O ile tegoroczne berlińskie Biennale można uznać za zwieńczenie okresu największej popularności zwrotu społecznego w sztuce, o tyle wystawa w łódzkim ms2 nie jest kolejnym wezwaniem do rewolucji za pomocą sztuki. Nie odnajdziemy tu anarchistycznych flag, podpalonych aut i pouczeń o niebezpieczeństwach gentryfikacji, udzielanych doskonale zdającym sobie sprawę z zagrożeń mieszkańcom rewitalizowanych dzielnic. Zamiast złudnej przebieranki artystów w aktywistów, kuratorzy proponują ponowne zastanowienie się nad skutecznością bądź nieskutecznością sztuki.
„Niewczesne historie”
artyści: Akademia Ruchu, Mohamed Bourouissa, Gast Bouschet & Nadine Hilbert, Jérémie Boyard, Peter Friedl, Jens Haaning, Agnieszka Kalinowska, Aleksander Komarov, KwieKulik, Anikó Loránt - Kaszás Tamás (ex-artists collective), Nástio Mosquito, Ahmet Öğüt, Wendelien van Oldenborgh, Janek Simon, Slavs and Tatars, Mona Vătămanu & Florin Tudor; kuratorzy: Jarosław Lubiak i Joanna Sokołowska; Muzeum Sztuki w Łodzi, do 2 grudnia 2012
Tytułowa niewczesność – punkt wyjścia wystawy zaczerpnięty z Nietzschego – to radykalne odwrócenie od bieżącej chwili. Sztuka musi działać niewcześnie, to znaczy wbrew teraźniejszości, ale na korzyść czasu, który nastąpi. Nie chodzi jednak o wizjonerstwo, proroctwo czy też wtórną ucieczkę w utopię, ale o potencjalność. Podobnie jak Nietzsche proponował zastąpienie historyzmu historią, kuratorzy proponują przeciwstawienie ekonomizmu ogólnie rozumianą ekonomią (w tym ekonomią daru i gościnności, polityką przyjaźni).
Ahmet Öğüt, Wspólne sprawy, twórcze działania, 2008, fot. Piotr Tomczyk
Destabilizacja związana z załamaniem gospodarczym, a także dewaluacją wartości i umów społecznych wypracowanych przez Unię Europejską, wymusza redefinicję momentu teraźniejszego. Pokazane w Łodzi prace „Załóżmy, że ja kocham Ciebie a Ty kochasz mnie” Wandelien van Oldenborugha czy „Palipaduazennije” Aleksandra Komarova, kwestionują paradygmat europejskiej wielokulturowości; diagnozując załamanie i wykluczenie ze wspólnoty, akcentują kolonialną przeszłość starego kontynentu i jej ponowoczesne konsekwencje. „Wspólne sprawy i twórcze działania” Ahmeta Öğüta i „Głodowe jedzenie” kolektywu Anikó Loránt-Kaszàs Tamas, przenoszą akcent na inspiracje płynące z przednowoczesnych strategii przetrwania, organizowania własnej przestrzeni i kolektywnego bycia razem. Potwierdzają tezę, wedle której Europa zaczyna funkcjonować w sposób podobny do swoich niegdysiejszych kolonii. Na ten aspekt zwraca uwagę również praca „Kontynent” Nástio Mosquito, w którym angolskiego pochodzenia artysta buńczucznie i zuchwale mówi o wykupieniu całej Ameryki i Europy, czy cykl fotografii prasowej wybranej przez Petera Friedla, tytułem („Teoria Sprawiedliwości”) nawiązujący do książki liberalnego filozofa Johna Rawlsa. Zawarty w zdjęciach obraz świata pełnego nierówności i dyskryminacji ukazuje, jak bardzo współczesna rzeczywistość nie daje się zamknąć w wypracowanych koncepcjach nowoczesnej demokracji.
Narracja wystawy poprowadzona jest wartko, prace zazębiają się, a zestawienia mocno korespondują. Aranżacja „Niewczesnych historii” zbliżona jest do estetyki recyklingowego dizajnu – DIY-owe rozwiązania w postaci lamp zmontowanych z wieszaków na ubrania i żarówek, zarysowują istotne przesunięcie także na poziomie samej estetyki i użytkowania. Zastąpienie galeryjnych, białych kubików konstrukcjami z europalety, a co za tym idzie położenie nacisku na twórcze przetwarzanie i używanie przedmiotów o zakodowanej jednowymiarowej funkcji, wydaje się dość banalne, ale na tle polskiego wystawiennictwa wyjątkowo odświeżające. Nie znam, prócz kilku chlubnych wyjątków, miejsc o bardziej skostniałym sposobie aranżacji przestrzeni od polskich muzeów.
Tamás Kaszás, Anikó Lorant, Głodowe jedzenie, od 2011, fot. Piotr Tomczyk
„Niewczesne historie” w bardzo świadomy sposób interesują się samą estetyką. Mam na myśli nie tylko atrakcyjny wizualnie dobór prac i aranżację wnętrza, ale również zaakcentowanie zjawiska, o jakim pisze Claire Bishop w eseju „Zwrot społeczny.Współpraca jako źródło cierpień”. Efektem popularności sztuki zaangażowanej społecznie, projektów kładących nacisk na współuczestnictwo i relacje międzyludzkie, jest zwrot etyczny w krytyce artystycznej. Projekt artystyczny uznaje się za udany, nawet gdy załamuje się w polu sztuki, o ile tylko sprawdza się na poziomie interwencji. Estetyczne rozważania poszły w niepamięć.
Prace pokazane w Łodzi nie są przepełnione naiwnym przeświadczeniem o sprawczości sztuki. „Tłumik” Agnieszki Kalinowskiej czy „Misja Auropol” (kolektywny projekt zainicjowany przez Janka Simona) pokazują, jak duży dystans mają artyści do skuteczności własnych działań. Simon powątpiewa w zasadność istnienia sztuki w systemie społecznym, w którym ludzie są szczęśliwi; Kalinowska, przenosząc trudną młodzież na salony, nie próbuje zmieniać jej życia.
Peter Friedl, Bez tytułu (1965), 2008, z cyklu Teoria Sprawiedliwości
Nie zgadzam się z opinią przedstawioną na łamach „Obiegu”, w myśl której „Niewczesne historie” to przejaw bezsilności artystów. Jest to raczej próba obrania innego kierunku zaangażowania, niekoniecznie opartego na strategii wprowadzania konfliktu. Prace przedstawione w ms2 nie stanowią radykalnych wypowiedzi i manifestów, nie próbują przekonywać do swoich racji, nie sugerują wachlarza konkretnych rozwiązań (jak czyniły to postulaty awangardy). W zamian proponują inspirację wyabstrahowanym z praw ekonomizmu nie-europocentrycznym modelem działania i postrzegania rzeczywistości.
Jedyną moją wątpliwość wzbudza samo pojęcie niewczesności. Może okazać się ono trudne do uchwycenia. Ciężko stwierdzić, czy potencjalne pomysły prezentowane przez artystów takich jak Ahmet Öğüt mogą być rzeczywiście uznane za niewczesne. Idea Do It Yourself pozostaje ciągle aktualna i popularna w wielu niezależych środowiskach twórczych. Nie trzeba być też bacznym obserwatorem kultury, by zauważyć zwrot, o jakim mówią „Niewczesne historie” choćby w postaci alternatywnych praktyk użytkowania przestrzeni, uspołeczniania wiedzy, bezgotówkowej wymiany dóbr i wszelkich inicjatyw pozaekonomicznych nasilających się w ostatnim czasie. To wszystko może budzić trudności interpretacyjne związane z koncepcją wystawy. „Niewczesne” nie może zaistnieć w chwili obecnej i być przydatne „tu i teraz”. Z drugiej strony część z propozycji wysuniętych czy też zauważonych przez artystów, ma swoje odzwierciedlenie we współczesnej rzeczywistości, a więc w pewnym aspekcie jest aktualna, wydarza się w chwili obecnej.
Niewczesna sztuka nie spowoduje nigdy bezpośredniej zmiany. Rozczarowujące? Możliwe, że źródłem tego rozczarowania jest niemożność pogodzenia się z tezą, że sztuka posiada własną politykę.