BACKSTAGE: Bracia i siostry
fot. B. Maz / Teatr im. Kochanowskiego w Opolu

BACKSTAGE: Bracia i siostry

Łukasz Chotkowski

„Najtrudniejsze podczas prób było wytworzenie w sobie stanu po katastrofie, kiedy w ciągu minuty to, co do tej pory było nam znane, przestaje istnieć” – pisze dramaturg przed premierą „Braci i sióstr” w reżyserii Mai Kleczewskiej

Jeszcze 3 minuty czytania

I

„Bracia i siostry” nie są adaptacją ani „Braci Karamazow” Dostojewskiego, ani „Trzech sióstr” Czechowa. Nie są połączeniem dwóch wybitnych utworów literackich w jedną całość, gdzie postaci z Dostojewskiego i Czechowa spotykają się, przenikają, żyją ze sobą. „Bracia i siostry” są rozszarpaniem „Braci Karamazow” i „Trzech sióstr” przez osobiste doświadczenia wszystkich tworzących ten spektakl; są rozcząstkowywaniem na kawałki Dostojewskiego i Czechowa poprzez wniknięcie w nieświadome procesy, które zachodzą w tworzących ten spektakl. „Bracia i siostry” idą w głąb liter Dostojewskiego i Czechowa, w głąb człowieka takim, jakim jest naprawdę, a nie takim, jakim ma życzenie być, człowieka ze wszystkimi jego słabościami, ograniczeniami, pragnieniami; są próbą obnażenia fantazmatów, jakimi kieruje się ludzkie życie, są zmierzeniem się z kłamstwem, którym człowiek nasącza swoje życie i życie swoich bliskich. „Bracia i siostry” są próbą utopijnego dotarcia do czystego czucia. Próbą przekształcenia kulturowego i osobistego kryzysu w twórczość.

BACKSTAGE

Cykl w dziale teatru, stworzony z myślą o tym, „czego nie widać” (pamiętacie głośną farsę Michaela Frayna?). W tym wypadku mniej chodzi o to, co dzieje się za kulisami i w garderobach, bardziej o intelektualne zaplecze powstających przedstawień. Czego zazwyczaj nie widzą widzowie i recenzenci? Tygodni prób, czyli procesu dyskutowania, czytania, oglądania, słuchania, projektowania, burzenia, budowania na nowo. Myślenia. BACKSTAGE ma być miejscem, gdzie autorzy spektakli (reżyserzy, dramaturdzy, muzycy, scenografowie, choreografowie, aktorzy i cała reszta) będą mogli ten proces, jego fragmenty, dokumentować. Pokazać marginesy i przypisy, konteksty, źródła. W formie notatek, esejów, dzienników, opowiadań, może zapisów nutowych, albo rysunków przestrzeni.

Jedną z najtrudniejszych rzeczy w tej pracy było wyobrażenie i wytworzenie w sobie stanu po katastrofie, kiedy w ciągu minuty to, co do tej pory było nam znane, przestaje istnieć. Przyjaciółka opowiadała mi, że w dziesiątą rocznicę ataku na WTC Times Square był pusty, powietrze gęste, zawiesiste, tak jakby stało. Kumulacja lęku, przerażenia była paraliżująca, co powodowało irracjonalne zachowania ludzi, którzy patrzyli po sobie otępiali, w oczekiwaniu, że może właśnie ktoś z nich, teraz, wyjdzie na środek Times Square i ocali świat. Cadycy wierzą, że do ocalenia świata, do czynienia go zasługującym na istnienie wciąż na nowo, niezbędna jest stała obecność w nim 36 sprawiedliwych. Sprawiedliwi działają w ukryciu, nie wiedzą, że są wybranymi, a mimo to czynią dobro tak wielkie, że równoważy i pokonuje zło całego świata. Gdyby kiedyś zabrakło choć jednego z nich, świat natychmiast przestałby istnieć. Każdy z nas powinien więc żyć tak, jakby był sprawiedliwym, bo to od nas zależy, czy świat będzie istniał. Człowiek w sytuacji po katastrofie musi zejść jak najgłębiej w siebie, musi zredefiniować swoje „ja” i to, kim jest.

II

„Oni cię zabrali, wyjałowili, wytańczyli, używali, a ty dawałeś się im używać, a teraz ja mam oczekiwania wobec ciebie. Czego ty tam pragniesz, szukasz? Doznania? Doznania czego? Po co ty to chłoniesz? Po co ty tam chodzisz? Doznawać? Od początku świata są to te same doznania. Ty czuj. Nie chce mi się żyć, bo wszyscy kłamią, wszyscy są wstrętni, wszystko jest wstrętne, zabiję się, bo wszyscy kłamią. Życie jest nudne, najlepiej wymyślić sobie, że się żyje” mówi Liza, jedna z bohaterek „Braci i sióstr”, do człowieka, którego kocha. Liza wyraża ogólnoludzkie rozczarowanie drugim człowiekiem. Liza niszczy to, co kocha, by zmusić do czucia, które jest poza tym, czego można doświadczyć, co można nazwać. „To prawda, wszyscy kłamią” – odpowie jej Artiom. 

Teatr im. Kochanowskiego w Opolu

Bohaterowie „Braci i sióstr” nienawidzą kłamstwa i sami w nim żyją. Zakłamują siebie przed samymi sobą, zakłamują rzeczywistość, są jak puste skorupy ludzkie. Kłamstwo jest okrutne i bezlitosne, w pierwszym etapie uderza w osobę, którą się okłamuje, a potem zaczyna trawić tego, który kłamie. Kłamstwo uderza w samo źródło jego lęku, unaocznia go, wbija się w nieświadomość, dekonstruuje tożsamość. Bohaterowie „Braci i sióstr” pokazani są w sytuacji, kiedy kłamstwo poraziło w nich wszystko, co żywe, a do tego przez globalną katastrofę zostali zmuszeni do zamieszkania w podziemnym garażu, gdzie z godziny na godzinę kończy się jedzenie i woda, i nie wiadomo, czy kiedykolwiek przyjdzie pomoc. Bohaterowie „Braci i sióstr” znajdują się w sytuacji, w której reguły świata przestają istnieć, bo stary świat kona, płonie na górze, ponad garażem. Ci ludzie w większości się nie znają, ale rozpoznają w sobie stare życie. Tymi ludźmi zaczyna rządzić atawistyczny lęk o przetrwanie.

BRACIA I SIOSTRY

Spektakl „Bracia i siostry” w reż. Mai Kleczewskiej inspirowany jest wątkami i postaciami z „Braci Karamazow” Fiodora Dostojewskiego i „Trzech sióstr” Antoniego Czechowa.

Scenariusz sceniczny – Maja Kleczewska, Łukasz Chotkowski

Dramaturgia – Łukasz Chotkowski

Scenografia – Marcin Chlanda

Kostiumy – Konrad Parol

Światło i wideo – Wojciech Puś


Premiera 12 stycznia 2012
Teatr im. Kochanowskiego w Opolu

W sennych koszmarach, emocjonalnych fleszach, powidokach z przeszłości ludzie ci konfrontują się ze swoimi fantazmatami, brakiem pomysłu na to, kim są; wchodzą więc w układy życiowe z innymi, to one mają nadać sens ich własnemu doświadczeniu. Konfrontują się ze swoim zakłamaniem, winą, karą, dobrem i złem. Zaczynają mierzyć się z tym, co mówią, robią, czują. Powracają do schematów, do figur nieszczęśliwie zakochanych, porzuconych, starzejących się, rozczarowanych, do figur wiecznych dziewczynek i chłopców, do figur tęsknoty i marzenia, do przymusu zakodowanych powtórzeń i wyćwiczonych zasad. Zaczynają rozumieć, że do tego, co było, nigdy nie da się już wrócić. Bo to jest martwe, powtarza się, niczego już nie daje. Zaczynają rozumieć, jak łatwo być martwym. Zaczynają próbować czuć naprawdę, bez cenzurowania, wybielania siebie. Zaczynają rozumieć proces przejścia w głąb tego, czym pomału staje się świat, przez zmianę tego, kim stają się oni. To świat, gdzie tchnieniem jest kontakt z drugim człowiekiem; bezpośredni, bliski, bez transakcji wiązanych, oczekiwań; kontakt, który łagodzi lęk, daje bezinteresowną bliskość i łączność w przeżywaniu podobnego losu.

III

„Nigdy nie mów tego, czego nie rozumiesz, co znasz jedynie z książek, dogmatów religijnych, wykładów, nie mów tego, czego nie doświadczyłeś, nie przeżyłeś, bo nie jest to pełne”. (Krishnamurti)

Podczas prób wymagamy od siebie maksymalnie dużo. Aktorzy zostali zaproszeni do osobistego współtworzenia świata „Braci i sióstr”. Mogli zaproponować postać-marzenie, którą chcieliby się zająć podczas pracy. Postać inspirowaną Dostojewskiem, Czechowem. Scenariusz spektaklu powstaje w większości na scenie, podczas improwizacji aktorskich. Ta praca wymaga od aktora maksymalnie głębokiego zanurzenia, osobistego przepuszczenia przez siebie postaci, tematu. Aktorzy zostali postawieni w sytuacji postaci z „Braci i sióstr”, od nich samych zależy świat, który powstaje od nowa. W tym świecie nie ma przymusu – jeśli ktoś chce, może na uboczu trwać w swoim sprawdzonym świecie. Kiedy aktor/postać uruchamia to, co osobiste, powstaje pole, pod które może podłączyć się widz. Widz, który podczas oglądania spektaklu dokonuje pracy na samym sobie, dokonuje intelektualnego i emocjonalnego procesu zejścia w głąb prywatnego doświadczenia. Meyerhold pisał: „Całą pracę dramatopisarza i reżysera należy uważać za przygotowanie gleby potrzebnej do tego, aby dalszą robotę przeprowadzały razem, podczas każdego przedstawienia, najbardziej aktywne siły teatru: aktor i widz. Spektakl powinien powstawać na oczach widza”Działa to na podobnej zasadzie jak pole podczas ustawień hellingerowskich, kiedy klient wnosi swoje osobiste doświadczenia do pracy z terapeutą. Pole pozwala współodczuwać, podłączyć się do tego, co ukryte, niewypowiedziane, a ogólnoludzkie, zakodowane w mitach, w ciele, nieświadomości.

Teatr im. Kochanowskiego w Opolu

Aktorzy podczas pracy nad „Braćmi i siostrami” uruchamiali w sobie bezkarny proces skojarzeń, fantazję na własny temat w sytuacji podobnej do sytuacji ich postaci. Budowali postaci i zdarzenia sceniczne płynące z ich wewnętrznej potrzeby, a nie konieczności. Jedna z aktorek po ustawieniach hellingerowskich powiedziała, że chce stworzyć postać opartą jedynie na ruchu, chce pozbawić siebie i swoją postać mowy, ponieważ uważa, że w sytuacji po katastrofie indywidualnej i zbiorowej słowa nic już nie znaczą.

Podczas pracy odbyły się trzydniowe warsztaty ustawień hellingerowskich i trzydniowe warsztaty 5rytmów. Twórczynią metody 5rytmów jest Gabriele Roth – tancerka, reżyserka, choreografka, kompozytorka. Podczas wieloletniej praktyki zauważyła, że w codziennym życiu przewija się pięć rytmów: flowing, staccato, chaos, liryka, cisza. 5rytmów używanych jest między innymi w pracy nad spektaklami i warsztatami ze studentami aktorstwa, na przykład w Actors Studio. Dla nas 5rytmów poprowadziła Beata Eckert, prekursorka metody w Polsce.

Gabriele Roth: „Szukamy w ciele rytmu, czegoś solidnego i zakorzenionego, w czym możemy się schronić i zaczynać odkrywać płynność życia, aby zbadać, dlaczego tak wielu z nas jest uwięzionych, zdrętwiałych, wykorzenionych, spiętych, obojętnych, dlaczego nie mogą rozszyfrować obrazów z nieświadomości, które odzwierciedlają nasze zbiorowe szaleństwo. 5rytmów uczy nas, jak przejść przez niepewność, samolubstwo i strach, stając się fascynującymi, nieprzewidywalnymi, spontanicznymi, autentycznymi istotami. Domaga się, byśmy byli oryginalni, jednocześnie niszcząc nas i dając nam centrum. Domaga się, aby odpuścić sobie bycie poruszającym i dać się poruszać. Żyjemy teraz w czasach zdominowanych przez rytm chaosu. Nauczenie się, jak się w nim poruszać, to nasza sztuka przetrwania. Świat przenosi się z rytmu staccato, w którym był przez dwa tysiące lat, gdzie udawało nam się ukrywać za wszelkiego rodzaju strukturami. Teraz musimy zrzucić skóry, łzy, maski, kształty i doświadczyć rozpadu, rozbicia granic ciała, serca i umysłu, granic pomiędzy płciami i pokoleniami, między narodami i nomadami. Jesteśmy przejściowym pokoleniem. Nasze wnuki będą się rodzić i żyć w rytmie chaosu. Nie będą czuć wobec niego oporu. Naszym obowiązkiem jest go poznać, poczuć się w nim dobrze, przyjąć go i wszystkie jego nauki oraz przekazać przyszłym pokoleniom. 5rytmów to mapa tego, gdzie możesz chcieć się udać na każdym poziomie świadomości. To wewnętrzne światy fizyczne, emocjonalne, intelektualne, zewnętrzne światy, przyszłość, przeszłość. Są to znaczniki na drodze powrotnej do najbardziej prawdziwego «ja»: wrażliwego, dzikiego, namiętnego, instynktownego siebie”.

Teatr im. Kochanowskiego w Opolu

Podczas warsztatów 5rytmów aktorzy szukali ruchu dla swoich postaci, szukali ukrytego, nieświadomego; podczas wielogodzinnego tańca głowa wyłącza się, do głosu dochodzi czyste ukryte czucie: „Nie wiem dlaczego, ale czuję, że...”. To zostało wcześniej uruchomione podczas trzydniowych ustawień hellingerowskich. Każdy z aktorów mógł ustawić swoją indywidualną potrzebę. Siebie i swoją postać, postać z innymi postaciami; siebie, postać i pojęcia abstrakcyjne. Możliwości jest bardzo wiele: Marek Wilkirski, specjalista od ustawień systemowych, precyzował zapotrzebowanie klientów tak, by było jak najbardziej efektywne dla ich osobistego procesu podczas dalszych prób.

Wiele rozwiązań, słów, relacji miedzy postaciami, powtarzalnych figur z 5rytmów i ustawień, przeniknęło i przenika do scenariusza spektaklu. Podczas 5rytmów jedną z najczęściej powtarzanych figur było noszenie, przenoszenie się. Kobiety nosiły mężczyzn, mężczyźni nosili kobiety. Figura ta naznaczona była zawsze cierpieniem, trudem, zmaganiem się, próbą pobudzenia drugiego do życia. W trakcie kolejnych prób po warsztatach słowa coraz bardziej się redukowały, działo się to organicznie. Sceny zaczynały powstawać w oparciu o silne emocjonalne działania, krótkie dialogi, czysty ruch, ciszę, zapętlenia słowne, nakładające i przenikające się ze sobą niepokojące zdarzenia. Postaci „Braci i sióstr” wypowiadają tylko to, co niezbędne. Słowa w obliczu katastrofy, przedefiniowania siebie, przestają mieć wielkie znaczenie.