MASŁOWSKA W NYC:  Masłowska jest prawdziwa
fot. Piotr Redliński

MASŁOWSKA W NYC:
Masłowska jest prawdziwa

Rozmowa z Benjaminem Paloffem

Na Zachodzie wszyscy pytają Dorotę: „Jakie są Twoje wspomnienia związane z komunizmem?”. A przecież ona jest młodą kobietą, nie ma żadnych wspomnień związanych z komunizmem. Więc zmyśla różne historie, ponieważ ludzie lubią słuchać o nieszczęściu

Jeszcze 2 minuty czytania

Z BENJAMINEM PALOFFEM rozmawia ALAN LOCKWOOD

ALAN LOCKWOOD: Czy to TR Warszawa skontaktował się z Tobą w sprawie tłumaczenia pierwszej sztuki Doroty?
BENJAMIN PALOFF: O ile sobie przypominam, tak. Tłumaczyłem Dorotę od samego początku, od jej pierwszej powieści.

„Snow White and Russian Red”, przeł.
Benjamin Paloff. Grove Press, 2005
Tłumaczenie jej się spodobało, a potem zrobiłem przekład sztuki. O ile dobrze pamiętam, sprawę zaaranżowała Agata Grenda z Instytutu Kultury Polskiej, która jest ogromną fanką twórczości Doroty.

Jestem fanem tego, co robi Agata…
Ona jest niesamowita, pełna energii. Agata naprawdę rozumie, jak należy działać tak, aby być progresywnym bez bycia agresywnym. Zainteresowała mnie sztuką Masłowskiej, przetłumaczyłem ją na festiwal PEN World Voices 2005, w ramach którego odbyła się próba czytana na Uniwersytecie Miejskim w Nowym Jorku. Dorota też tam była. Oboje wzięliśmy udział w dyskusji z publicznością. Później sztuka została wybrana do tworzonej właśnie antologii polskiego dramatu współczesnego [„Eat the Heart of Your Enemy”, Seagull Books – przyp. red.]. Redaguje ją młoda stypendystka teatralna i filmowa, Adriana Prodeus. Adriana zebrała kilka polskich sztuk współczesnych, jeszcze zanim Dorota napisała swoją drugą sztukę.

„Miedzy nami dobrze jest”.
Właśnie. Tłumaczyłem też inne rzeczy Doroty.

Jakie?
Esej, który napisała do antologii niemieckiej. Był to zbiór szkiców na temat przemian ustrojowych w kierunku kapitalizmu na początku lat 90. i na początku nowego stulecia. Moje tłumaczenie ukazało się w antologii opublikowanej przez wydawnictwo Open Letter: „The Wall In My Head”. To naprawdę śmieszny esej, a przy tym bardzo inteligentnie napisany. Dotyka wielu problemów, które pojawiają się w kontakcie z literaturą współczesną Europy Środkowej. Dorota dziwi się w nim, że na Zachodzie bezustannie spotyka się z pytaniem: „Jakie są Twoje wspomnienia związane z komunizmem?”. A przecież ona jest młodą kobietą, urodziła się 1983 roku, więc nie ma żadnych wspomnień związanych z komunizmem. Nie pozostaje jej nic innego, jak zmyślać różne traumatyczne historie, ponieważ ludzie lubią słuchać opowieści o nieszczęściu. Potem, już bardziej poważnie, pisze o tym, że komunizm pamięta jako zjawisko czysto estetyczne. Pamięta kolory, zapachy i smaki, ale nie pamięta stylu życia. To bardzo udany esej.

A co myślisz o drugiej powieści Masłowskiej?
Pamiętam, jak poszedłem na jej odczyt, zanim jeszcze ukazała się w druku. Dorota czytała z rękopisu. Poszedłem z przyjacielem, redaktorem i krytykiem z Krakowa. Szczerze mówiąc, nie mieliśmy zbyt wielkich oczekiwań. Tak naprawdę nie znałem Doroty, a w Polsce spekulowano, że będzie zjawiskiem jednego przeboju. Poszliśmy na ten odczyt i było to coś zupełnie nowego, nikt wcześniej czegoś takiego nie słyszał, szczęki nam opadły! „Paw królowej” to nadzwyczajna książka, która naprawdę zasługuje na przekład w języku angielskim, jeżeli to w ogóle możliwe.

Znam też drugą sztukę Masłowskiej, która ma wyjątkowo przerażające zakończenie.
To naprawdę fantastyczna sztuka. Przetłumaczyłem jej fragmenty i fragmenty z „Pawia królowej”.

„Paw królowej” cieszy się zresztą sporym zainteresowaniem. Porozmawiaj na ten temat z Amy Hundley – redaktorką pierwszej powieści Masłowskiej w Grove. Jest bardzo uważnym czytelnikiem i była ogromnym wsparciem w trakcie pracy, mimo że z zasady tego typu książki nie rokują finansowego sukcesu i rzeczywiście, przekłady współczesnej literatury nie są opłacalne dla komercyjnych wydawnictw. Takie książki są zazwyczaj projektami pasjonackimi konkretnych redaktorów. Dlatego właśnie Amy dałem próbkę „Pawia królowej”. Bardzo jej się spodobała, ale z powodów komercyjnych wydanie nie było możliwe. Sprawa nie jest jeszcze zamknięta. To fascynująca, dziwna książka.

Znalazłem gdzieś cytat, w którym porównujesz Dorotę do Witolda Gombrowicza. Jako żarliwy miłośnik dzieł Gombrowicza, chciałbym, żebyś tę myśl rozwinął.
Gombrowicz stworzył najbardziej konsekwentną filozofię spośród wszystkich autorów, z których książkami miałem do czynienia. Tym, co widać u Gombrowiczu już na pierwszy rzut oka, i co pojawia się u niego od początku kariery aż do śmierci, jest nierozerwalny związek między zabawą językiem i wnikliwą, wewnętrznie spójną myślą. Jest on jednym z tych pisarzy, dla których forma jest komunikatem, i którzy oprócz niej dbają również o treść. To łączy Dorotę i Gombrowicza.

A co szczególnie lubisz w Masłowskiej?
Podoba mi się wiele rzeczy w Dorocie jako pisarce i jako osobie. Jedną z tych rzeczy, które wydają mi się najbardziej imponujące, jest naturalny dar słyszenia wszystkich rodzajów języka i łączenia ich w jedną wypowiedź. Robi to w prozie i w swoich sztukach, przy których oglądaniu chichoczemy, słysząc w jednym zdaniu melanż politycznego sloganu i żargonu ulicznego. Łącząc te języki Dorota ukazuje, jak wiele mają ze sobą wspólnego. To samo robi z typami ludzkimi. W jej twórczości niewiele jest fabuły. Jest za to bardzo emocjonalna interakcja pomiędzy bohaterami, dziejąca się na poziomie języka. Dzięki temu nie tylko ich śledzimy, ale również słyszymy w nich samych siebie. Na tym polega tajemnica Masłowskiej. Uważam, że tego bardzo trudno się nauczyć, to jak słuch absolutny. Tylko że w jej przypadku jest to słuch absolutny do języka. Utalentowani pisarze mogą wyćwiczyć się w tym do pewnego stopnia. Jej zdaje się to przychodzić zupełnie naturalnie.

Dorota jest jedną z nielicznych osób, które spotkałem, jeśli nie jedyną osobą, która jednocześnie jest całkowicie normalna i pozbawiona sztuczności. Podczas dyskusji z publicznością, gdy ktoś zadaje jej pytanie, które uznaje za banalne lub bezczelne, po prostu odpowiada: „To pytanie mnie nie interesuje”. Nie schlebia publiczności, nie zamierza spełniać jej oczekiwań. Nie chce być wcale niegrzeczna, po prostu bezpośrednio i szczerze mówi to, co myśli.


tłum. Monika Rokicka

Ten artykuł jest dostępny w wersji angielskiej na Biweekly.pl.