludzkiego gwaru, przebywamy wśród materiałów rzeźbiarskich, symbolicznych cegieł i dokumentacji zabytkowego budynku Brehmera. Połączenie obu obszarów działalności artystki pozostaje przede wszystkim na poziomie narracji konstruowanej poprzez teksty i tytuł wystawy. 

1. Rekonstrukcja pracowni Bożenny Biskupskiej, fot. Magdalena Lorek, Muzeum Narodowe we Wrocławiu 2. Stach Szumski, Tubercle bacillus, 2024, fot. Wojciech Rogowicz, Muzeum Narodowe we Wrocławiu 3. Nicolas Grospierre, Z punktu widzenia kratownicy (Zamek, Górny taras, Sala z kolumnami), 2024, fot. Magdalena Lorek, Muzeum Narodowe we Wrocławiu

Idea „Artystki i Budowli Możliwej”, interpretowana jako twórcze kreowanie przestrzeni i hojne dzielenie się nią, prowadzi Stacha Szabłowskiego i Emilię Orzechowską do włączenia w ekspozycję także realizacji innych osób. To w założeniu gest symboliczny, mający być powtórzeniem gestu gościnności z Sokołowskiego Laboratorium Kultury. Daje zarazem możliwość przedstawienia artystki jako wciąż aktualnej i inspirującej. Szansa ta nie została jednak do końca dobrze wykorzystana. Z jednej strony instalacje Nicolasa Grospierre’a i Piotra Pawlaka świetnie współpracują z pracami artystki i poszerzają ich obszar. Perspektoskop lustrzany wchodzi w dialog z zasadą muliplikacji, śladu i jedności w wielości. Instalacja dźwiękowa Pawlaka, towarzysząca grupie rzeźbiarskiej „Misterium czasu”, skomponowana z rejestracji dźwiękowych z Sokołowska, w tym bicia serca artystki, jawi się jako echo jej relacji z materią i przestrzenią, poszerza zakres doświadczenia i włącza w nią ciało odbiorcy. Z drugiej strony taneczny performance dokamerowy Magdy Jędry oraz instalacja Stacha Szumskiego wybrzmiewają w moim odczuciu bardziej jak parodie niż wejście w poważny dialog. Te zupełnie odmienne postawy i estetyki uwypuklają tylko różnice między pokoleniami i epokami, przez co odsyłają twórczość Biskupskiej z powrotem do historii.

Do wystawy włączono także prace nieżyjącego już Zygmunta Rytki. Zaskoczyła mnie ta prezentacja wybitnego i kanonicznego przecież artysty, zawieszona między dokumentacją miejsca, sentymentalizmem a przywoływaniem pamięci współinicjatora fenomenu Sokołowska. Niezobowiązujący cykl fotograficzny, w którym artysta fotografuje siebie w odbiciu lusterka wstecznego elektrycznego pojazdu w otoczeniu architektury kompleksu Brehmera, pokazany został niczym prace uczniów na korytarzu liceum plastycznego. To utwierdziło mnie w przekonaniu o stawce tego pokazu – jego celem miało być umieszczenie „Artystki i Budowli Możliwej” w kanonie polskiej historii sztuki.