Słychać więcej
Jo Hilton / Unsplash

13 minut czytania

/ Literatura

Słychać więcej

Rozmowa z Arkadiuszem Bazakiem i Adamem Stoyanovem

Najważniejszy jest kształt dłoni, jej ułożenie w przestrzeni. To też układa w niej mnie samego. To, jaki ruch wykonuję, jak intensywna jest ekspresja mojego ciała, mimika. Jestem poetą kształtu – rozmowa z twórcami poezji migowej

Jeszcze 3 minuty czytania

PATRYCJA SIKORA: Czym właściwie jest poezja migowa?
ADAM STOYANOV: Poezja migowa jest wyrażaniem pewnej treści w języku migowym w bardzo wzbogacony, przyjemny sposób. Można to subtelnie porównać do poezji polskiej – każdy poeta sięga po określone środki stylistyczne, narzędzia, tworzy nowy język lub język całkowicie mu się wymyka. W poezji migowej jest podobnie. Inaczej formujesz treść, by wpłynęła na odbiorcę, wykorzystując do tego nie tylko dłonie, ale całe ciało. Poezja migana jest bardzo wizualna, ale też bardzo ulotna, bo nie da się jej zapisać.

Dodatkowo poezja migowa to całkiem fajne narzędzie do analizowania znaków polskiego języka migowego. Zanim zacząłem tworzyć, nie zdawałem sobie sprawy, że można zamigać całe zdanie związane z konkretnym bohaterem i jednocześnie literować jego imię i nazwisko, a wystarczy odpowiednio dobrać kształt dłoni tak, by pasował do danej litery alfabetu palcowego. Kiedy chcę rozbawić widzów, używam tej techniki. Zwykle są zaskoczeni i reagują śmiechem. Poezja migana to naprawdę masa możliwości. Możemy ustalić sztywne zasady, że na przykład dany kształt dłoni odpowiada konkretnej literze czy liczbie, albo całkowicie odrzucić system zasad. Moim ulubionym przykładem poezji są „Wspólne korzenie”, z napisami, opublikowane przez Zachętę, oraz „Inwazja na Normandię” jako przykład migania z jednoczesnym literowaniem od A do Z, opublikowana przez Polski Związek Głuchych, Oddział Mazowiecki.


ARKADIUSZ BAZAK: Każdy język ma swoje sposoby na wyrażenie piękna. Mogą to być rymy, delikatna gra słów, operowanie skojarzeniami. Ja migam. W języku migowym, którym posługuję się na co dzień i w którym tworzę poezję, rymem jest rytm migania, kształt dłoni, wykorzystanie przestrzeni. Tych możliwości jest naprawdę wiele, trudno mi wskazać jakieś ograniczenia. Może w kwestii przekładu – upatruję w tym trudności, ale zdecydowanie do przeskoczenia.

ADAM STOYANOV: Niejednokrotnie jednak przekonywałem się o tym, że wielu słyszącym wydaje się, że jeśli tłumacz przełoży polską poezję na PJM, to Głuchy odbiorca automatycznie uzna tę twórczość za piękną i doskonałą. To tak nie działa. Tłumaczenie języka polskiego na PJM i odwrotnie to potężny wysiłek. Należy jeszcze pamiętać przy tym o czynniku kulturowym. Głusi mają inną tożsamość, w niektórych kwestiach myślą zupełnie inaczej. Kiedyś wraz z tłumaczem i reżyserem analizowałem poezję Różewicza, który w swoich tekstach traktował głuchotę i niemotę jako nieszczęście. Muszę dodawać coś więcej? Dla Głuchych brak słuchu jest codziennością, normalnością, żyjemy w swoich społecznościach, migamy, nie czujemy „nieszczęścia”, o którym pisze Różewicz, dlatego jego wiersze wzbudziły we mnie inne emocje niż u słyszących znajomych.

Czy wasze doświadczenia wyrażacie najlepiej właśnie poprzez poezję miganą?
ARKADIUSZ BAZAK: Zdecydowanie. To mocne narzędzie manifestowania swojej tożsamości. Jak wspomniałem, w poezji miganej najistotniejszym elementem jest kształt dłoni, jej ułożenie w przestrzeni. To też poniekąd układa w niej mnie samego. To, jaki ruch wykonuję, jak intensywna jest ekspresja mojego ciała, mimika. Jestem poetą kształtu.

ADAM STOYANOV: W moim przypadku taki manifest siebie jako osoby Głuchej w poezji migowej to zrobienie wspólnego kroku naprzód. Jestem w środowisku Głuchych od urodzenia. Bardzo często spotykałem się z różnymi stereotypami, głównie takimi, że Głuchych należy rehabilitować, że nie potrafią i nie mogą wielu rzeczy zrobić, że ich język jest prymitywny, że są upośledzeni intelektualnie itd. Ciągłe spotykanie się z takimi uprzedzeniami często wywołuje poczucie, że faktycznie coś musi być na rzeczy, i w efekcie wielu Głuchych się wycofuje, boi się walczyć o normalizację, lepsze prawa. W życiu codziennym, zawodowym, w rodzinie, wszędzie.

Dlatego jestem poetą i dzięki poezji miganej obalam te stereotypy. Pokazuję Głuchym, że nie muszą się wstydzić swojego języka, że ich język potrafi skrywać naprawdę ogromne bogactwo i stanowić wyzwanie. Pokazuję słyszącym, że w języku migowym można tworzyć rzeczy, których nie sposób w języku polskim, a przynajmniej w takiej formie jak w poezji migowej. Jednocześnie cieszy mnie, gdy słyszącym się to podoba – zawsze mam nadzieję, że po moim kroku oni także wykonają swój, to znaczy nie tylko pozbędą się krzywdzących stereotypów, ale też będą traktować Głuchych jako równych sobie, może nawet ktoś zainteresuje się językiem migowym i zacznie się go uczyć, żeby nawiązać z nami kontakt.

Arkadiusz Bazak

Poeta, aktor, kompozytor. Od 2016 roku związany artystycznie z Fundacją FONIS, gdzie tworzy teatr. Laureat Nagrody Głównej w konkursie Deaf Talent (2014). Prowadzi warsztaty z poezji miganej i aktorskie w instytucjach kultury w całej Polsce.

Adam Stoyanov

Poeta, aktor, zdobywca wielu nagród poetyckich, m.in. I miejsca i nagrody publiczności na Festiwalu Poezji Miganej w Krakowie (2014). Związany artystycznie z Oddziałem Mazowieckim Polskiego Związku Głuchych.

Głusi zawsze stanowili mniejszość. W Stanach Zjednoczonych rewolucja kulturowa Głuchych powstała i przebiegła dużo wcześniej niż u nas. Obecnie w Polsce największym zagrożeniem dla społeczności Głuchych jest przekonanie, że nauka języka migowego niesłyszącego dziecka upośledzi je na zawsze. Znam wielu Głuchych, którzy migają i jednocześnie mówią bardzo dobrze, słyszą bardzo dobrze – na takich miga się potocznie „słabosłyszący”, gdyż są w stanie kontaktować się z otoczeniem słyszących. To potwierdza, że trzeba odpowiednio podejść do dziecka, zapewnić mu prawidłową rehabilitację. Niestety dziś specjaliści sądzą, że wystarczy implant, który wyeliminuje konieczność kontaktu z migającą społecznością Głuchych i pozwoli się w pełni zrehabilitować, a docelowo słyszeć. Czy to prawda? Nie do końca. Do mojej szkoły często byli przenoszeni uczniowie, którzy nie dawali sobie rady w szkole publicznej, w nauce czy w kontakcie z rówieśnikami. Radykalne i często niesłuszne podejście specjalistów u samych podstaw może przekreślić szansę na radzenie sobie w społeczności i osób słyszących, i Głuchych.

ADAM STOYANOV: Język zawsze tworzył tożsamość. Tak samo jest w naszym przypadku. Jeśli ktoś zapytałby mnie, kim jestem w bardzo ogólnym znaczeniu, w pierwszej kolejności powiedziałbym, że Głuchym, a dopiero później Polakiem. W moim życiu polski język migowy zaistniał przed językiem polskim głównie dlatego, że cała moja rodzina jest Głucha – zarówno rodzice, jak i moje rodzeństwo, dziadkowie, wujostwo. Ale znam wielu Głuchych z rodzin słyszących, którzy też czują podobną silną tożsamość właśnie dzięki językowi migowemu.

Czy poezja migana to też dla was nić porozumienia ze społecznością, która słyszy?
ARKADIUSZ BAZAK: Poezja migana pełni funkcję czysto techniczną. Sama w sobie nie jest komunikacją.

ADAM STOYANOV: To nie tyle nić porozumienia ze społecznością słyszących, ile sposób uzewnętrzniania moich odczuć, myśli, a także identyfikacji ze społecznością Głuchych oraz wyrażania miłości do polskiego języka migowego. Ale też dobry kanał dotarcia do społeczności, która słyszy. Wiele razy mogłem doświadczyć dzieł osób słyszących dzięki ich staraniom, na przykład poprzez tłumacza języka migowego na koncertach, spotkaniach, spektaklach, czytaniach wierszy, pokazach filmów. Dlatego z wielką chęcią dzielę się też poezją miganą z waszą społecznością. Cieszy mnie, że wiele osób, które miało styczność z moją poezją, zainteresowało się tą niszą.

Adam Stoyanov / archiwum prywatneAdam Stoyanov / archiwum prywatne

Macie poczucie, że poezja migana osiągnęła już jakiś status w głównym nurcie kultury?
ARKADIUSZ BAZAK: Ciągle mu się wymyka. Dla Głuchych poetów i poetek język migowy jest najważniejszym elementem kultury i życia codziennego. Ale poezja migana jest nieprzetłumaczalna na język foniczny, nie da się jej zapisać, opowiedzieć słowami.

ADAM STOYANOV: W Polsce poezja migowa pojawiła się dopiero jakiś czas temu. I niestety niewielu jest Głuchych, którzy ją rozwijają. Co ciekawe, znam wielu takich, którzy są całkiem dobrzy w tworzeniu poezji migowej, tylko nie mają odwagi jej publikować, pokazywać. Pewnie dlatego, że wiąże się to z wyjściem na scenę. Mnie jest łatwiej, bo jestem aktorem. Moi znajomi bywają kreatywni i rozwinięci językowo, ale aktorstwem się nie zajmują. Nas jest mniej i to też pewnie przekłada się na statystyki. W większości szkół dla głuchych w ogóle nie mówi się o polskim języku migowym, o poezji migowej. Często, gdy jeżdżę i prezentuję poezję, większość Głuchych jest zaskoczona, że tak można. Wszystkim się to podoba, ale trudniej znaleźć kogoś, kto spróbowałby w tym swoich sił. Miałem szczęście, że u mnie w szkole odbywały się warsztaty z poezji migowej. Wtedy zrozumiałem, czym ona jest, i zwyczajnie ją pokochałem. Wierzę, że zaistnieje jako coś powszechnego w społeczności Głuchych.

Jakie istnieją rodzaje czy modele poezji miganej?
ARKADIUSZ BAZAK: Jest ich mnóstwo. Ja obecnie używam najczęściej Visual Vernacular. Łączę poezję miganą z rolą aktora pantomimy.

ADAM STOYANOV: Poezję miganą podzieliłbym głównie na dwa rodzaje. Pierwszy to poezja migowa „z kluczem”, ze szczegółowymi zasadami związanymi z samymi elementami znaków migowych, takimi jak kształt dłoni (np. taki sam jak litera A w alfabecie palcowym), sekwens, kolejność kształtu dłoni (np. opowiadamy historię tak, aby przeliterować dane imię/nazwisko, przeliterować cały alfabet), umiejscowienia (np. wybieramy obszar wokół głowy i musimy tak dobrać znaki, aby oscylowały one tylko w jej okolicy albo wokół tułowia – wtedy autor może prezentować poezję migową bez pokazywania twarzy). Drugi rodzaj to poezja migowa „bez granic”, w której już nie obowiązują szczegółowe zasady związane ze znakami. Tutaj reguły opisują bardziej całość treści. Na przykład tempo migania, rytmiczność, powtarzalność pewnego zdania, które jest dla autora ważne, ubierania opisywanych wydarzeń w obraz (czasami udaje się to wykonać bez tłumacza języka migowego dla słyszących!), metafory.

Ja lubię oba rodzaje. Często najpierw mam pomysł na treść, którą chcę pokazać w poezji, a dopiero później wybieram konkretną formę jej prezentacji. Oceniam, czy poezja z kluczem, czy poezja bez granic będzie lepiej oddawała obraz oraz wpływała na emocje odbiorcy.

Arkadiusz Bazak / fot. Kuba PierzchałaArkadiusz Bazak / fot. Kuba Pierzchała

Visual Vernacular jest tym samym, co poezja migana?
ARKADIUSZ BAZAK: To nie jest to samo. W VV można nie tylko opisywać wygląd (za pomocą pantomimy i elementów migowego). Ważna jest też przestrzeń (często w tym celu używa się klasyfikatorów, które opisują na przykład ruch osoby w przestrzeni), czas (bardzo popularnym elementem jest tzw. slow motion – spowolnienie tempa wydarzeń i czasu, tak jak w filmach; możliwy jest też fast motion – przyspieszone tempo) oraz kadr czy ujęcie (można użyć metafory niewidzialnej kamery zmieniającej położenie, kiedy na przykład artysta pokazuje naprzemiennie wydarzenia u dwóch różnych bohaterów). Najlepsze Visual Vernacular to takie, które jest zrozumiałe przez Głuchych na całym świecie, niezależnie od stosowanego przez nich języka w danym kraju czy regionie.

ADAM STOYANOV: Nie stawiałbym znaku równości, choć nie ukrywam, że może się zdarzyć moment, kiedy trudno będzie odróżnić, czy dany występ przedstawia poezję migową czy VV. VV to, bardzo potocznie mówiąc, miganie obrazowe, czyli dobieranie odpowiednich znaków opisowych, prezentowanie w języku migowym odpowiednio zwizualizowanych klasyfikatorów tak, że Głuchy z innego kraju (gdzie obowiązuje inny język migowy, a więc inne znaki) jest w stanie zrozumieć treść prezentowaną przez autora. Czasami autorzy opisują wydarzenia tak dokładnie w swoim VV, że ma się wrażenie, jakby oglądało się film, bo widać nawet przeskoki między ujęciami albo spowolnienia akcji (np. spowolniony moment wystrzału). To naprawdę niesamowite doświadczenie.

Natomiast poezja migana przeważnie korzysta ze znaków polskiego języka migowego, co może stwarzać trudność w zrozumieniu przez Głuchego obcokrajowca. Oczywiście nie musi, ale to z reguły nie oznacza, że staje na równi z VV. Poezja, z jaką miałem styczność i jaką sam tworzyłem, jako priorytet ma samą treść, którą chce przekazać. Nie skupiam się na odpowiednim doborze zwizualizowanych znaków opisowych i klasyfikatorów ani na uniwersalnym zrozumieniu. I to przeważnie widać, choć mogą się zdarzyć momenty, że granice stają się niewyraźne.

Na co zwracacie uwagę w swojej twórczości?
ARKADIUSZ BAZAK: Na zakorzenianie w kulturze, bo istniejemy nie tylko jednostkowo. Poezja migana czy Visual Vernacular mają dla mnie ogromne znaczenie, bo bazują na dłoniach, a my, Głusi, używamy ich codziennie. Chcę zwrócić uwagę na to, że światy osób Głuchych i słyszących mogą się przenikać.

ADAM STOYANOV: Moje narracje są naprawdę przeróżne. Często nawet sam pytam widzów, jakiej tematyki oczekują albo jakiego rodzaju emocji. Tworzyłem zarówno wiersze o miłości, o smutku, jak i te wesołe, z humorem, ukrytym żartem. Potrafiłem wywołać gęsią skórkę. Powiedziałbym, że preferuję poezję z narracją, czyli z historią bohatera, która ma na celu wywołać konkretne emocje. Wtedy słychać więcej.

Cykl tekstów o kulturze dostępnej powstaje we współpracy z Krakowskim Biurem Festiwalowym, operatorem programu Kraków dla Wszystkich.

Kraków dla Wszystkich